W kontekście dzisiejszej porannej wypowiedzi Andrzeja Bratkowskiego z Rady Polityki Pieniężnej, iż za późno obecnie na ruch wyprzedzający (czyli podwyżkę o 50 p.b., której był zwolennikiem podczas ostatnich posiedzeń) i należy rozważyć serię ruchów o 25 p.b. począwszy od końca listopada, można przywołać niedawne słowa niektórych ekonomistów, których zdaniem byłaby to tylko zachęta do spekulacyjnego umocnienia złotego.

Po dzisiejszym dniu można powiedzieć, że scenariusz ten zaczął się materializować. Złoty dość wyraźnie dzisiaj zyskał – dolar potaniał w okolice 2,80 zł, a euro w okolice 3,90 zł. Tym samym złamany został dość ważny poziom na EUR/PLN – 3,92, który to teraz może skutecznie blokować ewentualne próby odbicia. Wydawało się, że problemy peryferyjnych krajów Eurolandu, które wczoraj wpłynęły na spadek apetytu na ryzyko, sprawią, że złoty zacznie zyskiwać dopiero w przyszłym tygodniu w oczekiwaniu na poniedziałkowe dane GUS nt. inflacji.

Tymczasem nieoczekiwany powrót kursu EUR/USD powyżej 1,39, sprawił, że część inwestorów uznała, że nie należy aż tak bardzo przejmować się sytuacją w Irlandii (warto zaczekać na prezentację szczegółowego programu oszczędnościowego przez tamtejsze władze, która może mieć miejsce w przyszłym tygodniu?). W efekcie zaczęto ponownie „rozgrywać” temat ostatnich dziań FED, które w teorii powinny prowadzić do wyraźnego umocnienia walut rynków wschodzących. Czy złoty stał się właśnie ofiarą spekulantów? To bardzo prawdopodobne. Naruszenie poziomu 3,8880-3,89 zł za euro otworzyłoby drogę do ruchu w stronę 3,82-3,84 zł w dość krótkim okresie. Wtedy może się okazać, że mimo wyższej inflacji, RPP nie zdecyduje się na podwyżkę stóp i powtórzy przy tym argumenty za taką decyzją z października – obawy przed skutkami zbyt szybkiego umocnienia złotego dla gospodarki.

Dzisiaj przed południem agencje informacyjne doniosły o udanej aukcji 26-tygodniowych bonów skarbowych w Grecji. Sprzedano na niej papiery za 390 mln przy rentowności na poziomie 4,82 proc. (o 28 p.b. więcej względem październikowej aukcji). To mogło nieco poprawić nastroje wokół euro, chociaż o powrocie ponad 1,39 mogły zadecydować duże zlecenia ze strony inwestorów azjatyckich, a także szybkie pokrywanie krótkich pozycji w EUR, które były otwierane z myślą o dalszej eskalacji problemów wokół peryferiów Eurolandu. Unijny komisarz Olli Rehn powtórzył dzisiaj po południu, że irlandzkie władze powinny uporać się z obecnym kryzysem i kluczowe decyzje należą obecnie do tamtejszych polityków.

EUR/USD: Trzeciego dnia spadku została podjęta próba nieco większego odbicia, która dość szybko zaprowadziła nas w okolice 1,3970. Jednak powrót w okolice 1,39 już po południu może sugerować, iż trend spadkowy rozpoczęty w ostatni czwartek, nadal obowiązuje. Kluczowe będzie zejście poniżej 1,3880. Jeżeli tak się stanie to z dużym prawdopodobieństwem spadniemy jutro poniżej dzisiejszego minimum na 1,3820. Wtedy celem będą okolice 1,3700-1,3750. Zanegowaniem powyższego scenariusza byłby wyraźny powrót powyżej 1,40.

Reklama
Powyższy materiał nie stanowi rekomendacji w rozumieniu rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczących instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców ( Dz.U. nr 206 z 2005 roku, poz. 1715). Nie jest również tekstem promocyjnym Domu Maklerskiego BOŚ S.A. Pełny raport można znaleźć pod adresem www.bossa.pl/analizy.