Gazowe perspektywy dla Polski i sporej części świata są imponujące. Według Międzynarodowej Agencji Energii globalny rozwój złóż gazu łupkowego wywoła w ciągu najbliższych lat daleko idące konsekwencje dla międzynarodowych rynków energetycznych. Fatih Birol, główny ekonomista MAE, przekonuje, że istotny wzrost podaży gazu przyniesie szereg korzyści, przede wszystkim obniżki kosztów energii.

Tania energia impulsem

Spadek cen gazu widoczny jest już dziś, głównie dzięki wydobyciu w Stanach Zjednoczonych. Najmocniej odczuwają go Amerykanie (w latach 2008-2012 cena gazu w USA spadła czterokrotnie), choć przekłada się on również na ceny na rynku globalnym. Rafał Antczak, członek zarządu Deloitte, twierdzi, że procesy te będą miały charakter trwały i mogą doprowadzić do rewolucji na rynku źródeł energii.

>>> Czytaj również: Rewolucja łupkowa wypiera w USA zieloną energię

Reklama

Spadek cen wywoła według szacunków MAE – wzrost popytu na to paliwo o ponad 50 proc. do 2035 roku. Wzrost ten ma być równy łącznemu wzrostowi zapotrzebowania na węgiel, ropę i energię jądrową. Będzie miało on ogromny wpływ na energetykę. Wpływ ten zauważalny jest już w USA, gdzie od 2011 roku ilość energii elektrycznej wyprodukowanej z gazu w ciągu dekady wzrosła dwukrotnie.

Taki rozwój sytuacji może sprawi, że Rosja, główny rozgrywający na światowym rynku gazu konwencjonalnego, tracić będzie co najmniej 1 proc. PKB rocznie. Według Instytutu Badań Energetycznych Rosyjskiej Akademii Nauk wzrost światowego wydobycia gazu i ropy z łupków spowoduje, że do 2040 r. kraj ten straci rocznie 100–150 mld dol. wskutek spadku eksportu ropy i gazu.

Kiedy jedni będą tracić, inni zyskają. I do tej drugiej grupy niewątpliwe zalicza się Polska. Jeśli dotychczasowe prognozy zasobów gazu łupkowego w Polsce się potwierdzą (Państwowy Instytut Geologiczny szacuje je na 346–768 mld m sześc.), a wydobycie surowca okaże się opłacalne, nasze PKB wzrośnie. Z szacunków opublikowanych w raporcie Deloitte i DnB „Kierunki 2013. Pozytywne szoki gospodarcze” wynika, że pozytywny efekt netto może sięgnąć ponad 3 proc. PKB. – Jest to poziom zbliżony do korzyści, jakie odniosła z tytułu wydobycia i zużycia gazu łupkowego gospodarka USA w latach 2005–2010 – twierdzi Artur Tomaszewski, prezes DnB Nord Polska.

Analitycy wieszczą spadek ceny gazu średniorocznie o 90 proc. do 2022 r. To bardzo znacząca wielkość mająca wpływ na ceny innych towarów i usług, a więc koszty i zyski firm oraz całych gospodarek. Dodatkowy impuls pójdzie ze wzmożonych inwestycji wydobywczych i infrastrukturalnych.

>>> Polecamy: Wielka Brytania chce przyspieszyć eksploatację gazu łupkowego

Większe wpływy i nowe miejsca pracy

Według Deloitte w latach 2013–2022 inwestycje w poszukiwania i wydobycie pochłoną 19 mld zł. Boom związany z wierceniami powinien zadziałać jak magnes – przyciągnąć firmy usługowe bezpośrednio oraz pośrednio związane z branżą wydobywczą. W efekcie skutkować to będzie wzrostem miejsc pracy i ożywieniem gospodarczym. Na taki scenariusz wskazuje doświadczenie USA. Tam na łupkowym boomie skorzystały nie tylko koncerny paliwowe, ale także społeczności lokalne, władze stanowe, średniej i małej wielkości przedsiębiorstwa oraz odbiorcy indywidualni.

