Konkurencja wymusiła spadek cen ekologicznej żywności.
Dzięki konkurencji i popytowi rynek żywności ekologicznej rośnie w tempie 20 proc. rocznie i jest jednym z najszybciej rozwijających się sektorów gospodarki. W tym roku jego wartość przekroczy 450 mln zł wobec 375 mln zł rok temu – szacuje Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
Na konkurencję ma wpływ rosnąca liczba firm specjalizujących się w sprzedaży zdrowej żywności: jest ich ponad tysiąc i powstają nowe. Stoiska z ekoproduktami rozbudowują też duże sieci supermarketów, takie jak Tesco, Alma czy Bomi, a firmy, takie jak Api-Eko, Bionatura czy Organik Farma Zdrowia, uruchamiają kolejne punkty sprzedaży.
Ta ostatnia spółka i zarazem największa sieć delikatesów oferujących naturalną żywność jako pierwsza na początku roku obniżyła ceny – aż o 25 proc. Prezes spółki Sławomir Chłoń uzasadniał to pozyskaniem dostawców, którzy zdecydowali się taniej sprzedawać swoje produkty. I już w pierwszym kwartale obroty firmy były o 23 proc. wyższe niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Tańsze wędliny czy sery przyciągnęły klientów, których wcześniej nie było na nie stać.
Reklama
Rosnący popyt sprawia, że do ekologii przekonuje się też coraz więcej rolników i powstają kolejne gospodarstwa z certyfikatami. W tym roku do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wpłynęło już 113 wniosków o dopłaty do ekologicznych upraw, dwa razy więcej niż w roku 2010. Rolnikom coraz bardziej to się opłaca, zwłaszcza że część z nich otwiera własne przetwórnie serów, jogurtów, soków i przetworów owocowo-warzywnych, a gotowe produkty sprzedaje w przyzagrodowych sklepach. I to po znacznie niższych cenach niż markety. Przykładowo kwaszone górki koszalińskie kupione bezpośrednio u rolnika kosztują 7,50 zł za słoik, natomiast w sklepach w Warszawie czy Gdańsku ceny zaczynają się od 11 zł. – Żywność ekologiczna mogłaby być jeszcze tańsza, a tym samym bardziej dostępna, gdyby rząd zliberalizował nieco przepisy dotyczące produkcji – mówi Edyta Jaroszewska-Nowak, wiceprezes Stowarzyszenia Producentów Żywności Metodami Ekologicznymi „Ekoland”. Obecnie mała serowarnia musi spełnić takie wymogi sanitarne jak duża wytwórnia. Niewielu rolników na to stać.