Oto poranny brief - wszystko, co musisz wiedzieć o tym, co teraz dzieje się w gospodarce.

RPP nie zmieniła stóp procentowych, ale rynek finansowy widzi obniżkę pod koniec roku

Rada Polityki Pieniężnej, zgodnie z oczekiwaniami, niczego w tej polityce na swoim posiedzeniu nie zmieniła. Stopy procentowe pozostały na tym samym poziomie (główna to od ponad pół roku 5,75 proc.), a w treści komunikatu po czwartkowym posiedzeniu Rady pojawiły się tylko minimalne zmiany

Za to rynek finansowy wygląda tak, jakby zaczynał wracać do scenariusza, w którym Rada zacznie jednak obniżać stopy, i to jeszcze w tym roku. Na taką możliwość wskazują notowania kontraktów na stopę procentową. Te dotyczące oprocentowania pożyczek trzymiesięcznych (czyli popularnego w umowach kredytowych WIBOR 3M) wskazują na spadek tej stawki za 4 miesiące do poziomu 5,71 proc. z dzisiejszych 5,86 proc. Za 6 miesięcy ma to być już 5,61 proc., czyli o pełne 25 punktów bazowych mniej niż dziś. Za 9 miesięcy mamy za to 5,35 proc., a za 21 miesięcy 4,57 proc. Oznacza to, że inwestorzy na tym rynku obstawiają w tej chwili, że RPP zacznie obniżać stopy procentowe pod koniec tego roku i że będzie to początek całego cyklu, który w ciągu niecałych dwóch lat sprowadzi je niżej o 125 punktów bazowych.

Zdaniem ekonomistów z Pekao SA za takim scenariuszem mogą przemawiać: niższa inflacja i gorsze dane o wzroście PKB, obniżki stóp procentowych za granicą, także w Europie, ryzyko nadmiernego umocnienia się złotego i koniec okresu regulowania przez rząd cen prądu i gazu

Trzeba jednak zaznaczyć, że ekonomiści z Pekao sami nie wierzą w ten hipotetyczny scenariusz i zakładają, że stopy procentowe nie spadną ani w tym, ani w przyszłym roku. Ekonomiści z banku ING zakładają z kolei, że stopy zostaną obniżone o 75-100 punktów bazowych, ale dopiero w 2025 roku.

Składka na ZUS dla przedsiębiorców w 2025 urośnie o 154 złote

Mamy dopiero maj, ale już teraz można wyliczyć, o ile w przyszłym roku urosną przedsiębiorcom składki emerytalne, rentowe i pozostałe, które wpłacają do ZUS. Łączna podwyżka powinna wynieść 154 złote, czyli będzie mniejsza niż w tym i w poprzednim roku. Będzie to wzrost o 9,7 proc. i w tym ujęciu będzie to podwyżka najmniejsza od czterech lat.

Wszystko to wyliczył Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, na podstawie prognoz wzrostu wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Prognozy te Ministerstwo Finansów właśnie przekazało do Rady Dialogu Społecznego. Zgodnie z nimi przedsiębiorcy, którzy w tym roku płacą do ZUS 1600 zł miesięcznie, w przyszłym roku będą płacić nieco ponad 1750 zł miesięcznie.

Euro znów poniżej 4,30 zł

Na rynku walutowym złoty znów się dość znacząco umacnia. W czwartek notowania euro do złotego spadły pierwszy raz od miesiąca poniżej poziomu 4,30 zł. Dolar z kolei pierwszy raz od połowy kwietnia kosztował mniej niż 3,98 zł. Nie są to jednak żadne rekordy, bo na początku kwietnia euro kosztowało 4,23 zł, a dolar pod koniec ubiegłego roku kosztował nawet 3,88 zł. Jednak gorszy moment w notowaniach złotego sprzed miesiąca, kiedy to euro podskoczyło nawet do 4,37 zł, jest już za nami.

ikona lupy />
Kurs złotego / Inne

Złoty umacnia się, bo pozwala mu na to korzystna sytuacja na rynkach globalnych, na których, po nieco gorszych ostatnio danych, dolar zaczął osłabiać się w stosunku do euro. W tym kontekście w czwartek wrażenie na inwestorach zrobiły dane o liczbie nowych wniosków o zasiłek w USA, która była najwyższa od ośmiu miesięcy.

