Rzadko zgadzam się ze związkowcami z Sierpnia'80, zwykle bowiem fundamentalnie się różnimy. Dziś jednak spokojnie podpisuję się pod ich komentarzem: „Skandal, żenada, kompromitacja!. Komisja Krajowa WZZ „Sierpień 80” nie znajduje innych słów na określenie poprawki do uchwalonej 9 marca przez Sejm nowelizacji ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego, pozwalającej garstce nieco ponad kilkudziesięciu działaczy związkowych na skorzystanie ze specjalnych metod nabywania przez nich uprawnień do urlopu górniczego”.
W poniedziałkowym wydaniu DGP napisałam o tym, jak w czwartek w ekspresowym tempie posłowie uchwalili przywileje dla związkowców. Rano na mailu posłów pojawił się druk ze zmianami, o godz. 10 zwołana została na godz. 13 komisja skarbu i energii, a wieczorem posłowie przegłosowali poprawkę do ustawy. I to JAKĄ!
>>> Czytaj też: Marchewka dla górniczych działaczy. Urlopy za zgodę na likwidacje kopalń
Dlaczego będą dostawać takie świadczenia jak górnicy dołowi z zamykanych kopalń? Ano dlatego, że Solidarność poparła PiS w wyborach, poza tym związkowcy zgodzili się teraz na fuzję Katowickiego Holdingu Węglowego i Polskiej Grupy Górniczej. Co z KHW zrezygnowali z układu zbiorowego i „czternastek” po wejściu do PGG. A bez tej fuzji Holding by upadł – na co PiS wizerunkowo przecież nie może sobie pozwolić. No a poza wszystkim - PiS obiecywał w kampanii wyborczej, że nie będzie likwidował kopalń. A robi to, bo musi – co do tego nie ma wątpliwości. Ale skoro obiecywał, że nie będzie zamykał, a zamyka, to znaczy, że minął się z prawdą. Trzeba więc to jakoś zrekompensować.
Resort energii wyliczył, że ze świadczeń może skorzystać 50-55 etatowych związkowców. Może, ale oczywiście nie musi. Jeden z senatorów PiS (Senat dopiero będzie głosował tę skandaliczną poprawkę) powiedział mi, że może z pozoru sprawa wygląda źle, ale jednak daje nadzieję na „świeżą krew” w związkach zawodowych. - Może ten stary beton, który od lat się nie zmienia, wreszcie odejdzie i przyjdą nowi, z którymi będzie się dało dogadać – tłumaczył. Skoro bowiem od lat nikt nie ma odwagi zmierzyć się ze zmianą ustawy o związkach zawodowych, to takie są efekty.
Jeśli z górniczego urlopu faktycznie skorzysta 50-55 etatowych związkowców, to będzie to kosztowało ok. 24 mln zł.
Chciałabym tylko wiedzieć, dlaczego PiS spłaca swoje długi publicznymi, a więc i moimi pieniędzmi. O ile godzę się na to, że z nich finansowane jest zamykanie nierentownych kopalń, tak nie godzę się na finansowanie urlopów nierentownych związkowców. A gdy idę do sklepu kupić komuś coś na przeprosiny płacę swoimi pieniędzmi. A nie np. sąsiada.
>>> Czytaj też: PGG: Plan leży, ale nagroda się należy