Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow określił w poniedziałek jako bardzo pozytywne wstępne kontakty z władzami Arabii Saudyjskiej w sprawie sprzedaży Rijadowi rosyjskich systemów rakietowych S-400. Zapewnił, że kontynuowane są rozmowy o dostawach S-400 z Turcją.

Mówiąc o rozmowach z Saudyjczykami, Pieskow zastrzegł, że wypowiada się tylko w imieniu strony rosyjskiej i powiedział, że "kontakty dotyczące realizacji transakcji toczą się bardzo pozytywnie".

Przedstawiciel Kremla zapewnił, że współpraca między Moskwą i Rijadem, szczególnie w sferze wojskowo-technicznej, nie jest wymierzona przeciwko państwom trzecim i - jak dodał - "nie powinna wywoływać niczyjego niepokoju". W ten sposób Pieskow skomentował pytanie dziennikarzy o kontekst polityczny transakcji i ewentualność użycia broni przeciwko regionalnemu rywalowi Arabii Saudyjskiej, Iranowi.

Wartość porozumień zbrojeniowych między Moskwą i Rijadem, które strony omówiły podczas niedawnej wizyty w Moskwie króla Arabii Saudyjskiej Salmana, wynosi według mediów rosyjskich 3 mld USD. Z tej sumy 2 mld USD przypada na dostawy S-400.

Tradycyjnie dostawcami uzbrojenia dla Rijadu są Stany Zjednoczone i kraje NATO, a wcześniejsze podejmowane przez Rosję próby wejścia na rynek zbrojeniowy Arabii Saudyjskiej kończyły się niepowodzeniem.

Reklama

Pieskow mówił również w poniedziałek o zapowiadanej sprzedaży Turcji systemów S-400, co budzi zaniepokojenie Waszyngtonu ze względu na członkostwo tego kraju w NATO. Przedstawiciel Kremla wyjaśnił, że Rosja i Turcja kontynuują w tej sprawie rozmowy na szczeblu ekspertów.

Wcześniej minister spraw zagranicznych Turcji Mevlut Cavusoglu ostrzegł, że Ankara może wycofać się z tej transakcji, jeśli nie uda się z Rosją porozumieć w sprawie wspólnej produkcji. Cavusoglu zauważył też, że "jeśli kraje nastawione przeciwko Rosji nie chcą, by Turcja kupowała od niej S-400, to powinny zaproponować swój wariant" stronie tureckiej.

O podpisaniu z Rosją dokumentów w sprawie dostaw systemów S-400 poinformował w lipcu prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. Zawarcie kontraktu potwierdził doradca prezydenta Rosji ds. współpracy wojskowo-technicznej z zagranicą Władimir Kożyn. Dziennik "Kommiersant" podawał wówczas, że Rosja dostarczy Turcji cztery dywizjony S-400 za łączną kwotę 2 mld dolarów. Dywizjon to osiem baterii.

Strona rosyjska wskazywała jednak, że nie omawia z Ankarą przekazywania jej technologii produkcji S-400.

Według źródeł rosyjskich S-400 jest w stanie niszczyć samoloty i pociski manewrujące na odległość do 400 kilometrów, a cele balistyczne o prędkości do 4,8 km/s - na dystansie do 60 kilometrów.

Z Moskwy Anna Wróbel