Gdy kurs euro do złotego zszedł poniżej 3,86 zł, stało się jasne, że dużego umocnienia nic nie zatrzyma. Według rozmówców DGP w tym momencie na rynku włączyły się zlecenia typu stop-loss, czyli automatyczne zlecenia sprzedaży euro, które miały ograniczyć straty. – Wygląda na to, że inwestorzy, którzy grali na osłabienie złotego, z końcem kwartału zwątpili w swoją strategię i zaczęli zamykać pozycje – mówi Marek Wołos z TMS Brokers.
Wczoraj przed południem kurs zjechał do 3,83 zł za euro – co było poziomem nienotowanym od początku grudnia 2008 r. Marek Wołos dodaje jednak, że na rynku nie było widać nerwowości. – Wszystko raczej odbywało się spokojnie. Złotemu trochę pomogła mała płynność, co jest charakterystyczne dla okresu przedświątecznego – mówi analityk.
Złoty znów jest w modzie, bo poprawił się nastrój na rynku euro. Zdaniem Przemysława Kwietnia z X-Trade Brokers, złotemu sprzyja też duża odporność rynków akcji na negatywne informacje ze sfery realnej gospodarki. Złoty zyskuje też dzięki kłopotom innych: eskalacja napięcia związanego ze spekulacjami o niewypłacalności Grecji i informacje takie jak ta o obniżeniu ratingu dla Portugalii wystraszyły kapitał, który przeniósł się z Europy południowej na emerging markets. Marek Wołos dodaje, że nie bez znaczenia jest też zbliżająca się prywatyzacja PZU.
Niewykluczone, że na najbliższych sesjach złoty straci na wartości, bo po tak dużym umocnieniu może nastąpić korekta. Według analityków ta korekta może jednak być niewielka, rzędu 4 groszy wobec euro. – Jeśli tak będzie, to złoty niebawem znów zacznie się umacniać. W ciągu kolejnego tygodnia–dwóch możemy zobaczyć kurs 3,80 zł za euro – mówi Marek Wołos.
Reklama
Przemysław Kwiecień dodaje, że nie ma wątpliwości, że złoty jest w długoterminowym trendzie aprecjacyjnym. Wiele jednak będzie zależeć od sytuacji na globalnych rynkach. – Gdyby doszło do przeceny na rynkach akcji i umocnienia dolara do euro, wówczas trend na złotym mógłby się odwrócić – mówi ekonomista.
ikona lupy />
Euro w złotych / DGP