Wczoraj frank - główna waluta, w której Polacy biorą kredyty mieszkaniowe - kosztował w NBP 2,88 zł, a jeden z banków - DomBank - sprzedawał go powyżej 3 zł. Mimo to ekonomiści apelują o spokój.

"Mamy tylko jedno wyjście. Musimy czekać, aż inwestorom wróci apetyt na ryzyko i znów zaczną kupować złotówki" - mówi analityk walutowy Marcin Kiepas. "Do tego powinien włączyć się rząd, którego pierwszym zadaniem jest przekonanie inwestorów, że wstąpienie do strefy euro jest przesądzone" - dodaje prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów.

Więcej w „Dzienniku”