"Nasze stanowisko się nie zmienia i będziemy tłumaczyli w Europie coś, co jest oczywiste - to przedsięwzięcie z punktu widzenia części Europy, w tym wielu państw UE ze wschodniej części kontynentu musi budzić opór" - powiedział Tusk dziennikarzom w Sejmie.

Jak dodał, Polska dostrzega w tym przedsięwzięciu "zarówno kwestie ekonomiczne, ale także kontekst polityczny". "Znaczenie i waga państw tranzytowych może ulec obniżeniu. Trudno, żebyśmy akceptowali tego typu przedsięwzięcie" - uważa premier.

Jak zapewnił rząd będzie analizował wszystkie możliwości w sprawie Gazociągu Północnego, lecz - podkreślił szef rządu - "nie na zasadzie jałowej awantury, ale skutecznego działania". "Spodziewaliśmy się takiej decyzji, skandynawscy partnerzy uprzedzali, że będą bardzo pieczołowicie badali uwarunkowania, ale nie będą blokowali na złość czy ze względów politycznych" - dodał premier.

Wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak powiedział, że w ocenie polski projekt Nord Stream jest zwyczajnie nieopłacalny ekonomicznie. Pytany, czy nie obawia się, że po realizacji tego gazociągu Polska zostanie odcięta energetycznie powiedział, że jesteśmy w tej kwestii niezależni i nawet gdybyśmy nie mieli zewnętrznych dostaw gazu, to też sobie poradzimy.

Reklama

"Jeżeli dobrze wiem, to Nord Stream idzie poza polskimi strefami wód terytorialnych i jeśli w tej sprawie podjęły decyzje rządy Finlandii i Szwecji, to trzeba do tych rządów odnosić się tak jak na to zasługują. To są rządy krajów suwerennych, niezależnych, więc w tej sprawie nie będziemy żadnych ingerencji (...) realizować" - powiedział.

W czwartek rząd Finlandii zgodził się na to, by spółka Nord Stream budowała na fińskich wodach Gazociąg Północny, którym rosyjski gaz ma płynąć przez Morze Bałtyckie bezpośrednio do Niemiec z ominięciem Polski, Białorusi i Ukrainy. Również w czwartek Szwecja wyraziła zgodę na przebieg Gazociągu Północnego po dnie Bałtyku przez jej strefę ekonomiczną.