Europejski nadzór makroostrożnościowy zajął się sektorem bankowości cienia, w którym podczas ostatniego kryzysu skumulowało się wiele ryzyka. Spowodowało to bankructwa licznych banków. Pierwsze próby analizy natrafiają na zasadniczą trudność – brak danych.

Dlaczego są one tak ważne? Przede wszystkim dlatego, że system ten wciąż rośnie, co potwierdzają najnowsze badania Europejskiej Rady ds. Ryzyka Systemowego (ESRB). Dzieje się to przy równoczesnym delewarowaniu sektora bankowego. Wielkość sektora bankowości cienia w Unii Europejskiej na koniec 2015 roku to 37 bilionów euro aktywów, czyli 36 proc. całości aktywów całego sektora finansowego.

Wartość aktywów sektora bankowości cienia w Unii wzrosła od 2012 roku do końca 2015 r. o 22 proc., a od końca poprzedniego roku – o 5 proc. O ile na koniec 2008 roku aktywa tego sektora odpowiadały połowie sektora bankowego w UE, w 2015 roku stanowiły one już 87 proc. W samej strefie euro natomiast od 2012 roku sektor ten urósł o 27 proc. do 28 bilionów euro na koniec 2015 roku. Średnioroczny wzrost w ciągu ostatnich lat wynosi w niej 8 proc.

– Jest to część systemu finansowego, która znacznie wzrosła w ostatnich latach, a zatem wymaga zwiększenia monitorowania przez polityków i regulatorów – mówił podczas wrześniowej konferencji ERSB poświęconej tej tematyce Richard Portes, wiceprzewodniczący doradczego komitetu naukowego, cytowany w komunikacie Rady.

Drugi powód dużej wagi danych to realizowany europejski projekt unii rynków kapitałowych CMU. Chodzi w nim generalnie o to, żeby wobec słabości sektora bankowego, który wprawdzie wzmocnił się kapitałowo, ale nadal obciążony jest (szczególnie w krajach najbardziej dotkniętych przez kryzys) ogromną ilością niespłacanych kredytów, funkcje finansowania gospodarki przejął rynek kapitałowy.

Reklama

– Chodzi o to, żeby wzrost w Unii, zakłócony przez kryzys, powrócił na ścieżkę potencjału. Do tego ma służyć zmniejszenie zapotrzebowania na kredyt bankowy i zwiększenie finansowania z innych źródeł – powiedział podczas corocznej konferencji NBP „Future of the European Economy” Filip Keereman, szef działu narodowych systemów finansowych w Dyrekcji Generalnej FISMA Komisji Europejskiej.

Te inne źródła, i instytucjonalnie, i funkcjonalnie – to właśnie sektor bankowości cienia. W projekcie, którym po odejściu z KE brytyjskiego komisarza Jonathana Hilla „opiekuje się” od lipca wiceprzewodniczący Valdis Dombrovskis, odpowiedzialny dotąd m.in. za stabilność finansową, chodzi o deregulację tego sektora i ułatwienie mu finansowania gospodarki. A więc – o wyręczenie banków, przynajmniej częściowo, z funkcji pośrednika kredytowego.

Przejmowanie roli pośrednika kredytowego oznacza podejmowanie ryzyka, które może mieć charakter systemowy, jak definiuje je nadzór makroostrożnościowy. System pośrednictwa finansowego z udziałem rynków kapitałowych jest wprawdzie w Unii znacznie słabiej rozwinięty niż w USA, co zresztą stało się inspiracją koncepcji CMU, jednak według danych i zawężonej definicji ESRB aktywa sektora bankowości cienia stanowią 250 proc. PKB Unii. Czy jest tu w takim razie miejsce na bezpieczny dla stabilności wzrost?

– Zagrożenie dla stabilności finansowej może pochodzić z systemu finansowego poza sektorem bankowym. Ruch w kierunku systemu finansowego bardziej opartego na rynku, co podkreśla CMU, powoduje potrzebę szerszego zestawu instrumentów makroostrożnościowych, który może mieć zastosowanie zarówno do kredytodawców, jak i do kredytobiorców, do podmiotów i do ich działań – mówił na wspomnianej konferencji ESRB Francesco Mazzaferro, szef jej sekretariatu.

