Taką propozycję nieoficjalnie przedstawił kilka dni temu Waldemar Pawlak, wicepremier i minister gospodarki. Według niego nie warto latami dochodzić przed sądami zaległych płatności od Gazpromu (za tranzyt gazu przez Polskę w latach 2006–2009 winien jest około 350 mln dol.), skoro gazu potrzebujemy już teraz.
Darowanie długu w zamian za zawarcie aneksu do kontraktu jamalskiego (umowa zagwarantuje nam do 2037 roku ponad 10 mld m sześc. gazu rocznie) i obniżkę ceny surowca, który kupimy od Rosji (o 1 proc., czyli około 15 mln dol. rocznie), nie spotkała się jednak z aprobatą w Moskwie. Jak pisze rosyjska RBK Daily, pójście przez Gazprom na taki układ oznaczałoby, że rosyjski gigant gazowy przyznaje się do długów wobec Polski. A to – zdaniem Aleksandra Nazarowa, analityka moskiewskiej firmy konsultingowej Metropol – bardzo wątpliwe.
Dmitrij Abzałow, ekspert Centrum Koniunktury Politycznej Rosji, twierdzi, że straszenie przez Polskę sądami to tylko próba wywierania nacisku na Gazprom i budowa mocniejszej pozycji negocjacyjnej.