Europejczycy od dwóch dekad żyli bez kontroli na przejściach granicznych. Młode pokolenie mieszkańców UE tak naprawdę nie wie, jak może wyglądać Europa bez strefy Schengen. Co może oznaczać powrót do zamkniętych granic?

Pięć dni po zamach terrorystycznych w Paryżu, autostrada w stronę Luksemburga przypominała gigantyczny parking dla ciężarówek. Policjanci zatrzymywali i przeszukiwali losowo wybrane samochody. Czas stania w korku przekraczał dwie godziny.

„To takie uciążliwe” – mówi 43-letni Alban Zammit, francuski kierowca ciężarówki, który podróżuje w tę i z powrotem przez francuską granicę, przewożąc różnego rodzaju towary – od baterii, po cukier. „Chodzi o to, by sprawić wrażenie zwiększonego bezpieczeństwa?”.

>>> Czytaj też: Francja jest w stanie wojny, ale zapomniała o gospodarce. Hollande zrujnuje budżet?

Serce Europy

Reklama

Luksemburg to samo centrum Europy bez granic. Wielkie Księstwo znajduje się w samym sercu kontynentu, każdego dnia licząca 550 tys. osób populacja tego kraju powiększa się o kolejne 157 tys. ludzi dojeżdżających tu pociągami, autobusami i samochodami z Francji, Niemiec i Belgii.

Schengen to małe luksemburskie miasteczko, które leży na granicy trzech państw: Luksemburga, Niemiec i Francji. To tu w 1985 roku podpisano traktat o otwarciu granic w UE. W 1995 roku w pełni zniesiono kontrole graniczne na przejściach między siedmioma państwami. Teraz strefa Schengen obejmuje 26 europejskich państw. Wśród wyjątków są m.in. Wielka Brytania i Irlandia. W obrębie strefy mieszka 400 mln ludzi. Oznacza to, że podróżowanie po Europie przypomina przemieszanie się między amerykańskimi stanami. Tablice z napisami „Witamy we Francji” są jedynym znakiem informującym o przekroczeniu granicy państwa. Z szacunków Komisji Europejskiej wynika, że co roku notuje się 1,25 mld zagranicznych podróży w obrębie strefy Schengen. Z powodu braku kontroli granicznych, nie wiadomo jednak tak naprawdę, ile ich jest dokładnie.

Mała strefa Schengen

Hasła w stylu „Schengen to największe osiągnięcie integracji europejskiej” (wygłoszone ostatnio przez Dimitrisa Avramopoulosa, unijnego komisarza ds. wewnętrznych) są teraz jednak poddawane w wątpliwość i towarzyszą im obawy o możliwe ograniczenie, bądź też nawet rozwiązanie strefy wolnych granic w Europie.

Jeszcze przed tragicznymi atakami terrorystycznymi w Paryżu, pięć państw UE wprowadziło tymczasowe kontrole paszportowe na swoich granicach. Głównym celem takiej decyzji była walka z bezprecedensową falą uchodźców z Bliskiego Wschodu szturmujących Europę. Francja dołączyła do tej grupy, gdy rozpoczęła się międzynarodowa obława na terrorystów.

Takie krótkotrwałe zawieszenie zasad strefy Schengen to nic nowego. Wprowadzanie tymczasowych kontroli na granicach jest dozwolone w traktacie, jeśli powodem są kwestie bezpieczeństwa, bądź konieczność uszczelnienia granic w obliczu organizacji wielkich szczytów czy imprez masowych – takich jak chociażby czerwcowe spotkanie grupy G7 na północy Niemiec czy Euro 2012 w Polsce. Jednak nigdy przedtem nie było tak silnej presji na całościowe zaostrzenie zasad systemu Schengen, jak dzisiaj.

Holenderskie władze opracowały już plan powołania tzw. „małej strefy Schengen”, w skład której miałyby wchodzić kraje Beneluksu, Austria i Niemcy. Oznaczałoby to zamknięcie granic w krajach Europy Środkowej i Wschodniej, takich jak Polska, Słowacja i Węgry oraz w Grecji, Włoszech i Hiszpanii. Formalny wniosek w tej sprawie nie został jednak jeszcze złożony.

>>> Czytaj też: Polska zostanie wyrzucona ze strefy Schengen?

Patrole graniczne

Jak na razie władze UE chcą lepiej wykorzystywać bazy danych i zdobywać informacje o terrorystach, innych przestępcach, wszystkich podejrzanych oraz zaginionych. Trwają prace nad utworzeniem bazy danych o pasażerach podróżujących samolotami do Unii i z powrotem. W grudniu ma też zostać omówiona kwestia powołania specjalnych unijnych służb patrolujących granice. Podczas piątkowego spotkania liderów UE w Brukseli, rozważane ma być wprowadzenie przepisów o kontroli paszportowej wszystkich osób przekraczających granice strefy Schengen. Do tej pory takiej kontroli podlegali tylko obcokrajowcy będący obywatelami krajów spoza UE.

Otwarte granice wewnątrz UE tak mocno zakorzeniły się w tradycji dzisiejszej Europy, że tak naprawdę niewiele jest badań mówiących o ewentualnych kosztach przywrócenia kontroli granicznych. W opublikowanym w 2014 roku raporcie, Dane Davis i Thomas Gift wyliczyli, że wzajemny handel dwóch krajów należących do strefy Schengen rośnie rocznie o 0,1 proc.

Przepływ talentów

Davis, który dziś pracuje jako analityk na Wall Street, tłumaczy, że w dużej mierze mają na to wpływ korzyści płynące ze swobodnego przepływu siły roboczej i utalentowanych specjalistów przez granice. Zagraniczni pracownicy przyczyniają się też do rozwoju międzynarodowych łańcuchów dostaw i sieci dystrybucji, a to jest pożywką dla handlu.

„Klastycznym przykładem może tu być Francuz, który zdecydował się na przeprowadzkę do Niemiec i przywiózł tu ze sobą upodobanie do francuskiego wina” – mówi Davis. „Może rozpowszechniać miłość do rodzimego wina i sera wśród Niemców i przyczyniać się do coraz większej mody na te produkty importowane z Francji do Niemiec”,

Strefa Schengen wpłynęła na rozwój wielu obszarów metropolitalnych przy granicach państw. Finansowany przez Unię most nad cieśniną Oresund sprawił, że szwedzkie Malmo stało się przedmieściem duńskiej Kopenhagi. Jedynymi przeszkodami dla blisko 20 tys. aut pokonujących codziennie most są czerwone światła i korki. Wprowadzenie tu kontroli paszportowych uderzyłoby w biznes.