Dwa lata temu Międzynarodowy Fundusz Walutowy w „Global Financial Stability Report” zwrócił uwagę, że sektor shadow banking dopiero zaczyna być rozpoznawany. Nie wiadomo jeszcze, jakie ryzyka systemowe w związku z jego działalnością mogą się ujawnić czy też zmaterializować, ale jest on podatny na ryzyko podobne do tego, które wystąpiło w systemie bankowym w latach 2007-2008 i może je przenieść na cały system finansowy. ESRB zaczyna przygotowania, by mierzyć te zagrożenia w Europie.

>>> Czytaj też: Kredyty podrasowane. Kto jest bardziej winien: nieuczciwi pracownicy czy system?

Mapa bankowości cienia

Dane zebrane przez ESRB różnią się od zawartych w analizie Rady Stabilności Finansowej (FSB), która w ubiegłym roku oszacowała aktywa sektora bankowości cienia w strefie euro i Wielkiej Brytanii na koniec 2014 roku na 45 bilionów euro, a w USA – na 42 biliony euro. FSB ujęła w szacunkach aktywa firm ubezpieczeniowych i funduszy emerytalnych, których ESRB nie uwzględnia.

FSB zwracała już uwagę, że pozabankowy system pośrednictwa finansowego wymyka się próbom identyfikacji i statystykom, między innymi dlatego, że w znacznej części jest nieuregulowany. Nie ma więc takich instytucji, które powinny to zjawisko ogarniać. Ale nieregulowany jest dlatego, że trudno go zidentyfikować. Koło się zamyka.

W analizie opublikowanej równocześnie z dokumentem zespół badaczy ESRB zwraca uwagę na luki w danych i związane z tym trudności. Nie ma na przykład danych dla całych branż, a więc i związanych z ich działalnością czynników ryzyka.

Brakuje także informacji na temat powiązań transgranicznych między podmiotami z Unii i z innych państw. Ponadto dane ze sprawozdań finansowych pokazują pozycje bilansowe, a istotne obszary ryzyka, jak choćby pozycje w instrumentach pochodnych, są poza bilansem. Wniosek jest taki, że miary sektora, metodologię pozyskiwania danych i miary ryzyka dla sektora bankowości cienia trzeba dopiero wprowadzić.

Sama definicja sektora bankowości cienia jest wciąż dyskutowana, ale ESRB przyjmuje definicję ogłoszoną przez FSB. Bankowość cienia to „pośrednictwo kredytowe obejmujące podmioty i działania całkowicie lub częściowo poza regulowanym systemem bankowym”. Są to więc instytucje, których działalność może tworzyć ryzyko systemowe wskutek transformacji płynności oraz terminów zapadalności, transferu ryzyka kredytowego, wysokiej dźwigni finansowej oraz arbitrażu regulacyjnego, a także wskutek powiązań z sektorem bankowym.

Sektor bankowości cienia, podobnie jak banki, zajmuje się pośrednictwem kredytowym poprzez finansowanie bezpośrednie lub pośrednictwo w dostępie do finansowania rynkowego. Instytucje bankowości cienia udzielają pożyczek, leasingu, kredytu handlowego, wspierają działalność kredytową banków przenosząc ryzyko kredytowe przez sekurytyzację.

W ujęciu podmiotowym są to: wehikuły sekurytyzacyjne (FVC), dealerzy papierów wartościowych i derywatów (SDD), firmy pożyczkowe (FCL), inne spółki specjalnego przeznaczenia. ale nie zajmujące się sekurytyzacją (SPE), najczęściej powiązane z grupami bankowymi. Bankowość cienia to także fundusze inwestycyjne – rynku pieniężnego (MMF), hedżingowe, obligacji, nieruchomości, ETF-y oraz pivate equity.

