Prezydent Władimir Putin podpisał na Krymie traktat o aneksji półwyspu, wspólnie z władzami Republiki Krymskiej. Równocześnie rosyjski prezydent poprosił parlament Rosji o akceptację porozumienia. Pod dokumentem znalazły się podpisy prezydenta Rosji Władimira Putina, premiera Rosji Dmitrija Miedwiediewa, premiera samozwańczej Republiki Krymu Siergieja Aksjonowa i szefa Rady Miejskiej Sewastopola, Aleksieja Czałego.

W niedzielnym referendum około 96 procent mieszkańców półwyspu opowiedziało się za przyłączeniem do Rosji. Większość społeczności międzynarodowej nie uznaje jednak jego wyników.

W orędziu do rosyjskiego Zgromadzenia Federalnego prezydent Rosji podkreślił, że Ukraińcy są bratnim narodem, a stosunki z nim będą miały kluczowe znaczenie.

"Co się tyczy Krymu, to zawsze będzie on rosyjski, ukraiński i tatarski, ale nigdy nie będzie banderowski" - oświadczył prezydent Rosji. Dodał, że Krym ma ważne znaczenie strategiczne. Komentując dążenia do wejścia Ukrainy do NATO, Putin powiedział, że gdyby tak się stało, to w Sewastopolu znalazłyby się NATO-wskie okręty, a bezpieczeństwo południa Rosji byłoby zagrożone. Mieszkańcy Krymu do tego nie dopuścili - powiedział Putin. Przypomniał też, że na Ukrainie żyją miliony Rosjan i obywateli mówiących po rosyjsku. Putin zapowiedział, że Moskwa będzie wszelkimi sposobami bronić ich interesów, ale powinno to należeć przede wszystkim do władz Ukrainy.

Reklama

>>> Czytaj też: Ukraina szykuje się do obrony południa i wschodu kraju

Rosyjski prezydent podkreślił, że mieszkańcy Krymu mieli prawo zdecydować o swej przynależności państwowej. Tego, czego im się odmawia, nie odmówiono mieszkańcom Kosowa - powiedział Putin Prezydent Rosji zarzucił Zachodowi cynizm i stosowanie podwójnych standardów. Dodał, że trudno mówić o rosyjskiej interwencji na Krymie, skoro nie padł tam ani jeden strzał i nikt nie zginął.

Władimir Putin podkreślił, że to, co się dzieje wokół Krymu, jest odbiciem tego, co dzieje się w świecie. Powiedział, że gdy przestał działać dwubiegunowy układ sił, sytuacja międzynarodowa stała się niestabilna. Prezydent Rosji oskarżył Stany Zjednoczone i ich sojuszników, że realizując swoje interesy "prawem silniejszego", używają przemocy wobec niepodległych państw. Chcąc nadać swym działaniom pozory praworządności, doprowadzają do uchwalania potrzebnych im rezolucji przez Radę Bezpieczeństwa ONZ - powiedział Putin. Prezydent Rosji oświadczył, że polityka "powstrzymywania", prowadzona od kilkudziesięciu lat wobec jego kraju polityka zawiodła.

Rosja jest niezależnym krajem, który będzie bronił swojego stanowiska - oświadczył Putin. Wyraził przy tym nadzieję, że zrozumieją to mieszkańcy innych państw, w tym Niemiec. Putin przypomniał przy tym rolę swego kraju w zjednoczeniu dwóch państw niemieckich.

>>> Co sytuacja na Ukrainie oznacza dla spółek notowanych na GPW? Czytaj więcej na ten temat.

Włączenie Krymu do sprawiedliwość historyczna

Krym w Rosji to kwestia historii, honoru i rosyjskich tradycji - oświadczył prezydent Władimir Putin. Prezydent Rosji przypomniał historyczne związki półwyspu z Federacją Rosyjską. Podkreślił, że włączenie Republiki Krymu i miasta Sewastopol do Rosji to kwestia sprawiedliwości, bo półwysep zawsze był częścią rosyjskich ziem. Putin skrytykował Nikitę Chruszczowa za to, że w 1954 roku przekazał Krym Ukrainie, naruszając obowiązującą w ZSRR konstytucję.

