W gospodarce krajów europejskich przeważają niekorzystne tendencje, a ich perspektywy stają się coraz mroczniejsze. To skutek ujawnienia się zakresu kryzysu bankowego, który spowodował gwałtowny spadek zaufania, co grozi szkodami gospodarczymi na wielką skalę.
Jean-Claude Trichet, prezes Europejskiego Banku Centralnego, ostrzegł niedawno we francuskiej telewizji przed „silnym spowolnieniem”. Coraz wyraźniejsze stają się obawy, że w 2009 roku wzrost gospodarczy będzie minimalny - albo nie będzie go wcale. Według październikowych przewidywań Międzynarodowego Funduszu Walutowego tempo wzrostu w strefie euro w tym roku wyniesie nieco ponad 1 proc., a w 2009 roku - zaledwie 0,2 proc. „Europę Zachodnią dotknęły poważne wstrząsy, które osłabiają aktywność gospodarczą” - stwierdza MFW. Bank BNP Paribas przewiduje, że w przyszłym roku PKB strefy euro zmaleje o 0,3 proc., a jej największe kraje znajdą się w recesji. Sporządzana przez „FT” europejska „mapa pogody” wskazuje postępujące od lipca pogorszenie sytuacji. Wówczas gospodarka europejska nie odczuwała na ogół skutków kryzysu kredytowego, dotknął ją jednak mocno wzrost cen energii, choć częściowo przeciwdziałało mu mocne euro. Teraz inflacja obniża się, a euro słabnie. Paraliż rynków kredytowych - który wpływa na sytuację zarówno firm, jak i konsumentów - odbija się już na gospodarce realnej. Poza tym gospodarcze spowolnienie nie dotyczy już tylko USA: rozlało się na kraje Azji, które były dotychczas szybko rozwijającym się rynkiem eksportowym dla firm z UE. Dlatego ograniczają one plany inwestycyjne i tną koszty. To powoduje znaczny wzrost obaw przed bezrobociem, które z kolei prowadzą do pogorszenia nastrojów konsumentów.
W Hiszpanii i Irlandii stopa bezrobocia rośnie już od miesięcy, we Francji i w Szwecji - od niedawna. Oczekuje się, że w 2009 roku tak samo będzie w większości krajów. Zdaniem Roberta Barrie, ekonomisty w banku Credit Suisse, nie jest możliwe, by jakikolwiek kraj w Europie uniknął istotnego spowolnienia gospodarczego. - Sądziliśmy, że niektórych państw kryzys nie obejmie albo że będzie miał tam inny przebieg, ale rzeczywistość wskazuje, że może się tak zdarzyć w niewielkim tylko stopniu. To wstrząs, który dotyka wszystkich - mówi. W Europie Wschodniej nadzieje na to, że region okaże się odporny na kryzys finansowy, rozwiały się w momencie, gdy przekształcił się w kryzys gospodarczy. Węgry i Ukraina - chcąc uniknąć pójścia w ślady Islandii, która wpadła w finansowy korkociąg - zwróciły się o wsparcie do EBC i MFW. Fala trudności sięgnęła też, choć pośrednio, północnych krańców kontynentu. W Norwegii, dotkniętej już spadkiem cen ropy naftowej, bank centralny obniżył o pół punktu stopy procentowe, przyznając jednocześnie, że kryzys na rynkach finansowych ma większy niż przewidywano wpływ na gospodarkę. Nie jest jednak jasne, jaka będzie skala spowolnienia ani jak długo ono potrwa. Najbardziej nas martwi, że strefa euro właściwie znalazła się w recesji jeszcze przed obecną fazą kryzysu kredytowego i że już mamy do czynienia z wyraźnym wzrostem bezrobocia - mówi Ken Wattret z BNP Paribas. Ze względu na te dwa czynniki bank przewiduje znaczne pogorszenie sytuacji. Inni nie są aż tak pesymistycznie nastawieni i zakładają, że kryzys finansowy nie będzie się już pogłębiać. Michael Heise, główny ekonomista w firmie ubezpieczeniowej Allianz, uważa, że strefę euro czeka łagodna recesja - ale pod warunkiem, że w następnych miesiącach sytuacja na rynkach finansowych nie będzie pogarszać się tak szybko jak dziś. Odbudowie zaufania będzie bowiem sprzyjać kilka czynników. Malejąca inflacja umożliwi EBC obniżkę stóp procentowych, może nawet znaczną (ekonomiści przewidują, że do końca 2009 roku spadną one z 3,75 do 2 proc.). Pomóc powinno także zwiększenie wydatków budżetowych przez poszczególne rządy (choć cenę za to może stanowić naruszenie paktu stabilizacji i wzrostu), a także obniżenie cen ropy. - Naprawdę istotne jest to, jak na spadek inflacji zareagują konsumenci - czy ich zakupy choć trochę zbliżą się do dawnego poziomu - mówi Erik Nielsen, ekonomista w banku Goldman Sachs.