Druk, wynalazek z połowy XV w., ukształtował ład medialny na następnych pięćset lat. W minionym stuleciu dokonały się za to aż trzy rewolucje medialne. Czas na kolejną.

Chcąc nie chcąc, żyjemy w epoce informacji. Przeciętny człowiek o wiele więcej czasu poświęca dziś na korzystanie z mediów niż na bezpośrednią rozmowę z ludźmi.

Jak dawno temu zauważył brytyjski dramaturg Noël Howard, „telewizja zmieniła kółko rodzinne w półkola”. Rozwój mediów rozbił nawet te półkola, przykuwając ludzi do komputerów osobistych. Dokonująca się właśnie rewolucja mobilna pozwoliła nam wreszcie wstać od biurka, z tym że z oczami wciąż utkwionymi w ekran. Jak doszło do tego, że znaleźliśmy się w tym punkcie?

„Nie czytaj. Książki gryzą”

W ostatnich dniach głośno zrobiło się o przewrotnej kampanii społecznej, w której znani ludzie kultury i sztuki zniechęcają do czytania. Choć Polacy słyną z przekory, nie sądzę, by akcja odniosła zamierzony (czyli odwrotny do deklaracji) skutek. Jej pomysłodawcy postawili sobie zbyt ambitny cel – zawracanie historii.

Reklama

>>> Czytaj też: Rynek książki: coraz więcej tytułów, coraz mniej kupujących

Sentyment do książek łatwo zrozumieć, bez wątpienia stanowią one fundament naszej cywilizacji. Odkąd w starożytności wynalazek pisma pozwolił na „bezstratne” magazynowanie wiedzy, ludzkość mogła wkroczyć na drogę rozwoju. To, że początkowo kroczyła po niej tak powoli wynikało z faktu, że literatura było dostępna tylko nielicznym elitom, podczas gdy większość ludzi pozostawała niepiśmienna.

Konieczność ręcznego przepisywania stanowiła barierę dla rozpowszechnienia wiedzy i rozrywki zapisanej w księgach lub na zwojach. Ograniczenie to zostało przełamane wraz z upowszechnieniem ruchomej czcionki drukarskiej – wynalazku, który zmienił świat.

Dzięki ruchomej czcionce w krótkim czasie książki staniały i stały się powszechnie dostępne. Druk odpowiada również za powstanie nowych form medialnych – trudno przecież wyobrazić sobie ręcznie przepisywane gazety. Marshall McLuhan, guru medioznawstwa, z wynalazkiem Gutenberga wiązał przemianę w ludzkich umysłach, która doprowadziła m.in. do powstania państw narodowych, nacjonalizmu, indywidualizmu, dominacji racjonalizmu oraz standaryzacji kultury.

Wiek trzech rewolucji

Dominacja druku trwała niemal pół tysiąclecia. Pierwsza poważna konkurencja w postaci radia pojawiła się dopiero na początku XX w., a na dobra sprawę rozwijać zaczęła się po zakończeniu I wojny światowej.

Popularność radia rosła niezwykle dynamicznie. Dobrze widać to na przykładzie USA, w których w 1940 r., dwadzieścia lat od uruchomienia regularnych audycji, radioodbiorniki posiadało 80 proc. gospodarstw domowych. W znacznie biedniejszej Polsce w 1938 r. liczba abonentów Polskiego radia przekroczyła milion osób. Bez wątpienia radio stało się pierwszym nowoczesnym medium masowym.

>>> Zobacz też: Jeśli nie ma cię w internecie, telewizja cię nie pokaże

Po II wojnie światowej radio zdetronizowała telewizja, która rozwijała się jeszcze szybciej. Za pośrednictwem tego medium zmieniła się kultura, obyczaje, sposób spędzania wolnego czasu. Dla wielu osób telewizor był głównym źródłem informacji – prawdziwym oknem na świat. Drugą połowę ubiegłego stulecia można bez wahania nazwać epoką telewizji, zagroził jej dopiero internet.

Do dziś telewizja pozostaje prawdziwym kolosem wśród mediów. Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez Business Insider Amerykanie spędzają przed telewizorem 40 proc. czasu przeznaczonego na korzystanie z mediów.

Internet rozwijający się od lat 90. XX w. pochłania obecnie 22 proc. czasu przeznaczonego na media. W ciągu około 20 lat dostęp do tego medium zapewniło sobie 80 proc. Amerykanów, oznacza to tempo wzrostu popularności porównywalne z radiem, ale jednak wyraźnie wolniejsze niż w przypadku telewizji.

>>> Zobacz też: Na rynku prasy papier wciąż wygrywa z internetem

Nie oznacza to, że internet jest medium mniej rewolucyjnym od telewizji. Wolniejszy wzrost popularności może być spowodowany większymi barierami na wejściu. Korzystanie z internetu wymaga opanowania nowego urządzenia – komputera. Podobnie wyglądała sytuacja w początkach rozwoju radiofonii, kiedy gadająca skrzynka jawiła się jako urządzenie nie z tej ziemi. Natomiast telewizor od początku nie był czymś niezrozumiałym – wyglądał i działał jak radio z ekranem.

Rewolucja naszych czasów

Podobnie jak telewizja stanęła na ramionach radia, zza pleców internetu wyrasta kolejna generacja mediów masowych. Smartfony i inne urządzenia z mobilnym dostępem do internetu, jak dotąd zdobywają popularność szybciej niż działo się to w przypadku tradycyjnych łączy. Nic nie wskazuje na to, by tendencja ta uległa zmianie.

>>> Czytaj też: Prasa musi umrzeć. Zabiją ją smartfony

W 2011 r. po raz pierwszy sprzedano więcej urządzeń mobilnych niż tradycyjnych komputerów. Przeciętny Amerykanin na tablety i smartfony poświęca 23 proc. czasu przeznaczonego na media, czyli więcej niż na konwencjonalny internet. A to dopiero początek. Business Insider przewiduje, że w 2016 r. na świecie sprzedane zostanie ponad 1,5 mld smartfonów.

W obliczu globalnych przemian i agresywnej ekspansji nowych mediów, organizatorzy kampanii promujących czytelnictwo książek wydają się stać na straconej pozycji. Być może pocieszy ich konstatacja, że dokonujące się zmiany nie oznaczają powrotu do ery przedpiśmiennej. Pokolenie smartfonów czyta więcej od pokolenia telewizji. To, że główną lekturę najmłodszych Polaków stanowią komentarze na Facebooku, czy podpisy pod demotywatorami, to już zupełnie inne zagadnienie.

Wynalazek druku też rodził obawy o spadek jakości literatury.

ikona lupy />
Jak nowe media zyskiwały popularność wśród użytkowników w USA / Forsal.pl
ikona lupy />
Wydatki na reklamę a czas spędzony przez użytkownika na danym medium / Forsal.pl