Optymistyczna deklaracja Mobiusa pada po najgorszym od 4 lat okresie dla rynków wschodzących. Inwestor uważa, że potencjał zmiany dla Azji jest dziś wielki, a sygnałem nadchodzących zmian mają być wzrosty w regionie. „Cieszę się, że inwestorzy nie doceniają rynków wschodzących” – mówił Mobius.

Indeks MSCI Emerging Markets w ubiegłym tygodniu odrobił swoje największe spadki z 2016 roku i zyskał 16 proc. na wartości. Z kolei wskaźnik walut rynków wschodzących jest w tym roku o 2 proc. wyżej niż w roku ubiegłym. Co więcej, popyt na bardziej ryzykowne aktywa zwiększa się po tym, jak rekordowo niska cena ropy zaczęła znów rosnąć.

Choć wobec azjatyckich rynków wschodzących inwestorzy wykazują postawę “maksymalnego pesymizmu”, to nie można zapominać, że Chiny to wciąż “historia niezwykłego wzrostu”, a Indie rozwijają się w “przyzwoitym tempie” – uważa Mark Mobius.

Jego firma Templeton Emerging Markets Group ocenia, że malezyjski ringgit jest nieoszacowany aż o 28 proc., a sam kraj ma obiecujące perspektywy wzrostu.

Reklama

Słynny inwestor zwraca również uwagę na fakt, że ceny surowców odbijają się od dna. Ponadto amerykańskie rynki po tym, jak osiągnęły swój szczyt, teraz mogą zacząć spadać, co jest dobre dla rynków wschodzących, a Rezerwa Federalna może odejść od polityki podnoszenia stóp procentowych. Wszystko to oznacza według Marka Mobiusa, że inwestorzy zaczną szukać lepszych okazji do inwestowania, a ich uwaga może zwrócić się znów w kierunku rynków wschodzących.

>>> Czytaj też: Europejskie bieguny bogactwa i biedy. Jak na tle unijnych regionów wypada Polska?