Pomylili się ci, którzy w spotkaniu prezydentów USA i Rosji: Donalda Trumpa i Władimira Putina, widzieli zagrożenie drugą Jałtą - powiedział w poniedziałek PAP szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski. Wskazał, że wyraźnie wybrzmiała m.in. różnica stanowisk w kwestii Ukrainy.

"Wszyscy, którzy wieszczyli, że po spotkaniu Trump-Putin nadejdzie druga Jałta, bardzo się pomylili" - powiedział PAP szef gabinetu prezydenta. Zaznaczył, że w takcie konferencji prezydentów wielokrotnie padało słowo "rozbieżności".

Zwrócił uwagę, że prezydenci odczytali swoje oświadczenia, co - według niego - oznacza, że "postawiono na formalne deklaracje a nie na osobiste przekazy". "Oznacza to, że rozmowy musiały być surowe, szczere, skoro oświadczenia nie mały charakteru spontanicznego, tylko zostały przez obu prezydentów odczytane, widać, że zostały przygotowane skrupulatnie" - powiedział Szczerski.

Szczerski zaznaczył, że tematem, który dominował, była kwestia rosyjskiego wpływu na wewnętrzną politykę Stanów Zjednoczonych. "Prezydent Putin bronił tezy, że rosyjskiego wpływu nie było i zaoferował to, co mógł zrobić w tej sytuacji i co my znamy trochę z naszego śledztwa smoleńskiego - czyli na podstawie prawa międzynarodowego udział rosyjskich ekspertów w wyjaśnieniu tej sytuacji, o czym wiemy, że czasami jest wybiegiem a nie realną chęcią wyjaśnienia rosyjskiego śladu w jakichś wydarzeniach" - powiedział prezydencki minister.

Szczerski zaznaczył, że bardzo wyraźnie wybrzmiała też różnica stanowisk w kwestii Ukrainy a obawy dotyczące tego, że Trump może uznać legalność aneksji Krymu, były bezpodstawne. "Widać, że dziennikarze tworzyli przed tym spotkaniem atmosferę obaw, która - jak się okazało - nie miała żadnych podstaw" - ocenił.

Reklama

Szczerski powiedział, że interesujące i ważne jest też to, że prezydent USA na początku starał się "wytłumaczyć, dlaczego w ogóle spotkał się z Putinem". "Najwyraźniej czuł taką potrzebę, także mając na uwadze politykę wewnętrzną, bo wiadomo, że w Kongresie jest duży sceptycyzm, dotyczący spotkań z Putinem. Tego typu zdań żaden przywódca europejski, który spotyka się Putinem, w ogóle nie wygłasza" - zauważył prezydencki minister.

"Najwyraźniej prezydent USA w związku z wcale nie prorosyjską polityką, jakby niektórzy twierdzili, uznał za stosowne, żeby na początku swej wypowiedzi, dłużej wyjaśnić, dlaczego w ogóle do tego spotkania doszło" - mówił Szczerski. Jak dodał, "w Europie nikt się nie tłumaczy ze spotkania z Putinem; w USA jest to na tyle istotne, że trzeba wyjaśnić przyczyny".

Szczerski zaznaczył, że "to było spotkania państw w wielu sprawach ze sobą konkurujących, państw, które w wielu sprawach mają rozbieżne poglądy, a w niektórych obszarach zwłaszcza dotyczących rozbrojenia, czy kwestii syryjskiej, czy Bliskiego Wschodu, mogących działać razem".

Dopytywany o słowa Trumpa, że stosunki amerykańsko-rosyjskie "nigdy nie były nigdy tak złe, ale zmieniło się to cztery godziny temu", prezydencki minister zaznaczył, że Trump miał tu zapewne na myśli ideę, że brak rozmowy jest zawsze błędem.

Jak podały rosyjskie media, spotkanie Trumpa i Putina za zamkniętymi drzwiami trwało 2 godziny i 10 minut, czyli o 40 minut dłużej, niż pierwotnie planowano na te rozmowy.

Putin powiedział na wspólnej konferencji z Trumpem, m.in. że stanowiska Rosji i USA w sprawie Krymu różnią się. Jak dodał, Trump ocenia, że przyłączenie Krymu było nielegalne, a Rosja uważa tę kwestię za "zamkniętą". Zapewnił, że państwo rosyjskie nigdy nie ingerowało i nie zamierza ingerować w wewnętrzne sprawy USA, w tym w procesy wyborcze. Prezydent Rosji powiedział też, że USA mogłyby wpływać na władze Ukrainy w sprawie realizacji porozumień mińskich. Ocenił, że powinny to czynić "bardziej stanowczo".

Trump powiedział z kolei, że USA są teraz jednym z największych producentów gazu i będą z Rosją konkurować na tym rynku w Europie, gdy powstanie gazociąg Nord Stream 2. Jak dodał, podczas rozmowy z przywódcą Rosji poruszył temat domniemanej ingerencji Moskwy w wybory prezydenckie w USA.

Ocenił też, że stosunki USA-Rosja "nie były nigdy tak złe" jak obecnie, ale - jak dodał, odnosząc się do początku szczytu - "zmieniło się to cztery godziny temu".

Prezydent USA oświadczył także, że USA mają szansę dokonać wielkich rzeczy wspólnie z Rosją; ocenił rozmowy jako bardzo udane i produktywne.

Marzena Kozłowska

>>> Polecamy: Dlaczego Turcja spada w gospodarczą otchłań