Z raportu Open Finance wynika, że zdecydowanym rekordzistą, jeśli chodzi o zapas oszczędności klientów, które można przeznaczyć na kredyty jest Citi Handlowy. W banku tym relacja kredytów do depozytów wyniosła na koniec września jedynie 57 proc. Tuż za nim jest ING Bank Śląski, gdzie kredyty to jedynie 69 proc. depozytów. O finansowaniu marzeń Polaków kredytami z rozmachem mogą opowiadać również Pekao i BZ WBK. Mniej kredytów niż depozytów mają także BOŚ i Getin Noble Bank.

Te chętnie pożyczają

W sześciu pozostałych bankach kredyty klientów przeważają nad ich depozytami. Nieznaczną przewagę pożyczek widać w Millennium, Kredyt Banku i BRE, ale już bardzo dużą w BPH, BNP Paribas Fortis czy Nordei. Te trzy ostatnie banki finansują akcję kredytową w dużym stopniu pieniędzmi pozyskanymi od inwestora strategicznego. Model ten szczególnie upodobała sobie Nordea, która mimo, że nie walczy ostro o depozyty klientów nie żałuje na kredyty. Od września 2009 do września 2010 zwiększyła pulę kredytów o niebagatelną kwotę ponad 3 mld zł do niemal 19 mld zł. Ale już w BNP Paribas i BPH portfele kredytowe skurczyły się. Generalnie kryzys finansowy sprawił, że banki zdecydowanie większą wagę przykładają do zdobycia bazy depozytowej i ambicją większości instytucji jest, aby pieniądze na kredyty pochodziły właśnie z oszczędności, a nie z pożyczek na rynku międzybankowym, czy też od inwestora strategicznego.

Te są najbardziej wypłacalne

Reklama

Co nie mniej ważne dla możliwości kredytowych banki z dużą przewagą depozytów nad pożyczkami : Handlowy, Pekao, ING BSK i BZ WBK - mogą się również pochwalić wysokimi współczynnikami wypłacalności. Gdy wymagane minimum wynosi 8 proc. a za próg przyzwoitości uznaje się 10 proc., to w Pekao i Citi Handlowym jest to ponad 17 proc. Z kolei w BZ WBK jest to grubo ponad 13 proc., a w ING BSK ponad 12 proc.

Bankowe oszczędności

Rosnące odpisy na niespłacane w terminie kredyty powodują, że banki muszą robić coraz większe rezerwy. Jak podaje nadzór finansowy po trzech kwartałach wartość odpisów m.in. na nieregularne kredyty wyniosła już 8,618 mld zł, gdyby nie to zyski banków zamiast 8,6 mld zł wyniosłyby dwa razy więcej. Na dodatek jest to też kwota o 400 mln zł wyższa niż przed rokiem. Dlatego banki wciąż mogą trzymać pieniądze zamiast pożyczać klientom jak np. dzieje się to w Citi Handlowym, którego przewaga depozytów nad kredytami (ich portfel spadł o 1,2 mld zł) od września 2009 r. do września 2010 r. wzrosła z 35 do ponad 40 proc. a jego współczynnik wypłacalności skoczył z wysokiego pułapu 15,1 proc. na jeszcze wyższy 17,6 proc. Nie można też powiedzieć, że klienci mocno korzystają z nadpłynności Pekao. Bank ten od jesieni zeszłego roku do końca września tego roku zwiększył wartość kredytów o 3,6 mld zł podczas, gdy nowych depozytów zebrał 12,5 mld zł.

ikona lupy />
Współczynnik wypłacalności, depozyty, kredyty po III kwartale 2010 r. / Forsal.pl
ikona lupy />
Współczynnik wypłacalności, depozyty, kredyty po III kwartale 2009 r. / Forsal.pl