Analityków zaskoczył nie tyle sam fakt umocnienia złotego – taki trend trwa już od kilku tygodni – co gwałtowność tego ruchu. W ciągu godziny euro potaniało z 4,04 zł do 3,99 zł.
– Szukałem długo jakiegoś powodu, którym można by było wytłumaczyć fakt przesunięcia się kursu aż o 5 groszy w tak krótkim czasie. Znaczenie może mieć to, że doszło do tego rano, na otwarciu sesji. Rynek wtedy zazwyczaj jest mniej płynny. Poza tym wraz ze złotym umocniły się inne waluty regionu, jak np. forint, co świadczyłoby o tym, że stoją za tym inwestorzy zagraniczni – mówi Marek Rogalski z DM BOŚ.
Joanna Pluta z TMS Brokers również nie widzi żadnych bezpośrednich przyczyn tak dynamicznego wzrostu wartości złotego. – Być może złożyło się na to kilka czynników. Złoty zaczął się umacniać już w piątek, po bardzo dobrych danych o wzroście gospodarczym w USA. Do tego doszła informacja, że Enea otwiera księgę popytu w tym tygodniu – a więc realna jest perspektywa sprzedaży jej akcji. Z drugiej jednak strony poniedziałkowe informacje o spadku indeksu PMI dla polskiego przemysłu na pewno nie wspierały złotego. W ciągu ostatnich tygodni były znacznie mocniejsze przesłanki do aprecjacji, a mimo to nasza waluta nie zyskiwała na wartości – mówi Joanna Pluta.
Teoria o inwestorach z zagranicy kupujących złotego jest najbardziej popularna wśród analityków. Ich zdaniem zaczynają oni postrzegać cały region Europy Środkowej jako mniej ryzykowny od starych krajów UE, jak np. Grecja i Hiszpania. Polska ma poza tym dobre – na tle Europy – wyniki gospodarcze, co dodatkowo ściąga kapitał.
Reklama
– Trend jest jeden, złoty będzie się umacniał. Kluczem jest jednak tempo tego umocnienia – mówi Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Bank. Eksperci co do jednego są bowiem zgodni – aprecjacja złotego sama w sobie nie będzie niczym złym. Dzięki niej np. koszty obsługi kredytów walutowych byłyby mniejsze. Zmalałaby zagraniczna część długu publicznego – po przeliczeniu na złote, co zmniejszyłoby ryzyko związane z przekroczeniem drugiego progu ostrożnościowego na poziomie 55 proc. PKB. Poza tym umocnienie złotego w praktyce działa jak podwyższanie stóp procentowych banku centralnego: przez spadek cen importu zmniejsza się presja inflacyjna. Rada Polityki Pieniężnej nie musiałaby podnosić stóp, by zapobiegać wzrostowi inflacji. A poziom stóp w naszym kraju też ma znaczenie, choćby ze względu na koszty obsługi kredytów złotowych.
Jednak niebezpieczne jest nadmierne tempo aprecjacji. Gdyby złoty nadal zyskiwał tak szybko na wartości, mogłoby to zaszkodzić dynamice wzrostu gospodarczego, bo uderzyłoby w eksport.
– Powolna aprecjacja, rzędu kilku procent rocznie, nie byłaby problemem. Ale gdybyśmy mieli do czynienia ze zmianami kilkunastoprocentowymi, przedsiębiorcy mogliby nie nadążyć z dostosowaniem. Wówczas nasi eksporterzy mogliby stracić konkurencyjność cenową – mówi Jacek Wiśniewski z Raiffeisen Bank.
Adam Czerniak, ekonomista Invest-Banku, zgadza się z tym twierdzeniem. – Szybkie zmiany kursu szkodzą sferze realnej gospodarki. Gdy przedsiębiorcy są zaskakiwani wahaniami kursu, nie mają czasu, by się zabezpieczyć, np. instrumentami finansowymi. Gwałtowna aprecjacja spowodowałaby dodatkowo wzrost cen ich towarów, co negatywnie przełożyłoby się na obroty w eksporcie – mówi.
I dodaje, że według niego nie grozi nam lustrzane odbicie sytuacji z lutego 2009 r., gdy złoty gwałtownie tracił na wartości, a kurs zbliżał się do granicy 5 zł za euro. Niemniej jednak złoty powinien zyskiwać na wartości i w II kwartale kurs euro na stale powinien spaść poniżej 4 zł.
Co w najbliższych dniach? Wiele wskazuje na to, że wczorajszy wyskok był krótkotrwały. Euro bowiem wróciło ponad granicę 4 zł i przez większą część sesji było tak wyceniane. Pod koniec dnia inwestorom udało się ponownie zejść poniżej tej bariery – euro kosztowało poniżej 3,98 zł. Według analityków niewykluczona jest jednak korekta, ale wiele zależeć będzie od informacji z zagranicy, m.in. od czwartkowej decyzji Europejskiego Banku Centralnego w sprawie stóp procentowych w Eurolandzie.
ikona lupy />
Euro kosztuje poniżej 4 zł / DGP