W ramach kontraktu zmodernizowane zostaną kupione od USA patrolujące wybrzeże samoloty P-3B Orion. Porozumienie nie zostało przedstawione na obradach parlamentu, choć rząd powinien to zrobić. Sprawa została nagłośniona przez ateńską gazetę Proto Thema.

Kontrakt jest jednym z ognisk sporu w greckiej koalicji. Skrajnie lewicowa część rządu jest przeciwna kupowaniu sprzętu wojskowego od USA. Jednocześnie minister obrony Panos Kammenos wywodzący się z prawicowej partii Anel chce zwiększyć ilość powietrznych patroli nad greckim wybrzeżem.

Przed wyborami Syriza obiecywała nadanie najwyższego priorytetu w wydatkach rządowych walce z ubóstwem.
-Jak to możliwe, że rząd wydaje 200 milionów euro na walkę z kryzysem humanitarnym i 500 milionów na wojsko? – pyta Stavros Theodorakis, lider centrolewicowej partii To Potami – Podpisali największy kontrakt wojskowy od lat, podczas gdy w państwowym skarbcu są pustki!

Reklama

Grecja bez hoplitów

Z powodu kryzysu i długu Grecja została zmuszona przez kredytodawców do ograniczenia wydatków na wojsko z 4 proc – jednych z najwyższych w całym NATO – do 2 proc. PKB. Jest to najniższa wartość zalecana przez Pakt Północnoatlantycki. Wywołuje to frustrację wśród wielu wojskowych. Admiralicja wskazuje, że znacznie spada jakość floty wojennej, a niektóre statki są rozmontowywane na części zamienne, potrzebne by reszta mogła nadal pływać.

Kontrowersje wywołują także samoloty Orion, na których modernizację został podpisany kontrakt. – Są dostępne tańsze samoloty – mówił Financial Times jeden z redaktorów greckiego pisma „Obrona i Dyplomacja”. – Jednak Orion ma znacznie większy zasięg i może dłużej latać bez tankowania - dodał.

Kryzys humanitarny

Grecja coraz częściej staje się celem dla przemytników ludzi. Z powodu niepokojów w Syrii, Iraku i Afganistanie południowe wyspy Grecji są często przystankiem dla nielegalnych imigrantów i ludzi szukających azylu.

> > > Czytaj także: Grecja bliżej Rosji

- Kwestie humanitarne są coraz trudniejsze – mówi jeden z ateńskich analityków wojskowych – Nasza sieć radarowa często ma problemy techniczne, a jej zasięg jest zbyt mały, by skutecznie wyłapać wszystkich nielegalnych imigrantów - dodaje.

-Do tej pory wyspy te nie były celem dla przemytników ludzi, bo bardzo trudno się tam dostać. Jednak gdyby wybrzeże było patrolowane przez samoloty, lepiej dawalibyśmy sobie radę z szybko zmieniającą się sytuacją - podsumowuje grecki analityk.