Uznając, że rozszerzenie strefy euro byłoby z korzyścią dla wszystkich krajów członkowskich UE, były premier Belgii Guy Verhofstadt wezwał w poniedziałek do przyspieszenia tego procesu poprzez wsparcie krajów chętnych do przyjęcia wspólnej waluty.

Verhofstadt, wielki orędownik europejskiej integracji, który obecnie stoi na czele liberalnej frakcji ALDE w Parlamencie Europejskim i jest wymieniany wśród kandydatów na przyszłego przewodniczącego Rady Europejskiej, powiedział, że chce rozpocząć debatę na ten temat, by "stworzyć wolę polityczną" wśród liderów UE. "Euro nie jest panaceum, ale fakt, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej pozostają poza strefą euro, stał się powodem wielu trudności. Pozostając poza strefą, nie mogą one korzystać z wielu dobrodziejstw wspólnej waluty. Wszyscy mamy długoterminowy interes w tym, by te kraje weszły do euro, bo to byłoby zabezpieczenie przed skutkami ewentualnego ponownego kryzysu" - powiedział Verhofstadt dziennikarzom w Brukseli.

Podkreślił, że "nie możemy złagodzić kryteriów z Maastricht (określających, jakie warunki muszą spełnić kraje chcące przyjąć euro - PAP), bo ryzykujemy osłabienie wiarygodności euro. Pytanie jest jednak takie: co może zrobić UE, by te chętne kraje mogły wejść do strefy euro tak szybko, jak jest możliwe? Co my możemy im zaproponować?". Odpowiedzią jest przedstawiony przez niego pięciopunktowy plan działania ze strony UE, który pomógłby dotkniętym przez kryzys krajom najpierw wyjść z kryzysu, a potem spełnić kryteria niskiego deficytu, długu publicznego czy inflacji, poprzez pobudzenie trwałego rozwoju gospodarczego. Verhofstadt przygotował go z myślą o Litwie, Łotwie i Estonii, dokąd w poniedziałek udaje się w podróż, ale jego zdaniem równie korzystny byłby on dla innych nowych krajów członkowskich, w tym Polski.

Plan zakłada, że Europejski Bank Centralny (EBC) wspierałby w razie konieczności nie tylko banki w strefie euro, ale także poza nią - przyczyniając się tym samym do wzrostu inwestycji i konsumpcji w krajach nie mających euro. W celu pobudzenia realnej gospodarki, od Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI) Verhofstadt oczekuje specjalnej linii kredytowej dla małych i średnich przedsiębiorstw oraz inwestycji infrastrukturalnych w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, ponad zapowiedzianą już ogólną kopertę 30 mld euro na lata 2009-11.

Reklama

Komisja Europejska powinna - zdaniem lidera liberałów - tymczasowo obniżyć poziom udziału własnego krajów członkowskich przy wykorzystaniu unijnych funduszy regionalnych i spójności do 25 proc. Verhofstadt opowiada się także za tym, by istniejący specjalny fundusz, z którego UE wspiera pracowników zwolnionych z zamykanych lub restrukturyzowanych na skutek globalizacji zakładów, był finansowany z oddzielnej linii budżetowej UE, nie zaś - jak obecnie - z niewydanych środków. To pozwoliłoby na szybsze udzielanie wsparcia, które obecnie polega głównie na refundowaniu środków przyznanych przez władze krajowe, za każdorazową zgodą PE i krajów członkowskich. Wreszcie, Verhofstadt proponuje, by euro zostało uznane w krajach pozostających poza strefą za legalny środek płatniczy obok walut narodowych, co pomogłoby ustabilizować kurs wymiany - jeden z warunków z Maastricht - oraz korzystać ze wsparcia EBC. Były belgijski premier uważa nawet, że w celu maksymalnego uproszczenia przyjęcia wspólnej waluty można zmodyfikować waluty krajowe, tak by wszystkie osiągnęły wartość jednego euro.

"UE, EBC i EBI powinny przewodzić światowym wysiłkom w celu pomocy krajom (potrzebującym), nie zaś jedynie uczestniczyć w pakietach przygotowanych przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy" - apelował Verhofstadt. Swoje propozycje uznał za "możliwe do zrealizowania" i wcale nie zagrażające stabilności strefy euro - bo surowe warunki z Maastricht obowiązywałyby bez względu na to, że np. ograniczenie deficytu do 3 proc. PKB czy długu publicznego do 60 proc. PKB łamie obecnie większość krajów wspólnej waluty. "UE musi wziąć na siebie odpowiedzialność" - tłumaczył belgijski liberał, odmawiając podania jakiejkolwiek realnej - jego zdaniem - daty kolejnego rozszerzenia strefy euro.

Były premier zapowiedział, że przygotuje wniosek o formalne zażądanie przez Parlament Europejski od Komisji Europejskiej stanowiska ws. pomocy dla krajów chcących przyjąć euro. Taki komunikat - jego zdaniem - będzie punktem wyjścia do debaty politycznej na poziomie szefów państw i rządów o rozszerzeniu strefy euro; debaty takiej obecnie nie ma.

Na spotkaniu z dziennikarzami Verhofstadt nie chciał odpowiedzieć na żadne pytanie dotyczące jego ewentualnego kandydowania na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej (zwanego na wyrost prezydentem UE) czy wymienianych w prasie innych kandydatów. Powiedział tylko, że choć nieformalne rozmowy trwają, nie spodziewa się, by szczyt UE w czwartek-piątek w Brukseli przyniósł jakikolwiek przełom w tej sprawie.