Wskazał na niekorzystne skutki rozpadu państwa radzieckiego, które doprowadziły do podziału rosyjskich ziemi i rosyjskiego narodu. Zwrócił też uwagę, że Rosja stała się państwem, z którym mało kto chciał sie liczyć. Dał do zrozumienia, że teraz nadszedł czas odbudowy autorytetu państwa rosyjskiego.

Władimir Putin podkreślił, że robił wszystko aby pomagać Ukrainie, licząc że dobra współpracę między sąsiednimi narodami. Skrytykował Zachód za nieodpowiedzialną politykę międzynarodową i podkreślił, że mieszkańcy Krymu mają prawo do samostanowienia.

Wystąpienia prezydenta w salach Kremla wysłuchali przedstawiciele wszystkich władz Rosji, a także gości z Krymu. Atmosfera towarzysząca wystąpieniu była niezwykle podniosła, jak podkreślali rosyjscy komentatorzy - dla Rosjan i mieszkańców Krymu to wielkie święto.

Tusk: Aneksja Krymu ma konsekwencje globalne

Faktyczna aneksja Krymu jest nie do zaakceptowania przez wspólnotę międzynarodową, w tym Polskę - mówił premier Donald Tusk po spotkaniu z wiceprezydentem USA Joe Bidenem. Na Kremlu podpisano dziś porozumienie o przyłączeniu Krymu pomiędzy Federacją Rosyjską a samozwańczymi władzami republiki.

Szef rządu skrytykował działania Władimira Putina. "Nie akceptujemy rozwiązań, których źródłem jest przemoc czy siła. Nie przyjmujemy argumentów, jakimi posługują się przywódcy polityczni, którzy najpierw rozstrzygają konflikty niezgodnie z prawem międzynarodowym, a potem szukają do tego uzasadnienia czy wytłumaczenia" - powiedział premier.

Donald Tusk dodał, że aneksja Krymu przez Rosję zmienia w jednym momencie granicę państw oraz sytuację geopolityczną w tej części świata. Ma także - według premiera - konsekwencje globalne.
Szef rządu powiedział, że rozmowa z Joe Bidenem potwierdziła, iż Polska i Stany Zjednoczone są gotowe do zacieśnienia współpracy. Tusk podziękował wiceprezydentowi USA za amerykańskie wsparcie w pierwszych dniach kryzysu krymskkgo, w tym przysłanie samolotów F-16.

Donald Tusk podkreślił, że w nowej sytuacji geopolitycznej ważna jest wspólna, jednolita postawa państw społeczności międzynarodowej wobec konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. "Rosyjska akcja na Krymie to wyzwanie dla całego wolnego świata i to wyzwanie każe nam podkreślić wagę solidarności euroatlantyckiej" - mówił premier.

>>> Czytaj też: Krym po referendum: Rosjanie wyrzucają Ukraińców z domów

Biden: Wzmocnimy nasz sojusz, potępiamy agresję

Wzmocnimy NATO i sojusz polsko-amerykański, potępiamy rosyjską agresję. To słowa przebywającego w Warszawie wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych. Joe Biden podczas wspólnej konferencji z Donaldem Tuskiem zapewniał, że podstawa NATO umieszczona w artykule piątym Traktatu Północnoatlantyckiego pokazuje, że wyjdziemy z tego kryzysu obronną ręką.

- Uważamy artykuł piąty za solenne zobowiązanie na teraz i na wsze czasy - podkreślił Amerykanin. Dodał, że dlatego właśnie Stany Zjednoczone umieściły 12 F-16 w Łasku, dlatego też patrolują niebo nad Litwą, Łotwą i Estonią.

