Cała nadzieja, że niefortunny przepis zostanie poprawiony albo Urząd Zamówień Publicznych opracuje wzorce, w tym m.in. klauzul waloryzacyjnych, do który stosowania zobowiązani będą zamawiający. – Pytanie tylko, czy na to ostatnie zgodzi się Ministerstwo Finansów – zastanawia się dr Robert Siwik, radca prawny, adiunkt w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. ©℗ C2
Istnieją obawy, że oczekiwana przez branżę budowlaną i szumnie zapowiadana przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii obowiązkowa waloryzacja nie przyniesie oczekiwanych skutków. Co prawda z jednej strony z nowego prawa zamówień publicznych wyraźnie wynika, że zamawiający muszą wprowadzić do umów zasady zmiany wysokości wynagrodzenia należnego wykonawcy w przypadku nowych cen materiałów lub kosztów, ale z drugiej – pozwala im się ustanowić maksymalny limit tej waloryzacji. Efekt? – Może się okazać, że taka konstrukcja w rzeczywistości uczyni obowiązkową waloryzację iluzoryczną – mówi Artur Wawryło, prawnik z Kancelarii Zamówień Publicznych. – Rzeczywiście można się spodziewać, że większość zamawiających będzie dążyła do minimalizacji limitu, bo niestety z ostatniej wersji projektu wykreślono przepisy mówiące, że postanowienia umowy nie mogą być rażąco nieproporcjonalne – wtóruje mu dr Wojciech Hartung z DZP. A Grzegorz Matejczuk, adwokat z Pieróg & Partnerzy Kancelaria Prawna, dodaje, że przede wszystkim takie prawo nie gwarantuje realności waloryzacji i osiągnięcia podstawowego celu, za który należy uznawać przywrócenie fundamentalnej zasady ekwiwalentności świadczeń.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama