Kevin-Prince Boateng leży na murawie po ostatnim gwizdku sędziego i uderza pięściami o trawę. To najlepsze podsumowanie sytuacji panującej w mediolańskim klubie.

"Milan na dnie. Zero punktów, zero goli w dwóch meczach przed własną publicznością" - tak podsumował ostatnie poczynania 18-krotnego mistrza Włoch najbardziej popularna gazeta sportowa na Półwyspie Apenińskim "Gazzetta dello Sport".

W ostatnim spotkaniu ulegli Atlancie Bergamo 0:1. "To boli tym bardziej, że ostatnie 20 lat były bardzo udane, a kibice przyzwyczaili się do sukcesów. Tego Milanu już nie ma. Ani trener ani gracze nie mają pomysłu na to, jak kierować tym wszystkim. To jest przykra prawda" - skomentowano.

Reklama

Nic więc dziwnego, że coraz częściej mówi się o tym, że za nową pracą musi rozglądać się szkoleniowiec Milanu Massiliano Allegri, który na stanowisku jest od 2010 roku.

"Musimy być coraz bardziej pewni siebie, a porażki nie mogą nas zniechęcać. Nie zawsze się wygrywa, ale oczywiście sposób, w jaki nam się to ostatnio przytrafia jest żałujący" - przyznał 45-letni trener.

Jego słowa nic nie będą znaczyć, jeśli drużyna nie zacznie wygrywać. Niecierpliwi się już nawet właściciel klubu Silvio Berlusconi. W prasie nie brakuje nawet spekulacji, kto zajmie jego miejsce. Mówi się o byłym zawodniku tego zespołu Ruudzie Gullit.

Wielu jest takich, którzy uważają, że Milan nie ma zastępców sprzedanych Zlatana Ibrahimovica i Thiago Silvy.

"Wszystko się zmieniło. Teraz trzeba na nowo budować drużynę. Tylko czy Allegri sobie z tym poradzi?" - pyta retorycznie gazeta "Tuttosport".

Również kibice są zawiedzeni tym, co się dzieje. Pokazują to wyraźnie statystyki. W tym sezonie sprzedano 23 618 karnetów, przed rokiem - 31 233.