- Wspólna obrona jest wspólną odpowiedzialnością - mówił Biden. Zapowiedział, że Polska i Stany Zjednoczone będą rozwijać współpracę w dziedzinie lotnictwa. Oba kraje mają też współpracować w sektorze energetycznym, by broń, jaką jest gaz i ropa, nie mogła być użyta.

Joe Biden zapewniał, że jeśli chodzi o obronę przeciwrakietową, to plany sprzed kilku lat są aktualne i Waszyngton zamierza doprowadzić je do końca. Do 2018 roku w Polsce mają być elementy tarczy. - Stajemy ramię w ramię z Polską i sojusznikami, potępiając napaść terytorialną na Ukrainę. Rosja próbuje uzasadnić aneksję, ale świat przejrzał to postępowania i zdemaskował Moskwę - powiedział Biden.

Wiceprezydent mówił także, że Waszyngton jest w stanie udzielić Ukrainie miliardowych gwarancji pożyczkowych i zabezpieczyć wolne wybory w tym kraju.

UE wciąż otwarta na rozmowy z Rosją

Kanclerz Niemiec Angela Merkel oceniła, że przyłączenie Krymu do Rosji jest nielegalne.

Po spotkaniu w Berlinie z premierem Portugalii Merkel powiedziała, że tak zwane referendum na Krymie, ogłoszenie niepodległości tego terytorium oraz włączenie Krymu w skład Federacji Rosyjskiej są niezgodne z międzynarodowym prawem. Merkel podkreśliła, że podobnego zdania są organizacje międzynarodowe jak OBWE, ONZ czy Rada Europy.

Niemiecka kanclerz zaznaczyła jednak, że Unia Europejska wciąż chce rozmawiać z Rosją. Obok wprowadzonych sankcji będziemy stawiać na dialog i rozmowy - mówiła. Merkel nie potwierdziła informacji, jakoby Rosja została wykluczona z Grupy G8. Jak powiedziała, w tej sprawie nie ma na razie żadnych nowych decyzji.

Ukraińcy nie zaakceptują utraty Krymu

Władimir Putin myli się w swoich kalkulacjach, bo Ukraińcy nie zaakceptują utraty Krymu. Tak przemówienie prezydenta Rosji o aneksji półwyspu komentuje Konrad Zasztowt z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Zdaniem eksperta, nadzieje Putina, że stosunki z Ukrainą w przyszłości będą dobre, są płonne, bo społeczeństwo ukraińskie czuje się upokorzone. Jak podkreślał Konrad Zasztowt, żaden rząd, nawet eurosceptyczny, nigdy nie zgodzi się na utratę Krymu.

Oderwania półwyspu od Ukrainy nie akceptuje też Unia Europejska. Jednak - zdaniem eksperta - Putin się tym nie przejmuje. Ekspert zauważył w rozmowie z IAR, że rosyjski prezydent grał na emocjach Zachodu, porównując przyłączenie Krymu do Rosji do zjednoczenia Niemiec w 1990 roku.. Celnie też punktował państwa zachodnie w kwestii Kosowa.

Według Konrada Zasztowta dzisiejsze przemówienie Władimira Putina było "profesjonalnie demagogiczne" i opierało się na "prymitywnym nacjonalizmie". Jednak - jak zaznaczył ekspert - Putin doskonale wie, jak poruszyć serca Rosjan i to bez wątpienia mu się dziś udało. "To był też jeden z celów jego wystąpienia - skonsolidowanie rosyjskiego społeczeństwa" - mówił Konrad Zasztowt.

Przemawiając na połączonej sesji obu izb rosyjskiego parlamentu Władimir Putin ogłosił, że polecił organom państwa rozpoczęcie procedury włączenia Krymu do Rosji. Po zakończeniu przemówienia władze samozwańczej republiki podpisały z Kremlem dokument sankcjonujący przyłączenie do Federacji Rosyjskiej.