Zmiany w indeksie są dokonywane dość rzadko – ostatnia miała miejsce ponad trzy lata temu. W związku z tym mocno reprezentowane są w nim tradycyjne branże. Do tego jest to indeks cenowy: DJIA oblicza się sumując wartość akcji 30 spółek, które wchodzą w jego skład (dzieląc wynik przez specjalny współczynnik, który ma dać poprawkę np. na wartość wypłaconych dywidend). Największy wpływ na wartość indeksu mają zatem te akcje, których jednostkowa wartość jest najwyższa.

Jak bank inwestycyjny Goldman Sachs. Od listopadowych wyborów prezydenckich w USA kurs jego akcji poszedł w górę o jedną trzecią. O tej instytucji dużo ostatnio mówiło się w kontekście jej wpływu na politykę. W administracji Trumpa jest kilku byłych menedżerów Goldman Sachsa, z sekretarzem skarbu Stevenem Mnuchinem na czele. Notowania Goldman Sachs szły w górę dzięki zapowiedziom otoczenia przyszłego prezydenta dotyczącym odwrócenia wprowadzonych po wybuchu kryzysu finansowego ograniczeń w działaniu instytucji finansowych.

Korzyści z takiego ruchu odniósłby również inny duży bank – JP Morgan Chase. Jego akcje poszły w górę o jedną czwartą. Ale o ile Goldman Sachs od wyborów prezydenckich „dołożył” do indeksu ponad 400 punktów, to dorobek JP Morgana jest znacznie mniejszy – 120 punktów.

Mocniej do wzrostu przyczyniły się takie firmy jak IBM, Boeing (po 180 punktów) albo UnitedHealth (nieco ponad 160 punktów). Ta ostatnia w największym stopniu przyczyniła się do wzrostu Dow Jonesa od czasu ostatnich roszad w indeksie: podniosła go o ponad 600 punktów. W przypadku Goldman Sachsa było to „tylko” 520 punktów. Indeks zyskał w tym czasie niespełna 5,8 tys. punktów.

Reklama

Od momentu wyborów na minusie są tylko dwie firmy wchodzące w skład Dow Jones Industrial Average: Johnson&Johnsoni WalMart (akcje obu straciły w tym czasie po 3 proc.).

>>> Polecamy: Dow Jones przekroczył magiczną barierę. Indeks na rekordowym poziomie