- Tłumy Amerykanów na ulicach w urodziny Trumpa. Protestują przeciw jego "autorytarnym ekscesom"
- Tłumy w Nowym Jorku, Chicago i Houston domagają się dymisji Trumpa
- Trump może użyć wojska przeciwko "ludziom, którzy nienawidzą kraju"
- Tysiące protestujących na przedmieściach Waszyngtonu: wspierający Trumpa kontra przeciwnicy
- Hasła pełne gniewu i nadziei: protestujący przeciw Trumpowi bronią demokracji, imigrantów i Ukrainy
Według organizatorów "Dnia bez królów", demonstracje odbywają się w ponad 1800 miejscach w całym kraju, a swój udział zgłosiło ponad 1,5 mln ludzi.
Tłumy Amerykanów na ulicach w urodziny Trumpa. Protestują przeciw jego "autorytarnym ekscesom"
"W Ameryce nie tolerujemy ludzi, którzy chcieliby zostać królami. NO KINGS to narodowy dzień akcji i masowej mobilizacji w odpowiedzi na rosnące autorytarne ekscesy i korupcję Trumpa i jego sojuszników" - zapowiedzieli organizatorzy.
Jedno z największych zgromadzeń zebrało się w Los Angeles, miejscu gwałtownych protestów przeciwko obławom na imigrantów, dokąd Trump wysłał 4,7 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej oraz Marines i gdzie ogłoszono godzinę policyjną. Lokalny oddział telewizji ABC oszacował rozciągnięty na kilometry tłum na co najmniej 100 tys. osób, twierdząc że to największa demonstracja w mieście od czasu antypolicyjnych protestów z 2020 r. po zabiciu przez policję George'a Floyda. Mimo wcześniejszych napięć, nie odnotowano żadnych incydentów.
Tłumy w Nowym Jorku, Chicago i Houston domagają się dymisji Trumpa
Duże demonstracje trwają lub trwały również m.in. w Nowym Jorku, Filadelfii, Chicago i Houston. Demonstranci wznoszą hasła i niosą transparenty wzywające prezydenta do ustąpienia, nazywające go dyktatorem, domagające się zakończenia obław na imigrantów, czy potępiające jego sympatię dla Władimira Putina i innych autokratów. Niemal wszystkie demonstracje przebiegają spokojnie; jedynym wyjątkiem był protest w Atlancie, gdzie demonstranci protestujący przeciwko zatrzymaniom imigrantów starli się z policją i doszło do użycia gazu łzawiącego.
Organizatorzy odwołali wszystkie marsze w Minnesocie, gdzie w sobotę doszło do zamachu na parę lokalnych polityków Demokratów i gdzie wciąż przebywający na wolności zabójca miał mieć plany ataku na demonstrację. Mimo to, tłum zjawił się pod budynkiem stanowego Kapitolu w St. Paul.
Oficjalnej demonstracji nie organizowano też w Waszyngtonie, gdzie w sobotę odbędzie się kontrowersyjna parada wojskowa z okazji 250-lecia sił lądowych USA. Jak wyjaśnił dziennikowi "USA Today" jeden z organizatorów, Ezra Levin, chodziło o to, by uniknąć narracji, że demonstranci są przeciwko weteranom i wojsku.
"Podjęliśmy taką decyzję, aby nie podsycać narracji, że Trump mógłby chcieć, abyśmy bezpośrednio przeciwko niemu protestowali lub dali mu możliwość rozprawienia się z protestującymi" – powiedział.
Trump może użyć wojska przeciwko "ludziom, którzy nienawidzą kraju"
Trump sugerował we wtorek, że może użyć wojska przeciwko "ludziom, którzy nienawidzą kraju" i którzy będą protestować przeciwko paradzie, choć później Biały Dom tłumaczył, że chodziło tylko mu o demonstrantów stosujących przemoc.
Mimo to, w stolicy USA zgromadziło się w ciągu dnia kilka mniejszych spontanicznych protestów. W jednym z nich kongresmen Demokratów Eric Swalwell wzywał do impeachmentu Trumpa.
Tysiące protestujących na przedmieściach Waszyngtonu: wspierający Trumpa kontra przeciwnicy
Demonstracje zebrały się jednak w wielu miejscach na przedmieściach Waszyngtonu w Wirginii i Marylandzie. W Woodbridge, niewielkiej miejscowości w Wirginii, w demonstracji zebranej wokół ruchliwego skrzyżowania przy centrum handlowym przyszło w ciągu dnia ponad tysiąc osób, zachęcając kierowców do wyrażania poparcia poprzez trąbienie. Przejeżdżający co chwila spełniali te prośby, niektórzy machając przez okno amerykańskimi flagami. Kilku zwolenników prezydenta przejeżdżało obok tłumu z rykiem silnika albo pokazywało tłumowi niecenzuralne gesty.
"Jesteśmy małą społecznością, protest u nas nie był jakoś reklamowany, więc frekwencja bardzo miło nas zaskoczyła" - powiedziała PAP Colleen, jedna z organizatorek. "Widzimy wielu ludzi starszych, młodzież, są dzieci, są ludzie wszelkich ras i narodowości. Miło to wszystko widzieć, bo tak wygląda dziś Ameryka" - dodała.
Hasła pełne gniewu i nadziei: protestujący przeciw Trumpowi bronią demokracji, imigrantów i Ukrainy
Większość haseł i transparentów dotyczyła stanu demokracji w USA i zarzucanych Trumpowi autorytarnych ciągot: "W Ameryce to prawo jest królem", "Przemów póki jeszcze możesz", "On robi z nas Rosję". Nie brakowało też wątków proimigranckich, ale też i proukraińskich. "Mężczyzna bez garnituru jest lepszy niż garnitur bez mężczyzny" - brzmiało hasło na transparencie z wizerunkiem prezydenta Ukrainy. Jeden z uczestników przerobił flagę stanową Wirginii - ukazującą tyrana powalonego przez Amazonkę - z Trumpem jako tyranem z hamburgerem w ręku.
"Nasze stanowe motto to +sic semper tyrannis+, czyli +tak zawsze kończą tyrani+. Hasło dawno nie było tak aktualne" - wyjaśnił mężczyzna.
Corey, emerytowany nauczyciel powiedział w rozmowie z PAP, że przyszedł na protest z poczucia frustracji bezradnością wobec działań prezydenta.
"Nigdy nie spodziewałem się, że coś takiego zobaczę kiedyś w Ameryce: skazanego przestępcę rządzącego krajem, wyprowadzającego wojsko na ulice, plującego na konstytucje i normy. Nie tego uczyłem swoich uczniów na lekcjach o naszej demokracji" - powiedział. "Taka demonstracja daje jednak jakąś nadzieję i pokazuje, że nie jesteśmy sami" - dodał.
Z Woodbridge Oskar Górzyński (PAP)