Piloci zapowiadają kontynuowanie strajku do 4 października. Każdego dnia przynosi on przedsiębiorstwu 20 milionów euro strat. Prezes Air FranceAlexandre de Juniac gotów jest pójść na ustępstwa i przewiduje wstrzymanie realizacji projektu, jeśli strony konfliktu nie dojdą do porozumienia, ale wtedy dla de Juniaca będzie to symboliczne podcięcie gałęzi, na której wszyscy siedzą. Prezes Air France podkreślił, że każde linie lotnicze może czekać koniec i jako przykład podał największego przewoźnika czasów swojej młodości - Panam, którego dzisiaj już nie ma.

Z kolei związkowcy są nieugięci, widząc w rozwijaniu tanich linii zagrożenie dla pozycji pilotów w firmie, pogorszenie warunków ich pracy i niebezpieczeństwo redukcji etatów. Jeden ze strajkujących wyraża opinię, iż prezes de Juniac musi zrozumieć, że projekt rozwijania tanich linii wywołuje ogromne niezadowolenie całego personelu i dlatego na nim spoczywa odpowiedzialność i to on musi podjąć decyzję o całkowitej rezygnacji z planów inwestycji w tanie linie. Przedłużający się strajk odbija się także na notowaniach Air France na giełdzie. Akcje przedsiębiorstwa w ciągu tygodnia spadły o 9 procent.