Zakres podmiotowy analiz tak wygląda przynajmniej na razie, bo przecież powinien do tego towarzystwa dołączyć cały sektor społecznościowego pośrednictwa kredytowego czy rozliczeń społecznościowych w kryptowalutach. Na razie jeszcze nie urosły one na tyle, żeby mogły tworzyć ryzyko systemowe. Ale niebawem urosną.

Do tego dochodzą dwa szczególne rodzaje działalności istotne z punktu widzenia ryzyka systemowego – transakcje finansowania pod zastaw papierów wartościowych oraz używanie instrumentów pochodnych.

ESRB – w ślad za analizą swego zespołu badawczego – wystrzega się oceny ryzyka, jako że nie ma jeszcze do tego odpowiednich miar. Stworzyła natomiast syntetyczną mapę aktywności różnego typu instytucji bankowości cienia.

Główni aktorzy

Z narysowanej przez ESRB mapy wynika, że najbardziej aktywnymi instytucjami narażającymi na ryzyko cały system finansowy są wehikuły sekurytyzacyjne FVC, dealerzy papierów wartościowych i derywatów SDD i fundusze hedżingowe. W przypadku tych ostatnich oraz funduszy nieruchomości ryzyko związane jest z wysoką dźwignią, a w przypadku funduszy rynku pieniężnego (MMF) – z silnymi powiązaniami z sektorem bankowym.

Do instytucji o największych aktywach w sektorze bankowości cienia należą FVC. Wehikuły sekurytyzacyjne zajmują się nie tylko transformacją kredytów udzielanych przez instytucje monetarne, ale także aktywów niekredytowych, kredytu handlowego oraz kredytu udzielanego przez inne sektory. Sekurytyzowane kredyty bankowe to ok. 1,2 biliona euro, czyli 66 proc. aktywów tych instytucji. Ryzyko w 60 proc. powiązane jest z ryzykiem kredytowym banków, a w pozostałej części z ryzykiem innych sektorów.

Inną z największych grup pod względem aktywów są fundusze hedżingowe, które z kolei wykorzystują potężną dźwignię finansową. W kilku wielkich europejskich funduszach następuje bardzo wysoka koncentracja strategii inwestycyjnych o najwyższej dźwigni – stwierdza ESRB.

Oprócz tego niektóre strategie funduszy hedżingowych zakładają bardzo małe bufory płynnościowe, co stwarza ryzyko płynności związane z refinansowaniem pozycji oraz ewentualnymi umorzeniami klientów. Ale też niektóre strategie funduszy hedżingowych polegają na przenoszeniu ryzyka kredytowego poprzez inwestycje w wehikuły sekurytyzacyjne oraz inwestycje w ubezpieczenia kredytowe CDS.

Fundusze rynku pieniężnego mają dla ryzyka systemowego o tyle duże znaczenie, że ich jednostki są traktowane jako alternatywa dla depozytów bankowych. Ich aktywa mają krótkie terminy zapadalności, na ogół dłuższe niż terminy zobowiązań, a zatem transformacja terminów zapadalności jest tu powodem do obaw.

W dodatku ryzyko to w ostatnich latach rośnie. ESRB powołuje się na badania agencji ratingowej Fitch, która policzyła, że aktywa o wysokiej płynności stanowią mniej niż połowę aktywów MMF, a udział tych, które można zamienić na gotówkę w ciągu jednego dnia zmniejszyła się z 32 proc. w styczniu 2012 roku do 28 proc. na koniec 2015 roku, przy równoczesnym wydłużeniu się średnich terminów zapadalności.

Osobny obszar ryzyka to rynek repo, czyli pożyczek pod zastaw papierów wartościowych.

Na koniec zeszłego roku był on wart 5,6 biliona euro. To obszar najsilniejszego przenikania się sektora monetarnych instytucji finansowych i bankowości cienia.

>>> Czytaj też: Gdzie wybuchnie następny kryzys finansowy? Oto miejsca, na które trzeba uważać

Finansowanie dłużne

Finansowanie poprzez papiery dłużne jest w Europie znacznie mniejsze niż w USA czy na rynkach wschodzących Azji. Tworząc projekt unii rynków kapitałowych, Komisja Europejska dostrzega w nim duży potencjał. Ale ESRB natrafia na „niepokojący” brak danych, na przykład dotyczących funduszy obligacji. A to one dokonują równocześnie transformacji płynności i terminów zapadalności.

