W wywiadzie dla „Le Figaro” komisarz ds. handlu Karel de Gucht ogłosił, że KE nie rozpocznie postępowania w sprawie wstrzymania importu aut z Korei Południowej do Unii.
Domagał się tego minister ds. przemysłu Francji Arnaud Montebourg, aby pomóc rodzimym producentom.
Nie ma do tego podstaw. Co prawda od lipca 2011 r. do czerwca 2012 r. import koreańskich aut do Wspólnoty zwiększył się o 41 proc., jednak ich udział na francuskim rynku wzrósł tylko nieznacznie, z 7,4 do 7,6 proc. – uważa de Gucht.
Jego zdaniem wprowadzenie środków ochronnych mogłoby sprowokować Seul do podjęcia działań odwetowych. Tymczasem europejski eksport znakomicie się rozwija, a Bruksela chce zawrzeć kolejne umowy o wolnym handlu, otwarciu rynków i ochronie inwestycji najpierw z Japonią, a potem z Chinami.
Reklama
– Unia wypracowuje co roku nadwyżkę handlową około 300 miliardów euro. Dzięki temu możemy finansować nasz import surowców, przede wszystkim ropy i gazu. Nie możemy więc być przeciwni promowaniu wolnego handlu – zwraca uwagę de Gucht.
Jego zdaniem Francja jest bardzo dobrze przygotowana do wykorzystania szansy, jaką daje globalizacja, bo ze wszystkich państw UE ma najwięcej firm na liście 500 „Forbesa”.
Problem w tym, że te firmy nie chcą produkować we Francji, gdzie problemem są 35-godzinny tydzień pracy i wysokie koszty socjalne. Ale nad tym jakoś rząd francuski nie chce się zastanowić – zwraca uwagę komisarz. Ostrzega także, że w razie wypłaty przez Paryż nielegalnych subwencji dla firm spotka się ze sprzeciwem Brukseli.