Ostre mrozy i opady śniegu spowodowały, że do ubezpieczycieli trafia więcej niż zwykle zgłoszeń szkód z ubezpieczeń mienia. Na przykład w PZU tylko z regionu Dolnego Śląska, Opolszczyzny i Wielkopolski w ostatnich trzech tygodniach zgłoszono ponad 6,7 tys. szkód majątkowych, głównie z dobrowolnych ubezpieczeń osób fizycznych. Problemem są uszkodzenia dachów i elewacji pod naporem ciężaru zalegającego śniegu oraz zalania budynków wodą pochodzącą z topniejącego śniegu.
Z danych drugiego ubezpieczyciela na rynku, Ergo Hestii, wynika, że już w grudniu zima dała o sobie znać, bo znacznie więcej jest szkód wynikających z zalania czy pożarów. – Na wzrost szkód mogą wpływać zarówno mrozy – wskutek których pękają rury, jak i roztopy, wywołujące przeciekanie dachu. Mrozy też powodują konieczność dogrzewania piecykami, które nie zawsze są bezpieczne – mówi Grzegorz Blachowski, rzecznik prasowy Ergo Hestii. Dodaje, że więcej jest też szkód transportowych, w których ucierpiał przewożony towar. Nie zmieniła się za to istotnie liczba zgłoszeń szkód z polis NNW, z których wypłacane są odszkodowania, np. za złamanie nogi.
Więcej było próśb o interwencję w razie problemów z uruchomieniem samochodu. – W czasie ostatnich mrozów liczba zgłoszeń do PZU Pomoc wzrosła czterokrotnie – mówi Krzysztof Kipert z PZU. Najczęściej odmawiały posłuszeństwa akumulatory, ale w autach z silnikiem Diesla zamarzało też paliwo. Zgodnie z polską normą olej napędowy ma prawo zamarznąć w temperaturze poniżej -20 stopni C. – W takich wypadkach ze względu na unieruchomienie pojazdu najczęściej konieczne jest holowanie do warsztatu, co posiadacze PZU Auto Pomoc mają zapewnione bezpłatnie – dodaje Krzysztof Kipert. Nie wiadomo, czy taka polisa nie przyda się w najbliższych dniach, bo meteorolodzy zapowiadają, że mrozy mogą wrócić.
Skutki zimy w postaci wyższych wypłat widać już teraz, ale będą one odczuwalne również w najbliższych tygodniach. Ubezpieczyciele mówią, że niemal na pewno problemem będą podtopienia, i to nie tylko budynków, ale też upraw rolnych. – Jeżeli rozkład temperatur i opadów atmosferycznych nie ulegnie zmianie, możemy spodziewać się na przełomie marca i kwietnia zwiększonej liczby szkód spowodowanych ujemnymi skutkami przezimowania roślin – mówi Agnieszka Rosa z biura prasowego PZU.
Reklama
W tej kategorii mieszczą się nie tylko zniszczenia przez mróz, ale też zalegającą wodę, śnieg czy działanie wiatru. Niestety ci rolnicy, którzy nie kupili polisy zabezpieczającej uprawy jesienią, teraz nie mogą się ubezpieczyć. – Jesienią zawarliśmy około 27 tys. umów ubezpieczenia upraw ozimych, w zakres których wchodzi m.in. ryzyko negatywnych skutków zimy – mówi Konrad Rojewski, z PZU. Zwraca uwagę, że jeśli problem np. podtopień będzie wstępować na masową skalę, rząd może zdecydować się na udzielenie pomocy publicznej.
Ubezpieczyciele mniej obawiają się szkód wywołanych przez mróz w uprawach rolnych. – Przy takich warunkach nie spodziewam się większych szkód w uprawach pszenicy czy rzepaku. Ucierpieć może jęczmień ozimy, który źle znosi długie pozostawanie pod śniegiem – potwierdza Andrzej Janc z TUW Concordia. Dodatkowo stopniowy atak zimy spowodował, że rośliny w sposób naturalny weszły w fazę zimowania. – Zjawisko wymarzania może natomiast wystąpić na przedwiośniu, kiedy będziemy mieli do czynienia z gwałtownymi zmianami temperatur połączonymi z początkiem wegetacji roślin – mówi Konrad Rojewski.
Co zrobić w przypadku podtopienia czy zalania
● Niezwłocznie zabezpieczyć mienie, usuwając w miarę możliwości wodę
● Poinformować ubezpieczyciela o szkodzie, żeby na miejsce mógł przyjechać rzeczoznawca
● Jeszcze przed wizytą rzeczoznawcy warto wykonać dokumentację fotograficzną miejsca zalania
● Zalane przedmioty trzeba zachować, żeby rzeczoznawca mógł oszacować ich wartość
● W wielu towarzystwach małe szkody, o wartości 2–3 tys. zł, są likwidowane na podstawie oględzin rzeczoznawcy nawet w dniu zgłoszenia.
ikona lupy />
Zima dotyka ubezpieczycieli / DGP