"W tej chwili wydaje mi się, że polski rynek (złotego - PAP) i NBP jest testowany przez krótkoterminowych inwestorów, którzy patrzą, czy będziemy interweniować na rynku" - powiedział w piątek w TVN CNBC Jan Krzysztof Bielecki, przewodniczący Rady Gospodarczej przy premierze.

Pytany, czy powinna nastąpić interwencja odpowiedział: "to jest kwestia NBP, ja uważam, że z rynkiem nie należy wdawać się w tego typu działania, ale to jest moje prywatne zdanie".

O godzinie 11:30 złoty tracił do euro 1,9 proc. - kurs wynosił 4,3483 zł za euro. Według danych agencji Bloomberg jest to najniższy poziom intraday złotego do euro od 20 lipca 2009 roku.

"Czwartkowe notowania rozpoczęły się od ponownego pogorszenia sentymentu na rynkach, które zostało utrwalone w dalszej części dnia. Pierwszym impulsem do wyraźnej przeceny był zdecydowanie gołębi komunikat EBC, który zaszkodził przede wszystkim notowaniom euro. W efekcie kurs EUR/USD spadł w okolice psychologicznej bariery 1,40, a w kolejnych godzinach pogłębiał spadki docierając poniżej 1,39" - powiedział analityk Raiffeisen Bank Polska Tomasz Regulski.

Reklama

W jego ocenie, słabsza ocena perspektyw gospodarki europejskiej przez EBC, jak również informacje napływające ze Stanów Zjednoczonych dodatkowo popsuły nastroje na rynkach. Natomiast przemówienie szefa Fed nie przyniosło nowych informacji, a tym samym rozczarowało tę część inwestorów, którzy oczekiwali sygnałów dalszego wsparcia dla gospodarki amerykańskiej. Informacje te zaszkodziły ryzykownym aktywom, w tym i złotemu.

>>> Czytaj też: USA: Obama ogłosił plan zmniejszenia bezrobocia

Inni analitycy potwierdzają słabe prognozy dla złotego. "Brak konkretów na temat narzędzi, jakich może użyć Fed, aby wesprzeć gospodarkę USA we wczorajszym wystąpieniu Ben Bernanke rozczarował rynki, powodując wzrost awersji do ryzyka. W tym samym kierunku będzie oddziaływała niepewność co do perspektyw wdrożenia stymulacyjnego programu fiskalnego zapowiedzianego przez prezydenta Obamę. Będzie to czynnik negatywnie wpływający na notowania złotego (...) Należy się liczyć z wysokim prawdopodobieństwem wzrostu euro/złoty w kierunku 4,30" - napisano w porannym biuletynie BPH, cytowanym przez ISB.

"Po pokonaniu ważnego wsparcia złoty może dalej tracić w stronę 4,30-32 (za euro-PAP). Biorąc pod uwagę oczekiwane spowolnienie gospodarcze i utrzymujące się problemy fiskalne strefy euro, nie oczekujemy znaczącej aprecjacji złotego" - napisano z kolei w piątkowym raporcie Citi Handlowego.

Rynki są pod wpływem dwóch czwartkowych wystąpień w USA. W czwartek szef Rezerwy Federalnej Ben Bernanke powiedział, że Fed jest przygotowany do dalszego wsparcia gospodarki, jeśli będzie to konieczne, nie zasugerował, jakie środki mogą zostać użyte.

Natomiast w przemówieniu przed połączonymi izbami Kongresu prezydent Obama ogłosił plan stworzenia nowych miejsc pracy. Plan przewiduje obniżkę w przyszłym roku o połowę podatków od płac, pomoc federalną dla władz stanowych i społeczności lokalnych, aby nie musiały zwalniać swoich pracowników, a także rozszerzenie świadczeń dla bezrobotnych. Obama nie podał, jakie będą koszty proponowanych przez niego zmian dla budżetu, ale Biały Dom ujawnił, że oszacowano je na 447 mld dolarów. To więcej, niż podawano poprzednio, kiedy koszt rządowego planu wyceniono na 300 mld dolarów. Obama ocenił, że zaproponowane posunięcia nie powiększą deficytu budżetowego. Nie powiedział jednak, w jaki sposób zostaną zrównoważone przewidziane planem wydatki, ma o tym poinformować później.

"Do czasu najbliższego posiedzenia Fed, w dniach 20-21 września, trudno liczyć na wyraźną poprawę sentymentu na rynkach. W dalszym ciągu kluczowe pozostają najnowsze dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych i strefy euro, które pomogą ocenić jak silne jest spowolnienie w tamtejszych gospodarkach. Na dziś nie zaplanowano żadnych istotnych publikacji danych, w związku z czym rynki finansowe pozostaną prawdopodobnie pod wpływem wczorajszych wydarzeń" - podsumował Regulski.