Jak podało amerykańskie ministerstwo pracy, w listopadzie przybyło 146 tys. miejsc pracy a wskaźnik bezrobocia zmniejszył się do 7,7 proc., czyli do najniższego poziomu od grudnia 2008 roku, kiedy do objęcia rządów w USA przygotowywał się prezydent Barack Obama.

Przyrost zatrudnienia w listopadzie bieżącego roku był większy niż oczekiwali ekonomiści ankietowani przez serwis Dow Jones Newswire. Przewidywali oni, że przybędzie w tym miesiącu tylko około 80 tys. miejsc pracy i bezrobocie utrzyma się na poziomie 7,9 proc.

Prognozy te wynikały częściowo z obaw, że gospodarce poważnie zaszkodzi huragan Sandy, który szalał na północno-wschodnim wybrzeżu USA na przełomie października i listopada. Wpływ kataklizmu na wzrost ekonomiczny okazał się jednak niewielki.

Biały Dom oświadczył, że najnowsze dane z rynku pracy wskazują, iż gospodarka dochodzi do siebie, ale podkreślono, że wiele jeszcze brakuje, aby przyspieszyć wzrost PKB.

Reklama

"O ile pozostaje jeszcze wiele do zrobienia, dzisiejszy raport o zatrudnieniu dostarcza kolejnego dowodu, że gospodarka nadal leczy rany wyrządzone jej przez najgorszy kryzys od czasów wielkiej depresji (w latach 30. XX stulecia - PAP)" - powiedział przewodniczący Zespołu Doradców Ekonomicznych w Białym Domu, Alan Krueger.

Nie przewiduje się, by raport z rynku pracy miał większy wpływ na toczący się spór między prezydentem Obamą a Republikanami na temat sposobów redukcji deficytu budżetowego i uniknięcia tzw. klifu fiskalnego.