Rosyjski rubel stał się najsłabszą walutą świata. W rankingu najmocniej tracących w tym roku do dolara wyprzedził nawet ukraińską hrywnę.
ikona lupy />
Notowania USDRUB 15-16.gru.2014 / Bloomberg

Rynki nie przejęły się wczorajszą decyzją Banku Rosji w sprawie podwyżki stóp procentowych prawie o 10 punktów. Rubel zaliczał dziś kolejne spadki. Dolar kosztował w pewnym momencie ponad 79 rubli, a euro - 99 rubli. Wcześniej rosyjska waluta osiągnęła historyczne minimum. Za euro płacono 100 rubli, a za dolara 80 rubli, czyli około o jedną piątą więcej, niż wczoraj. Przed rosyjskimi kantorami ustawiały się kolejki.

Po południu rosyjska waluta odrobiła część strat po dzisiejszym gwałtownym spadku kursu. Według rosyjskich mediów, do wzrostu kursu przyczyniło się zdementowanie pogłosek o upadku koncernu naftowego "Rosnieft".

Reklama

Rosyjska giełda także dołowała w ciągu dnia, a największe spółki surowcowe traciły po kilka procent. Indeks RTS wyrażający ceny akcji w dolarach, spadał o ponad 8 procent. Wśród największych spadków są walory takich gigantów jak Sbierbank Rossii. Największy rosyjski bank traci ponad 10 procent. Rosnieft - największy producent ropy - traci ponad 4 procent, a Gazprom - prawie 3 procent.

>>> Czytaj też: Radykalna podwyżka stóp nie pomogła. Rubel stacza się w przepaść

Rosji nie pomaga sytuacja na rynkach surowcowych. Ropa jest najtańsza od 2009 roku. Za baryłkę surowca Brent z dostawą w styczniu trzeba płacić poniżej 60 dolarów. Wczoraj rada dyrektorów banku Rosji podjęła niespodziewaną decyzję o podwyższeniu podstawowej stopy procentowej do z 7,5 do 17 procent. Decyzja została ogłoszona późnym wieczorem. >>> Czytaj więcej

Również wczoraj bank centralny poinformował o nowych dotyczących gospodarki. Według nich, w najgorszym scenariuszu w 2015 roku PKB może spaść o 4,7 procent jeśli ceny ropy utrzymają się w okolicach 60 dolarów za baryłkę. Rynkowi analitycy mówią, że możliwa jest cena o 10 dolarów niższa.

Gospodarka się stacza

Gospodarka rosyjska stacza się wraz z cenami ropy - ocenia Rafał Antczak z Deloitte. Obroną przed odpływem kapitału jest podwyżka stóp procentowych, która ma zatrzymać odpływ kapitału. Wczorajsza decyzja banku centralnego trochę umocniła rubla, który traci na wartości systematycznie od lipca. Zdaniem eksperta, jest to objaw niedowierzania inwestorów w siłę gospodarki rosyjskiej. Tym bardziej, że zadłużenie największych firm jest dwukrotnie wyższe niż poziom rezerw rosyjskich.

Zdaniem Rafała Antczaka, Rosja wchodzi w rok 2015 z brakiem możliwości spłaty zadłużenia i zbyt małymi rezerwami finansowymi, żeby zatrzymać spadki na rynku. Jak podkreśla ekspert, to jest równia pochyła i nie będzie łatwo zatrzymać tego spadku bez fundamentalnej zmiany polityki rosyjskiej. Aktualnie Rosja przeznacza ponad 20 procent wydatków budżetowych na zbrojenia. Zdaniem Rafała Antczaka, prezydent Putin ma poważny dylemat, czy utrzymać agresywną politykę imperialną, czy ogłosić NEP 2. Tylko nie wiadomo, czy ktokolwiek w zmianę jeszcze uwierzy - dodaje ekspert.

Specjalne spotkanie

W Moskwie odbyła się narada poświęcona sytuacji finansowej i gospodarczej kraju. Uczestniczyli w niej czołowi rosyjscy politycy rządowi, między innymi premier, minister finansów i szefowa Banku Centralnego.

Premier Dmitrij Miedwiediew zwołał naradę z udziałem najważniejszych finansistów w kraju po tym, jak rubel miał kolejny czarny dzień. W trakcie dzisiejszej sesji giełdowej w Moskwie były okresy, gdy za euro płacono 100 rubli, a za dolara 80 rubli, czyli około jednej piątej więcej niż wczoraj. Taniejący rosyjski rubel pociągnął za sobą spadki na giełdzie papierów wartościowych. Potaniały między innymi akcje Sbierbanku - największego rosyjskiego banku.

Szereg banków w regionach zaprzestało sprzedaży dolarów i euro. Dmitrij Pieskow - rzecznik Kremla ocenił, że spadek wartości rubla jest związany z emocjami i spekulacyjnymi działaniami.

Zła wiadomość dla Polski?

Główny ekonomista banku Citi Handlowy Piotr Kalisz uważa, że złe informacje z Rosji w końcu przełożą się na polską gospodarkę. Kraj ten jest partnerem handlowym wielu polskich firm. Trudno ocenić wpływ wydarzeń w Rosji na polską gospodarkę, ale według rozmówcy IAR będzie on mniejszy, niż podczas rosyjskiego kryzysu pod koniec lat 90-tych. Handlowe sankcje, które obowiązują od kilku miesięcy powodują, że część firm przystosowała się do nowych warunków.

Podobnego zdania jest Arkadiusz Urbański z Pekao SA. "Okazało się, że jesteśmy jednak bliżej Rosji niż rynków bazowych. Mamy silną przecenę. Wpierw tracił złoty, potem przecena dotknęła obligacje. Krzywa poszła ostro w górę. Dane nasze i zagraniczne pozostawały w cieniu. Konia z rzędem temu, kto powie, co dalej" - mówił PAP analityk.

- Może znowu dziś zobaczymy działania banku centralnego w Rosji. Na razie jednak przeważają negatywne nastroje i widzimy odwrót do bezpiecznych aktywów. Na dodatek okres jest przedświąteczny i mamy małą płynność - dodał Urbański.

Złoty testował już w ciągu dnia poziom 4,23 zł/euro, jednak po południu lekko odrobił straty.

- Sypie się ropa, sypie się Rosja. Nie jest wykluczone, że będziemy obserwowali dalszą wyprzedaż - powiedział Piotr Popławski z Banku BGŻ.