Podstawowe ryzyko polega na tym, że ich aktywa mają z reguły długie terminy zapadalności, natomiast zobowiązania muszą być realizowane w bardzo krótkim czasie. Są nie tylko podatne na run, ale też tworzą ryzyko zarażenia. Zdaniem ESRB utrzymywane przez nie aktywa płynne (na przykład obligacje rządowe) czy gotówka mają zbyt małe proporcje do całości aktywów. Niektóre mają też strategie oparte na zaangażowaniu w instrumenty pochodne, a wtedy ryzyko jeszcze bardziej wzrasta.

Papiery dłużne w portfelach funduszy obligacji stanowią 80 proc. aktywów, w funduszach mieszanych – 40 proc., a funduszy hedżingowych – 29 proc. W portfelach europejskich funduszy obligacji 74 proc. to aktywa długoterminowe. To dwa razy więcej niż przeciętna dla całej grupy funduszy inwestycyjnych.

Fundusze obligacji uczestniczą w ten sposób w transformacji terminów zapadalności znacznie bardziej niż banki – twierdzi ESRB. Uczestniczą też w inny sposób, bo gdy deponent w banku w określonym terminie ma odzyskać określoną wartość środków, zarządzający aktywami w funduszach nie dają żadnej gwarancji co do przyszłej wartości inwestycji.

Kłopot jest natomiast z transformacją płynności, bo gdyby inwestorzy chcieli wyjść z inwestycji szybciej niż mogłoby dojść do sprzedaży aktywów, istnieje ryzyko spadku ich cen lub niewypłacalności funduszu. Z jednej strony fundusz gwarantuje inwestorom wyjście, a z drugiej – każe wierzyć inwestorom, że ich inwestycje są bardziej płynne niż jest to w rzeczywistości – pisze ERSB.

Tymczasem w portfelach funduszy inwestycyjnych jest dużo aktywów o niewielkiej płynności. W portfelach funduszy otwartych rynku nieruchomości jest ich 71 proc., 31 proc. w aktywach funduszy obligacji oraz 35 proc. w portfelach funduszy hedżingowych.

Rzecz jasna fundusze zarządzają tym ryzykiem. Te, które inwestują w mniej płynny dług korporacyjny zwykle dobierają papiery o krótszym terminie zapadalności. Fundusze inwestujące w obligacje bardziej płynne, na przykład rządowe, dobierają aktywa o dłuższych tenorach. Nie zmienia to faktu, że ryzyko w tych przypadkach jakoś trzeba zmierzyć i prawdopodobnie zarysować nieprzekraczalne granice.

Zasilanie przez banki finansowaniem hurtowym sektora bankowości cienia pociągało za sobą bardzo istotne ryzyka systemowe. Te ryzyka – przynajmniej w Unii i strefie euro – zmniejszyły się. O ile na koniec 2011 roku finansowanie to wynosiło 3 biliony euro, na koniec roku ubiegłego spadło do 2,5 biliona. W ciągu 2015 roku ekspozycje te zmniejszyły się o 2 proc.

Ze stanowiska nadzoru makroostrożnościowego dla projektu unii rynków kapitałowych wynikają dwa wnioski.

Po pierwsze, nie da się go wprowadzać wyłącznie poprzez deregulacje. Nowe regulacje prawdopodobnie będą konieczne, a ESRB już sugeruje potrzebę zmian w dyrektywach regulujących fundusze sprzedające jednostki osobom fizycznym (UCITS) i pozostałe fundusze inwestycyjne (AIFMD).

Po drugie, z sensownym wprowadzeniem regulacji, mitygujących ryzyko tam, gdzie sektor bankowości cienia ma na nie największy apetyt, trzeba będzie poczekać aż zostanie dobrze zidentyfikowane. A tu jesteśmy dopiero na początku drogi.

>>> Czytaj też: Na lokacie nie zarobisz. Oprocentowanie znów leci w dół

Autor: Jacek Ramotowski