Jeszcze w tym roku mamy się doczekać kolejnej umowy na 180 koreańskich czołgów K2 – zapowiedział wiceminister obrony Paweł Bejda w wywiadzie dla portalu Defence24.pl. To będzie kolejna partia, ponieważ pierwszych 180 pojazdów tego typu jest już dostarczanych, a dostawy mają się zakończyć do końca przyszłego roku. Co ciekawe, kontynuowany ma być także program K2PL, czyli montaż spolonizowanych czołgów w zakładach nad Wisłą.
Prezesa Trofiniaka działania obronne
Nowy prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej Krzysztof Trofiniak na dwudniowej konferencji Defense 24 Days zapowiedział, że jeśli chodzi o montaż K2 to „na pewno nie będzie to zakład, który zatrudnia 350 osób i ma ograniczony teren do rozbudowy” – w domyśle Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne w Poznaniu. Trzy dni później w specjalnym oświadczeniu PGZ precyzowała, że „w żadnym zakresie prezes PGZ Krzysztof Trofiniak nie wykluczył Wojskowych Zakładów Mechanicznych S.A. bądź zakładów H. Cegielskiego S.A. z tego projektu”. Na koniec oświadczenia, w wątku humorystyczno-groteskowym widać, że sezon na matury z języka polskiego i interpretacje utworów jest w pełni, ponieważ „zarząd PGZ uważa, że ta błędna interpretacja jest nakierowana na pogorszenie nastrojów społecznych i deprecjonowanie działalności Grupy Kapitałowej PGZ”. Chyba chodzi o jakiś spisek.
W każdym razie interpretuję to, tak jak pisałem wcześniej, rola WZM w tym projekcie będzie, ale ograniczona, a punkt ciężkości zostanie przeniesiony na Śląsk. Choć oczywiście doświadczenia w polskim przemyśle obronnym pokazują, że tak duże i skomplikowane projekty mają paradoksalną tendencją do umierania jeszcze zanim tak naprawdę wejdą w życie. Szanse na to, że tak będzie i tym razem, oceniam wysoko.
Podczas tej arcyciekawej konferencji różni przedstawiciele rządu i Wojska Polskiego potwierdzili, że polski budżet na obronność pozostanie także w najbliższej przyszłości na poziomie 4 proc. PKB, że będziemy kontynuować współpracę z przemysłem Korei Południowej i dokonamy dużych zakupów w Stanach Zjednoczonych (m.in. śmigłowce AH-64 Apache i zestawy Himars). Jeśli dołożymy to, że także pod wodzą Władysława Kosiniaka-Kamysza ministerstwo obrony chce tworzyć sześć dywizji, to po raz kolejny widać, że w najważniejszych kwestiach polityka obronna rządzącej koalicji jest podobna do tego, co robił rząd Prawa i Sprawiedliwości. I to wcale nie jest zła wiadomość.
Ministra Tomczyka działania zaczepne
Oczywiście to nie zmienia tego, że oddelegowany do działań zaczepnych wiceminister obrony Cezary Tomczyk będzie wykorzystywał każdą okazję do tego by swoich poprzedników, często słusznie, krytykować. Tak jest m.in. z ochroniarzami Jarosława Kaczyńskiego, co to pracowali też dla Żandarmerii Wojskowej, tak będzie przy okazji zarzutów, których wkrótce może się spodziewać były minister Mariusz Błaszczak za odtajnienie kilku stron planu obrony Warta. Oczywiście używanie było i będzie też z powodu afery zegarkowej, w którą wplątana jest jego prawa ręka, szara eminencja w resorcie za jego czasów, Agnieszka Glapiak. Myślę, że tego typów fajerwerków w najbliższych tygodniach, podczas kampanii do Parlamentu Europejskiego, można oczekiwać więcej.
Ministra Siewiery działania retoryczne
Za to już tydzień temu podczas majówki do Sejmu trafił wreszcie projekt „ustawy o działaniach organów władzy państwowej na wypadek zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa”. Jak wyjaśniał szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera, nazwa jest celowo nudna, co ma ułatwić ponadpartyjną zgodę nad tym projektem. Był to delikatny pstryczek w stronę poniewieranego ostatnio ministra Błaszczaka i jego sztandarowego projektu – ustawy o obronie ojczyzny. Sam projekt prezydenta Andrzeja Dudy jest sensowny – to kolejny krok w reformie systemu kierowania i dowodzenia Wojskiem Polskim, dodatkowo wzbogacony o doświadczenia z sytuacji wojny hybrydowej na naszej wschodniej granicy (kryzys migracyjny) i wojny konwencjonalnej na Ukrainie. Jest to ustawa, która porządkuje podział zadań w razie zagrożenia, a takiego usystematyzowania nam obecnie mocno brakuje.
Warto jednak odnotować, że ten projekt miał trafić do Sejmu już co najmniej dwa miesiące temu. Przynajmniej tak na początku roku mówił Siewiera. A jego pierwotna wersja, która niewiele się różni od obecnej, zaprezentowana była już w połowie sierpnia roku ubiegłego. Mamy połowę maja, czyli minęło 9 miesięcy. Mimo bogatych tradycji pewnej nadwiślańskiej lekkomyślności, humoru i elementarnego braku powagi, wciąż może jednak zdumiewać, że jak się wydaje, w miarę istotnej ustawy udaje nam się nie procedować aż tak długo.
Generała Kuptela działania osładzające
Na osłodę warto przypomnieć niedawne słowa gen. Artura Kuptela, szefa Agencji Uzbrojenia, który w rozmowie z Polsat News stwierdził, że pokonano ostatnią przeszkodę do podpisania kontaktu na nowy pływający bojowy wóz piechoty „Borsuk”. To oznacza, że droga do największego kontraktu na produkt polskiej zbrojeniówki stoi otworem. Tego typu pojazdów w różnych wersjach mamy w sumie mieć ok. 1,5 tys. Zarówno polski żołnierz, jak i polski podatnik powinien się cieszyć.