– Nie dożyjemy zjednoczenia – twierdził kanclerz Niemiec Zachodnich Helmut Kohl zaledwie kilka miesięcy przed rozbiciem muru. Ten sam polityk po nieoczekiwanym otwarciu granic przedstawił dziesięciopunktowy plan scalenia państwa. Rok później na mapie Europy pojawiły się zjednoczone Niemcy. Jednak 30 lat od tych wydarzeń różnice między wschodem a zachodem są nadal bardzo widoczne. Zjednoczenie jako akt polityczny Niemcy mają już dawno za sobą. Ale systemowe spajanie dwóch połówek kraju wciąż trwa. – Ktoś mi dopiero powiedział, że żaden niemiecki uniwersytet nie jest prowadzony przez osobę ze wschodu Niemiec. To nie tylko dziwne, to prawdziwy deficyt. Wciąż mamy wiele do zrobienia – mówi kanclerz Angela Merkel w najnowszym wywiadzie dla magazynu „Der Spiegel” z okazji zbliżającej się rocznicy.©℗
Nad Sprewą trwają przygotowania do sobotnich uroczystości. W weekend światowi liderzy, w tym prezydent Andrzej Duda, zjadą do stolicy Republiki Federalnej Niemiec, aby wziąć udział w obchodach rocznicy upadku muru berlińskiego. 30 lat temu, wieczorem 9 listopada 1989 r., straż graniczna Niemieckiej Republiki Demokratycznej na rozkaz partyjnej nomenklatury podniosła szlaban na przejściu dzielącym komunistyczny wschód i demokratyczny zachód. W kolejnych godzinach otwarto także inne przejścia między NRD a RFN. Tłumy ludzi błyskawicznie skorzystały z nowych możliwości.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama