Według danych Departamentu Handlu USA PKB Stanów Zjednoczonych wzrósł w III kw. 2013 r. o 2,8 proc. wobec oczekiwanych 2 proc. To najszybsze tempo wzrostu od ponad roku. Ta z pozoru optymistyczna wiadomość wywołała jednak spadki na giełdach w Europie. W trakcie notowań w piątek WIG20 tracił ponad 1 proc. Inwestorzy obawiali się, że dobre dane skłonią Fed do szybszego wycofywania się ze skupu amerykańskich obligacji. To doprowadziło do wyprzedaży akcji.

Otrzeźwienie przyszło, kiedy analitycy dokładniej przyjrzeli się danym. Okazało się, że mocny wzrost PKB w USA to głównie zasługa największego od początku roku wzrostu zapasów w firmach (o 86 mld dol. wobec 56,6 mld dol. w II kw.). Ożywienie nie ma jednak wsparcia ze strony wydatków amerykańskich konsumentów – tu tempo wzrostu w porównaniu z poprzednim kwartałem spadło o 0,3 proc. do 1,5 proc.

– Po wyłączeniu zapasów okazałoby się, że wzrost PKB był niższy niż w zeszłym kwartale, więc sytuacja gospodarki USA jest gorsza, niż może to wynikać z ogólnego odczytu – mówi Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. Zdaniem analityków Fed może zacząć ograniczać skupowanie obligacji dopiero wtedy, gdy Janet Yellen obejmie stanowisko przewodniczącej. – Kluczowe będą dane z rynku pracy, na którym sytuacja się poprawia, ale zatrudnienie zwiększa się w tempie niezadowalającym Fed. Ograniczanie QE może zacząć się w I kw. 2014 r. – prognozuje Maliszewski.

Według Andrzeja Lisa z Noble Funds TFI realnym terminem rozpoczęcia wygaszania skupu obligacji jest marzec. – I wygaszanie to będzie przeprowadzane bardzo ostrożnie i przeciągane w czasie – mówi analityk. – Nie wszystkie dane są pozytywne, łatwo jest więc podciąć kruche podstawy ożywienia w USA. Poza tym w sytuacji gdy EBC tnie stopy, Fed ma ograniczone możliwości luzowania polityki monetarnej. Jeśli jeszcze w tym roku pokusiłby się o zakończenie programu skupu, umocnienie dolara zaszkodziłoby konkurencyjności gospodarki USA – uważa Piotr Bielski, starszy ekonomista BZ WBK.

Reklama

Amerykańskie indeksy straty zaczęły odrabiać już w piątek, podobnie jak europejskie. Niektóre ze wskaźników – np. niemiecki DAX – już z nawiązką odrobiły straty z czwartku, ale inne – jak choćby francuski CAC40 – nadal są poniżej poziomu z ubiegłego tygodnia. Także WIG20 zakończył piątek stratą przekraczającą 0,7 proc.

>>> Polecamy: Buchanan: jeśli inwestorzy chcą być efektywni, niech kupią sobie blender