Repolonizacja banków jest kolejnym etapem procesu zmian właścicielskich w naszym kraju. Jest w pewien sposób uzasadniona, ale niesie ze sobą różnego rodzaju zagrożenia – wskazują Irena Pyka, Janusz Cichy, Aleksandra Nocoń i Anna Pyka w książce „Repolonizacja banków w Polsce".

W latach 1990-96 banki były masowo prywatyzowane. W okresie 1997-2000 podjęto nieudaną próbę tzw. konsolidacji administracyjnej sektora. W latach 2000-07 doszło do poniekąd naturalnej konsolidacji rynkowej polskich banków. W okresie 2007-15 nastąpiło wiele fuzji i przejęć na polskim rynku bankowym, co było pokłosiem kryzysu finansowego. W roku 2015 – gdy grupa PZU kupiła Alior Bank – zaczął się okres zwany repolonizacją banków.

O pierwsze poważne, naukowe podsumowanie repolonizacji banków pokusili się pracownicy Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach: prof. Irena Pyka, dr Janusz Cichy, dr Aleksandra Nocoń i dr Anna Pyka. W monografii „Repolonizacja banków w Polsce. Przesłanki, założenia i dylematy zmian własnościowych” (Difin, Warszawa 2018) zastanawiają się nad wieloma aspektami tego zjawiska. Wychodząc od analizy siły sektora bankowego w Polsce, przyglądają się determinantom zmian własnościowych oraz szansom i zagrożeniom, jakie pojawiają się przed krajowymi kredytodawcami na skutek kierunku obranego przez państwo i kontrolowane przez nie grupy finansowe.

Autorzy podkreślają, że kryzys finansowy z lat 2007-09 odbił się na kondycji spółek-matek niektórych polskich banków, ale nie doszło do tzw. efektu przenoszenia. Polskie banki nie były zarażone toksycznymi aktywami, żaden z nich nie upadł. Trudno więc „wszelkie zło” przypisywać inwestorom zagranicznym i szukać uzasadnienia repolonizacji w latach pokryzysowych – podkreślają naukowcy z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

O bezpieczeństwie decyduje rząd

Reklama

Z drugiej jednak strony, „centrale zagraniczne traktują często swoje polskie spółki-córki po macoszemu, koncentrując się na realizacji własnych interesów finansowych, ekonomicznych i społecznych, tym samym podważając mit, że w gospodarce globalnej kapitał nie ma ojczyzny” – wskazują prof. Irena Pyka, dr Janusz Cichy, dr Aleksandra Nocoń i dr Anna Pyka. „Doświadczenia wyniesione z globalnego kryzysu finansowego pozwalają też uznać, że w obliczu zagrożenia o bezpieczeństwie krajowego sektora bankowego decyduje rząd i podporządkowana mu władza monetarna, a państwa które mają centrale banków komercyjnych na własnym terytorium lepiej chronią swoją stabilność finansową. W tej perspektywie repolonizację […] uznać należy za wsparcie budowania barier ochronnych przed ponowną światową destabilizacją finansową” – dodają.

Z badań, na które powołują się naukowcy ze Śląska, wynika, że podczas kryzysu banki kontrolowane przez zagranicznych właścicieli nie przykręcały znacząco kurka z kredytami, a gdy trzeba było, otrzymywały wsparcie kapitałowe. To jednak nie oznacza, że podobnie byłoby podczas kolejnego globalnego załamania gospodarczego. „Polski kapitał w sektorze bankowym jest gwarancją stabilnego poziomu kredytowania gospodarki” – podkreślają prof. Irena Pyka, dr Janusz Cichy, dr Aleksandra Nocoń i dr Anna Pyka.

Według autorów „Repolonizacji banków w Polsce”, rosnący udział kapitału polskiego w sektorze (który w połowie 2017 roku wynosił już nieco ponad 50 proc.) daje się uzasadnić nie tylko bezpieczeństwem systemowym. Uważają oni, że rosnący wpływ państwa na banki może pomóc w odbudowaniu zaufania Polaków do instytucji zarówno publicznych, jak i prywatnych.

Wyjątkowo ciekawy jest rozdział prezentujący mnogość mierników i wskaźników procesu repolonizacji banków. Okazuje się, że proces ten można zbadać na wiele sposobów, stosując zarówno dane ilościowe, jak i jakościowe. Jeszcze ciekawiej robi się, gdy autorzy wskazują, jak mierzyć efektywność repolonizacji banków. Podkreślają, że z przejmowaniem banków od zagranicznych inwestorów (którzy w roku 2000 kontrolowali 70 proc. sektora mierzonego aktywami) wiąże się szereg rodzajów ryzyka, a najważniejsze jest właśnie ryzyko efektywności procesu inwestycyjnego. Tutaj kłania się m.in. ryzyko premii akwizycyjnej: czy polskie podmioty nie będą płaciły zbyt dużej nadwyżki ponad wartość godziwą przejmowanych spółek, czy efekty synergii przewyższą premię akwizycyjną?

„Bardzo poważnym obszarem ryzyka repolonizacji może okazać się ryzyko polityczne” – przekonują naukowcy z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach. Migracje, ataki terrorystyczne, dynamiczne zmiany układu sił w krajowej i zagranicznej polityce – to ryzyko jest słabo rozpoznawalne i ma charakter rozwojowy, ostrzegają autorzy „Repolonizacji banków w Polsce”. Poza tym, w procesie repolonizacji może rozwinąć się niebezpieczny politycznie i korupcjogenny, według naukowców, system finansowania publiczno-prywatnego. W związku z tym, zdaniem autorów książki, władza publiczna powinna jak najszybciej jasno zdefiniować zasady i cele polityki właścicielskiej w sektorze oraz zastosować odpowiednie narzędzia nadzorcze i reguły state corporate governance.

Polska odmiana udomowienia

Lektura przypomina, jak bardzo nietrwała jest stabilność w sektorze finansowym. Wielu młodszych czytelników może ze zdziwieniem przeczytać, że jeszcze nieco ponad 20 lat temu mieliśmy w kraju kilka razy panikę bankową, m.in. przy okazji kłopotów Pierwszego Komercyjnego Banku (który został uratowany przez Narodowy Bank Polski).

Co ciekawe, naukowcy pochylili się nawet na chwilę nad tym, czy termin „repolonizacja” jest właściwy. Może zjawisko powinno nosić nazwę „domestykacji” albo „udomowienia” – zapytali. I doszli do wniosku, że jednak repolonizacja i domestykacja to nieco inne pojęcia. „Repolonizację należy traktować jako polską odmianę domestykacji kapitału bankowego”, bo cele i instrumenty repolonizacji są specyficzne – stwierdzili.

„Repolonizacja banków w Polsce” pokazuje, że można mnożyć argumenty zarówno „za”, jak i „przeciw” procesowi. Książka bardzo dobrze naświetla zarówno szanse z nim związane (większa stabilność systemowa), jak i zagrożenia (zbytnie upolitycznienie sektora bankowego). I uzmysławia, że na ocenę repolonizacji jest jeszcze za wcześnie. Jest to publikacja stricte naukowa, napisana suchym językiem, wypełniona tabelkami i wykresami. Wydaje się, że jest to lektura obowiązkowa dla wszystkich osób związanych zawodowo z sektorem bankowym, która jednocześnie rozczaruje poszukujących mocnych tez i odważnych wniosków.

Autor: Piotr Rosik