Ambasadorowie krajów unijnych postanowili nie znosić, ani nie łagodzić sankcji nałożonych na Rosję. "I dobrze" - przekonują rosyjscy politycy. Jedni twierdzą, że dzięki ograniczeniom ma szansę „dźwignąć się z kolan” rodzimy przemysł. Inni uważają, że nawet, gdyby sankcje formalnie zostały zniesione, to w praktyce funkcjonowałyby różne utrudnienia, zwłaszcza na rynku kapitałowym.

>>> Czytaj też: "Niezawisimaja Gazieta": System finansowy Rosji się rozpada

"Z sankcjami, czy bez rosyjska gospodarka przestała się rozwijać” - cytuje anonimowych specjalistów portal „Gazieta.ru”. W ich opinii, dziś politycy mogą zrzucać winę za taki stan rzeczy na sankcje, a jak sankcji zabraknie, to wszyscy zrozumieją że to wina polityków.

Na razie rosyjska ulica nie zauważa żadnych sankcji. W ocenie obywateli nic się nie dzieje. Innego zdania są eksperci zajmujący się rynkiem rolnym. W ich przekonaniu, rosyjskie embargo na unijne produkty spożywcze mocno odbije się na cenach. Dodają przy tym, że rodzimi producenci nie są w stanie zastąpić zachodnich kontrahentów, a ci jeśli wrócą na rosyjski rynek będą wkalkulowywać ryzyko powtórnych ograniczeń i podniosą ceny eksportowanych towarów.

Reklama

>>> Czytaj też: UE chłodno ocenia sytuację na Ukrainie. Antyrosyjskie sankcje utrzymane