Lotnictwo amerykańskie używa poddźwiękowych pocisków manewrujących dalekiego zasięgu Tomahawk, które mogą niszczyć cele naziemne. Naloty obejmują cele na terytorium całej Syrii - pisze Reuters.

Agencje informują o silnych eksplozjach w Damaszku. Jako pierwsza wybuchy odnotowała AFP. Reuters pisze, że jak dotąd było "co najmniej sześć takich eksplozji". Według jednego ze świadków, na którego powołuje się agencja Reutera, we wschodniej części miasta widać kłęby dymu, które wciąż się powiększają.

Syryjska telewizja państwowa podała w sobotę rano czasu miejscowego, że obrona przeciwlotnicza jest w pełnej gotowości. Używa pocisków, które są wymierzone we amerykańskie, brytyjskie i francuskie samoloty bojowe. "Nasza obrona przeciwlotnicza daje odpór amerykańskiej agresji" - zapewniła.

Naloty aliantów są precyzyjne. W dzielnicy Barzeh zbombardowano wojskowy ośrodek naukowo-badawczy specjalizujący się prawdopodobnie w badaniach nad bronią chemiczną - podaje Reuters, powołując się na informacje od naocznych świadków.

Reklama

Syryjskiej Obserwatorium Praw Człowieka podało, że atakowane są liczne bazy wojskowe w Damaszku niezależnie od rodzaju stacjonujących w nich wojsk.

Francuska agencja AFP podała informację, że naloty objęły również zakłady przemysłu chemicznego. Potwierdziły ją czynniki wojskowe, na które powołuje się AFP.

Prezydent Francji Emmanuel Macron zaznaczył w swym wystąpieniu w sobotę w nocy, w którym anonsował początek nalotów, że uderzenia lotnictwa francuskiego wpisują się w plan sparaliżowania możliwości władz syryjskich w sferze zbrojeń chemicznych.

>>> Czytaj też: USA, Wielka Brytania i Francja przeprowadziły naloty w Syrii. "Sojusznicy są przygotowani na długotrwałą operację"