Złotemu pomaga też postawa naszej Rady Polityki Pieniężnej, która sugeruje, że nie zamierza w najbliższej przyszłości obniżać stóp procentowych w Polsce. W tym kontekście z kolei ważna będzie dzisiejsza konferencja prasowa prezesa NBP Adama Glapińskiego, który, jeśli powie na ten temat coś nowego albo zaskakującego, będzie mógł wpłynąć na notowania złotego.

A z dobrych nastrojów na świecie korzysta nie tylko złoty. WIG 20 w czwartek znów był najwyżej od 2018 roku, a WIG znów pobił rekord wszechczasów. Podobne rekordy pobito też na giełdach w Londynie i we Frankfurcie.

Ekonomiści Pekao SA: odmrożenie prądu podbije inflację o 1,5 punktu procentowego

Wzrost cen energii i gazu od lipca będzie oznaczać wzrost inflacji o 1,5 punktu procentowego do 4 proc. – uważają ekonomiści Pekao SA. Ich zdaniem kwietniowy powrót podatku VAT na żywność na poziom 5 proc. mniej więcej w połowie został przerzucony na ceny produktów w sklepach już w ubiegłym miesiącu, a reszta tego wzrostu zostanie przerzucona w najbliższych miesiącach. Będzie to oznaczać impuls do wzrostu inflacji o kolejne mniej więcej 0,3 punktu procentowego. W efekcie inflacja na koniec roku ma się znaleźć w okolicach 4,5 proc.

Wynika z tego, że zdaniem teamu z Pekao SA, gdyby nie VAT na żywność i podwyżki cen prądui gazu, inflacja do końca roku praktycznie stałaby w miejscu. Dziś bowiem wynosi 2,4 proc., a do końca roku ma urosnąć o 2,1 punktu procentowego, jednak VAT i prąd z gazem łącznie podnoszą ją o 1,8 punktu procentowego. Na wszystkie pozostałe czynniki pozostaje więc tylko 0,3 punktu procentowego. Czyli bez podwyżek VAT na żywność i bez podwyżek cen prądu i gazu inflacja do końca roku urosłaby zapewne tylko w okolice 2,7 proc. Wychodzi więc na to, że obecnie w polskiej gospodarce nie ma zbyt silnej presji inflacyjnej, być może dlatego, że także wzrost gospodarczy nie wygląda dynamicznie. PKB w pierwszym kwartale, wg ekonomistów Pekao SA, urósł tylko o 1,6 proc., a nie o 2,5 proc., jak prognozowali wcześniej. W kolejnych kwartałach ma być jednak stopniowo coraz lepiej, a PKB ma rosnąć kolejno o: 2,9 proc., 3,1 proc. i 3,4 proc.

Sejm uchwalił wakacje składkowe

Sejm uchwalił jedną z najdziwniejszych ustaw dotyczących gospodarki w ostatnich latach: tę o „wakacjach składkowych”. Zgodnie z uchwalonymi przepisami przedsiębiorcy przez jeden miesiąc w roku będą mogli nie zapłacić składki do ZUS, ale ich przyszła emerytura na tym nie ucierpi, ponieważ składkę tę zapłaci za nich państwo. W efekcie stracą nie oni, ale reszta społeczeństwa wspierająca budżet państwa podatkami, ponieważ pieniądze te można by wydać na coś innego, z korzyścią dla wszystkich, a nie tylko dla dość wąskiej grupy, która na dodatek, według statystyk podatkowych, jest grupą zarabiającą znacznie więcej niż przeciętna osoba zatrudniona na etacie.

Na szczęście z punktu widzenia finansów państwa będzie to gest raczej symboliczny, bo kosztujący tylko 1,6 mld zł rocznie (w skali budżetu państwa to naprawdę niewiele) i to pod warunkiem, że z pomysłu skorzystają wszyscy uprawnieni, czyli około 1,7 mln przedsiębiorców.

Pomysł, pochodzący jeszcze z ubiegłorocznej, niezwykle demagogicznej od strony gospodarczej kampanii wyborczej, nie dotyczy składek zdrowotnych na NFZ. Tutaj większość polskich przedsiębiorców jest uprzywilejowana i może płacić mniej niż pracownicy etatowi już od dawna, na podstawie zupełnie innych przepisów.

A ustawa o wakacjach składkowych trafi teraz do Senatu, a następnie na biurko Prezydenta RP do podpisu. Ustawa ma wejść w życie od początku miesiąca następującego po upływie czterech miesięcy od dnia jej ogłoszenia w Dzienniku Ustaw, czyli jeśli Prezydent jej nie zawetuje, będzie to zapewne październik albo listopad tego roku.