Gminy, na terenach których będzie miało miejsce wydobycie gazu łupkowego, osiągną dodatkowe wpływ do budżetu w postaci udziału w podatkach dochodowych (PIT i CIT), podatku od nieruchomości i opłacie eksploatacyjnej. Przykład USA pokazuje, że niezależnie od przyjętych rozwiązań fiskalnych, aktywność w sektorze gazu łupkowego zwiększyła wpływy podatkowe władz federalnych, stanowych i lokalnych oraz wpływy z tytułu opłaty za dzierżawę gruntów, których właścicielami są władze federalne. W całych USA wpływy fiskalne w 2010 r. związane z eksploatacją gazu łupkowego zamknęły się w kwocie 18,6 mld dol. Prognoza na 2035 r. mówi o 57,2 mld dol., a łącznie w latach 2010-2035 szacuje się wzrost wpływów podatkowych o 933 mld dol.

Z raportu Instytutu Kościuszki (IK) wynika, że w ciągu 10 lat przybędzie w naszym kraju nowych miejsc pracy w związku z wydobyciem gazu łupkowego. W zależności od scenariusza spodziewany jest wzrost zatrudnienia o 120-190 tys. miejsc. Według IK branże, które w największym stopniu zwiększą zatrudnienie w następstwie eksploatacji gazu łupkowego, to: przemysł metalurgiczny, handel detaliczny i hurtowy, dostarczanie energii oraz produkcja maszyn i urządzeń.

Liczba zatrudnionych w sektorze gazu łupkowego w USA na koniec 2010 r. wyniosła ok. 600 tys. osób, a prognozy pokazują, iż wskaźniki te mogą wzrosnąć w ciągu pięciu kolejnych lat do 870 tys., a w ciągu 25 lat do – 1,6 mln. Całkowity potencjał sektora gazu niekonwencjonalnego szacowany jest natomiast na ok. 1,5 mln nowych miejsc pracy w 2015 r. i ok. 2,4 mln w 2035 r.

Potrzeba pieniędzy

Łupkowy szał w Polsce zaczął się 5-6 lat temu. W tym czasie wydano 112 koncesji na poszukiwania węglowodorów, czyli prawie tyle, ile przez poprzednie 60 lat. Inwestorów przyciągnęły oszałamiające szacunki uznanych instytucji, dotyczące zasobów gazu, jakie mogą znajdować się w naszych złożach. Według początkowych prognoz amerykańskich ekspertów miały one sięgać 1-5,3 bln m sześc. Teraz przyszedł czas, by zweryfikować prognozy i przystąpić do drugiego etapu: rozpoznania i potwierdzenia zasobów złóż oraz uruchomienia produkcji. Firmy poszukiwawcze na razie są na początku tej drogi. W Polsce dotychczas wywiercono bowiem 44 otwory poszukiwawcze, kolejne trzy są w trakcie wiercenia. Przeprowadzone dotychczas prace potwierdzają istnienie gazu niekonwencjonalnego. – Na obecnym etapie analiz nie jest jednak możliwe realne oszacowanie zasobów surowca oraz ekonomicznej opłacalności wydobycia – zastrzega Andrzej Sikora, prezes Instytutu Studiów Energetycznych.

>>> Czytaj także: PKN Orlen planuje 2 pierwsze szczelinowania w poszukiwaniu gazu łupkowego

Aby przejść od fazy poszukiwawczej do wydobywczej trzeba zainwestować potężne pieniądze i przeprowadzić kilka razy więcej wierceń. Ze zobowiązań koncesyjnych firm wynika, że do 2020 roku wykonają one jeszcze 270 odwiertów poszukiwawczych. O ile potwierdzona zostanie opłacalność wydobycia gazu z łupków, uruchomienie produkcji w ilościach istotnych w skali kraju – zdaniem Andrzeja Sikory – może nastąpić w horyzoncie 5-10 lat. Wówczas może nas czekać scenariusz podobny do tego, jaki miał miejsce w USA. Tam od roku 2000 do 2011 wydobycie gazu z łupków rozwinęło się tak dynamicznie, że jego udział w całkowitej produkcji gazu skoczył z 0 do 29 proc. Z raportu Instytutu Bakera (teksański Rice University) wynika, że do 2030 roku może to być już 50 proc.

ikona lupy />
Wydobycie gazu łupkowego / Bloomberg / Paul Thomas