"Pojawiły się informacje, że niepełnoletnim uczestnikom akcji protestu w Moskwie obiecywano w razie zatrzymania nagrody pieniężne. Są na to pewne potwierdzenia" - powiedział rzecznik rosyjskiego prezydenta Władimira Putina. Jak dodał, te dowody zostaną opublikowane, "jeśli organy porządku publicznego uznają to za niezbędne".

Przedstawiciel Kremla powiedział również, że władze Rosji nie zgadzają się z apelami Rady Europy i Departamentu Stanu USA o uwolnienie zatrzymanych przez policję uczestników protestów. "Zobowiązania w Radzie Europy nie oznaczają konieczności naruszania własnego ustawodawstwa" - zauważył Pieskow. Jak oświadczył, władze Rosji respektują prawo ludzi do wyrażania poglądów w przypadkach, gdy odbywa się to w sposób zgodny z obowiązującymi przepisami.

Pieskow powiedział, że władze obawiają się, iż "ktoś będzie nadal wykorzystywał osoby o aktywnej postawie obywatelskiej w swoich celach, wzywając ludzi na akcje nielegalne i odbywające się bez zgody władz". Zarzucił demonstrantom w Moskwie, że pojawili się w centrum miasta, tworząc "przeszkody dla ruchu i dla bezpieczeństwa ogromnej liczby przechodniów". "W związku z tym w ogóle nie można tego uważać za żadną akcję, to jest akcja nielegalna i właśnie tak się do niej należy odnosić" - podkreślił.

Zaznaczył też, że w niektórych miastach Rosji mityngi odbyły się za zgodą lokalnych władz. W tych przypadkach - zapewnił Pieskow - "hasła, propozycje, które tam zabrzmiały i krytyka, którą tam wygłoszono, zostaną wzięte pod uwagę".

Reklama

Kreml "dość trzeźwo analizuje skalę wczorajszej akcji (protestu) i nie jest skłonny ani umniejszać, ani przeceniać" tej skali - powiedział prezydencki rzecznik. Ocenił ponadto, że policja podczas demonstracji działała "absolutnie prawidłowo, bardzo profesjonalnie i zgodnie z prawem".

Na niedzielne protesty przeciw korupcji wezwał opozycjonista Aleksiej Nawalny. Odbyły się one w około 80 miastach Rosji i zebrały wiele tysięcy ludzi w Moskwie i Petersburgu. Uczestnicy demonstracji żądali wyjaśnienia przez władze faktów, które Nawalny wraz ze swą Fundacją Walki z Korupcją (FBK) przedstawił w materiale śledczym na temat domniemanego ukrytego majątku premiera Dmitrija Miedwiediewa. Podczas demonstracji policja zatrzymała w samej Moskwie ponad 1000 osób; większość z nich została zwolniona i ma odpowiadać za wykroczenia administracyjne.

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)