Argentyńczyk otrzymał najwięcej głosów w historii plebiscytu – 473 na 480 możliwych. Więcej niż di Stefano, Beckenbauer, Cruyff, Platini, van Basten, Baggio, Zidane i kilkunastu innych. W dwóch ostatnich edycjach stawał na podium, ale zawsze czegoś mu brakowało – albo jednego zwycięstwa, albo kilku krzyczących reklam. Ten rok miał jednak znakomity. Zdobył mistrzostwo Hiszpanii, Puchar Króla, wygrał Ligę Mistrzów. Z łatwością skopiował słynną akcję Diego Maradony z finałów mistrzostw świata w 1986 r. Podpisał kilka lukratywnych umów, znalazł się na absolutnym topie i nie dosięgnął go nawet Cristiano Ronaldo, bohater najdroższego transferu w historii, wielki faworyt nie tylko kobiet, lecz także gejów.

Popularny w mediach

Według studium ekonomistów uniwersytetu w Nawarze, Messi i Ronaldo to obecnie dwaj najpopularniejsi piłkarze w światowych mediach. W ostatnim roku na temat obu pisało 50 mln portali internetowych. Jednak Messi ani nie wygląda jak Ronaldo, ani nie jest tak wyrazisty jak on. Na boisku robi swoje, bez zbędnej celebracji, a po meczu raczej chowa się przed kamerami. To rzadki przykład piłkarza, którego liczba sukcesów rośnie wprost proporcjonalnie do liczby podpisywanych kontraktów reklamowych. I o ile po otrzymaniu Złotej Piłki trofeów może zacząć zbierać coraz mniej, o tyle reklamodawców będzie miał na głowie jeszcze więcej niż do tej pory. – Messi stał się nie tylko ikoną futbolu, ale też światowej pop-kultury. Chyba nawet w Polsce to widać – powiedział nam dyrektor jednej z firm, która od lat współpracuje z Argentyńczykiem.
Reklama
W dziesiątce najlepiej zarabiających sportowców świata według France Football jest tylko dwóch piłkarzy – David Beckham (5. miejsce – 35 mln euro rocznie) i Messi (9. miejsce – 31,5 mln euro). Anglik jednak na swoją pozycję pracował latami. Na przełomie XX i XXI w. na nowo zdefiniował pojęcie celebryty w piłce nożnej. W ojczyźnie jest bardziej znany niż Winston Churchill. Niedawno podpisał trzyletni kontrakt z Armanim wart 40 mln dol. Podobno przyjaźni się z Tomem Cruise’em, dostaje więcej zaproszeń na mecze NBA niż Jack Nicholson. Beckham w pierwszej kolejności jest zjawiskiem medialnym, dopiero potem piłkarzem.

Rodzina dba o interesy

Messi ma dopiero 22 lata i całą swoją popularność zawdzięcza występom na boisku, a nie na czerwonym dywanie. A i tak wkrótce może dogonić Beckhama. W zeszłorocznym zestawieniu najbogatszych z trudem zmieścił się w pierwszej dwudziestce. Jego awans w rankingu to wynik nie tylko znakomitej gry, ale i rozsądnej polityki kreowania wizerunku. O interesy Lionela w pierwszej kolejności dbają jego ojciec Jorge i starszy brat Rodrigo. Obaj założyli firmę marketingową Leo Messi Management (LMM) działającą w biznesie (reklamy, umowy sponsorskie) i mediach (wywiady, publiczne wystąpienia Lionela). Każdy, kto chciałby podpisać umowę z gwiazdą Barcelony, porozmawiać z nim, zaprosić go na raut, musi najpierw nawiązać kontakt z jego rodziną.
Klanowi Messich pomagają Esteve Calzada, były dyrektor marketingu Barcelony, oraz Pau Negre, człowiek o niezliczonej liczbie kontaktów, który podpisywał wielomilionowe kontrakty dla Ronaldinho, Xaviego i Henry’ego. Taki skład osobowy Leo Messi Management gwarantuje Argentyńczykowi skuteczną promocję w mediach i coraz to nowsze umowy reklamowe. – Chcemy prowadzić szeroko zakrojoną ekspansję. Leo jest ikoną w Europie i Argentynie. Dlaczego nie miałby podbić Chin, Japonii i USA? – mówi Negre.



