Francuski narodowy przewoźnik Air France planuje wprowadzić tanie loty na trasach do Nicei, trzeciego największego lotniska Francji – pisze w piątek francuski dziennik ekonomiczny „Le Tribune”. Byłyby one obsługiwane przez jego spółkę zależną o nazwie Transavia. Plan, ochrzczony nazwą Mimoza, zakłada zastąpienie nierentownych połączeń wysokokosztowych, które są obsługiwane przez inne linie zależne Air France.

Spółka planuje stworzyć w Nicei bazę Transavii kosztem dwóch innych linii zależnych: Britair oraz Regional. Przynoszą one gigantyczne straty francuskiemu przewoźnikowi, ponieważ mała ilość miejsc w drogich samolotach przekłada się na niskie obłożenie lotów. A problem tkwi w tym, że pasażerowie latający do Nicei to głównie turyści udający się na Lazurowe Wybrzeże. A w połączeniach krajowych rentowność połączeniom może zapewnić tylko klientela biznesowa, ze względu na wysokie ceny biletów w klasie biznes.

Zainstalowanie Transavii w Nicei może więc przynieść francuskiemu przewoźnikowi same korzyści. Oprócz zwiększenia ilości miejsc w samolotach (kosztem komfortu pasażerów), a co za tym idzie – zysku z biletów, Nicea może stać się portem przesiadkowym w lotach Transavii do innych kurortów położonych nad Morzem Śródziemnym. Znacząco zmniejszyłoby to koszty operacyjne Transavii. Dziś to trzecie pod względem liczby odprawionych pasażerów lotnisko (po paryskich Charles de Gaulle i Orly) jest marginalizowane ze względu na to, że takie linie jak Ryanair i Eurojet zainstalowały się już w innych francuskich miastach. Air France chce też uprzedzić innych potencjalnych rywali w walce o przewóz turystów do najważniejszych kurortów we Francji.

Jednak wprowadzenie tanich linii na krajowe połączenia spotka się z wielkim oporem związków zawodowych. Kiedy Air France kupował Transavię zawarł porozumienie z pilotami, na mocy którego tani przewoźnik nie może konkurować ze spółką-matką na rodzimym rynku. Renegocjacja tego układu będzie więc bardzo trudna.

Reklama