Sprawa wzajemnych rozliczeń pomiędzy spółkami zawsze budziła emocje, ale niesnaski nasiliły się po tym, jak LOT postanowił zostawić sobie połączenia krajowe, choć wcześniej wspólnie z właścicielem – Ministerstwem Skarbu Państwa – spółka zdecydowała, że od kwietnia trasy krajowe przejdą do Eurolotu. W zamian ten ostatni miał m.in. odstąpić od dochodzenia roszczeń z tytułu faktur nieopłaconych w przeszłości przez LOT. Ten zmienił decyzję, MSP nie zareagowało. W reakcji Eurolot zażądał podwyższenia opłat za operacje tak, by nie tylko odzwierciedlały faktyczne koszty ponoszone przez linię, ale też dały jej sowicie zarobić.
O jakie kwoty chodzi, nie wiadomo. Wiadomo za to na podstawie danych finansowych z przeszłości, że problem rozliczeń z LOT-em jest stałym zmartwieniem kierownictwa Eurolotu. W sprawozdaniu za 2010 r. mowa jest nawet o tym, że to podstawowe ryzyko finansowe dla spółki. Wtedy stanowiły one 99 proc. należności handlowych. W ostatnich dwóch latach ten stosunek zapewne nieco się zmienił, ale i tak udział w przychodach jest znaczący. Eurolot uruchomił co prawda, niezależnie od LOT-u, kilka tras krajowych i zagranicznych, tyle że w skali działalności przedsiębiorstwa to wciąż niewiele.
W 2011 r. na własną rękę udało się przewieźć Eurolotowi 47 tys. pasażerów, podczas gdy na rzecz LOT-u aż 800 tys. W 2012 r. najprawdopodobniej liczba osób przewiezionych na trasach sygnowanych przez Eurolot wzrosła do 180 tys., ale jednocześnie liczba pasażerów przewiezionych dla partnera przekroczyła milion.
Powiązania handlowe pomiędzy firmami są skomplikowane. Eurolot był w przeszłości spółką zależną LOT-u. To zmieniło się trzy lata temu, gdy akcje przejął Skarb Państwa. Do tej pory jednak większość operacji wykonywanych przez Eurolot zleca LOT. Krajowy przewoźnik nie zobaczył jednak w zeszłym roku dużej części należnego wynagrodzenia, a do opłacenia pozostała mu spora część rachunków za obsługę samolotów i pasażerów w portach lotniczych.
Reklama
– Nie komentujemy spraw handlowych – ucina Anna Rusajczyk, rzecznik prasowy Eurolotu. Eksperci też nie chcą wypowiadać się na temat wzajemnych rozliczeń LOT-u i Eurolotu. Mówią jednak o przejęciu tras krajowych. Według Łukasza Szudrowicza z serwisu Aerogrupa.pl decyzja LOT-u była słuszna. – Być może do obecnego szefostwa linii dotarło, że oddanie połączeń nie było do końca przemyślane – mówi. Według niego ogromny wpływ na zmianę decyzji mogło mieć to, że LOT, chcąc przewieźć swojego pasażera z lotniska regionalnego do Europy czy dalej z przesiadką w Warszawie, musiał za odcinek krajowy płacić Eurolotowi. Bilety takie (np. z Poznania przez Warszawę za granicę) stały się bardzo drogie, a to z kolei sprawia, że polscy pasażerowie w regionach zaczęli wybierać Lufthansę z przesiadką w Niemczech. Druga kwestia to promocje – gdy polskie trasy stały się własnością Eurolotu, wszelkie promocje LOT-u (okazyjne ceny, „Szalone środy”) dotyczyły już wyłącznie połączeń z Warszawy – nie można było kupić biletu promocyjnego np. za 400 zł z lotniska regionalnego przez stolicę.