Przebrany za babcię w spocie

Messi ma podpisane umowy z kilkunastoma dużymi firmami – między innymi Adidasem, Pepsi, A-Style, MasterCard, Gillette, Banco de Sabadell, Air Europe, Garbadino, Telefonica, Repsol YPF, Sportman, McDonald’s czy Microsoft. W sumie z tego tytułu inkasuje około 16 mln euro rocznie. To nieco ponad połowa jego wszystkich zarobków.
W reklamach bardzo rzadko występuje w garniturze. – To nie o to chodzi. Messi jest synem, jakiego chciałaby każda matka, nie jest lalusiem, nie dba przesadnie o swój wygląd. Jest za to uroczy, szczery i familijny. To taki przemiły chłopak z sąsiedztwa – powiedziała Isabel Chapur, która tworzyła kampanie reklamowe Pepsi. W spocie Air Europe przebrano go za starszą panią, w reklamie MasterCard ma na sobie spodenki i T-shirt. Jak zauważa hiszpański El Mundo Deportivo, Messi nie jest elegantem, który mógłby reklamować ekskluzywne produkty przeznaczone dla mężczyzn. Beckham jest twarzą Armaniego, Henry Tommy’ego Hilfigera, Ljungberg Calvina Kleina, ale to właśnie Argentyńczyk w ostatnim roku zwiększył swoje dochody z umów reklamowych o ponad 30 proc. W przeciwieństwie do Henry’ego i Ljungberga.
Obie strony są zadowolone ze współpracy. Jak masz u siebie Messiego, to sukces gwarantowany. Ponad rok temu Argentyńczyk podpisał umowę z rodzimą firmą Lody, producentem bielizny. Za paradowanie w slipach i pidżamach otrzymał pół miliona euro. Opłacało się. Przychody firmy wzrosły o ponad 50 proc. w stosunku do 2007 r.
Hiszpańscy dziennikarze twierdzą, że Messi podpisuje każdą umowę, według której zarobi co najmniej czterysta tysięcy euro. W efekcie w telewizji, radiu, gazetach i na billboardach jest go więcej niż Cristiano Ronaldo. Jedna ze stacji pokazała prześmiewczy film, na którym aktor podobny do Messiego idzie na trening w stroju Adidasa, potem pije Pepsi, obiad zjada w McDonaldzie, siada przed komputerem (Microsoft), zamawia lot w Air Europe i płaci kartą MasterCard.
Kiedy to szaleństwo się zaczęło? Podobno już osiem lat temu. Gdy mały Leo miał 14 lat, Jorge Messi podpisał w imieniu syna kontrakt z firmą Nike, wart 132 tys. euro rocznie. Kilka lat później Messiego przekupił Adidas – już 440 tys. euro rocznie. Nike nie dawała za wygraną. Głośny proces między producentami zakończył się zwycięstwem Niemców. Messi był szczęśliwy.

Nie było pieniędzy na terapię

Argentyńczyk nie jest chciwy. Do interesów podchodzi jak większość sławnych piłkarzy – wyznaje zasadę „dlaczego nie?”. Podobno to kwestia psychiki. W wieku 11 lat, gdy Leo grał jeszcze w Newell's Old Boys, zaczął mieć problemy ze wzrostem. Trzyletnia terapia hormonalna miała kosztować 900 dol. miesięcznie. Argentyńskiego klubu nie było stać na taki wydatek. Zgłosiła się więc hojna Barcelona. Psycholog powie, że Leo ma kompleks ubogiego chłopca. Leo powiedział, że po prostu dba o przyszłość swoją i swojej rodziny.
Najważniejsze, że cały czas skupiony jest głównie na piłce. Argentyńczycy na każdym meczu swojej reprezentacji trzymają plakaty, na których Messi jest ustylizowany na Maradonę – gęsta czupryna, koszulka sprzed 20 lat, zadarta do góry głowa. Dla nich to współczesna ikona futbolu, a nie ten niepozorny piłkarz przebrany za babcię z reklamy Air Europe.
16 mln euro rocznie zarabia Messi z tytułu kontraktów reklamowych
132 tys. euro rocznie warta była pierwsza umowa sponsorska Messiego
Beckham dystansuje
Spośród piłkarzy najwięcej pieniędzy na kontraktach reklamowych zarabia David Beckham – 25 mln euro rocznie (m.in. Adidas, Armani, Motorola, Pepsi, Coty, Kinesio Taping, Gillette, Volkswagen). Na drugim miejscu jest Messi. Na trzecim Ronaldinho – 15,5 mln euro (m.in. Nike, Pepsi, Telemar, Amway, Electronic Arts, Rexona, Saison Card). Czwartą pozycję zajmuje Cristiano Ronaldo – 10 mln euro (m.in. Nike, Fuji Xerox, Konami, Pepe Jeans, Extra Joss, Galp, Bugatti, Mother Toys). Tuż za nim jest były gwiazdor Realu Ronaldo – 9 mln euro (Nike, Guarana, Banco Santander, Brahma, TIM, Cosmophar Suisse).