Za reformą we wrześniu ubiegłego roku opowiedział się wicepremier i minister finansów Symeon Diankow, tłumacząc konieczność zmian negatywnymi tendencjami demograficznymi. Mładenow sprzeciwił się tym planom, argumentując, że takich poważnych zmian nie należy wprowadzać w okresie kryzysu gospodarczego, któremu towarzyszy szybki wzrost bezrobocia.

Powołano zespół roboczy, który opracował dwa warianty reformy. Oba zakładały podniesienie wieku emerytalnego do 65 lat (o 5 lat więcej dla kobiet i 3 dla mężczyzn) oraz przedłużenie niezbędnego stażu pracy do 40 lat dla kobiet (obecnie 37) i 43 dla mężczyzn (obecnie 40). Plany rządowe napotkały w kraju silny opór. Dwie największe centralne związkowe: KNSB (Konfederacja Niezależnych Związków Zawodowych) oraz Konfederacja Pracy "Podkrepa" uświadomiły władzom, jak bardzo negatywne są nastroje społeczeństwa w kwestii reformy emerytalnej.

Na spotkaniu z prezydentem Georgi Pyrwanowem i premierem Bojko Borysowem w minionym tygodniu lider "Podkrepy" Konstantyn Trenczew powiedział władzom, że "nie należy zmieniać wieku emerytalnego, ponieważ taka decyzja wyprowadzi tysiące ludzi na ulice". Według planów rządu reforma miała ruszyć w 2012 roku. Minister Mładenow powiedział, że została ona odłożona "na czas nieokreślony".



Reklama