To zmiany mniej niż groszowe, jednak mogą być tylko chwilowym przystankiem przed dalszym spadkiem złotego.

Moment na złapanie oddechu

Jak piszą w komentarzu analitycy Domu Maklerskiego TMS Brokers, w środę rano kurs euro do złotego zniżkował o ok. 8 groszy w stosunku do wczorajszych szczytów na poziomie 4,3800. Jednak – zwracają uwagę analitycy – jeszcze nie czas na to, by zaczynać się cieszyć. „W najbardziej optymistycznym scenariuszu może mieć miejsce jedno- lub dwudniowa konsolidacja notowań EUR/PLN oraz USD/PLN na nieco niższych poziomach, zbliżonych do obserwowanych dziś rano” - dodają. Przed 13 za euro płacono ok. 4,34 zł.

„Poziom 4,3000 stanowi jednak silne wsparcie dla notowań euro. Biorąc pod uwagę cały czas negatywne nastroje na rynku, nie powinien on zostać pokonany” – czytamy w komentarzu.

Reklama

Z kolei wartość dolara wyrażona w polskiej walucie spadła dziś rano do poziomu 3,3200, „czyli o prawie 7 figur w porównaniu z wczorajszym maksimum” – zaznaczają analitycy DM TMS Brokers. Ale już przed 10 rano kurs dolara do złotego był o dwa grosze wyższy. Tuż przed 13 złoty osłabł do ok. 3,36 zł za dolara.

Złoty miałby ochotę się umocnić, ale inwestorzy – już nie?

„Jakkolwiek złoty ‘wykazuje chęć’ do odrobienia części strat, jednak nastroje najprawdopodobniej nie pozwolą na przebicie istotnych poziomów wsparcia” – podsumowują specjaliści DM TMS Brokers.

Umocnieniu złotego nie sprzyjają prognozy, takie jak Banku Światowego, który zakłada spadek inwestycji bezpośrednich na rynkach wschodzących w tym roku nawet o ponad 30 proc., czyli o 180 mld dolarów. To dla walut emerging markets się jest czynnikiem wpływającym na ich osłabienie.

Analitycy zwracają uwagę, że rosnąca niechęć do ryzyka nie sprzyja walutom krajów wschodzących, ponieważ zagraniczne koncerny w obliczu spadku globalnego popytu na ich wyroby albo wycofują się z planowanych inwestycji w fabryki i kopalnie, albo znacząco zmniejszają ich rozmiar. „W skrajnych przypadkach, podyktowanych koniecznością rekapitalizacji i zmniejszenia poziomu dźwigni finansowej przez inwestorów zagranicznych, dochodzi do upłynniania i spieniężania długoterminowych aktywów w regionie rynków wschodzących. Do tego obrazu można dodać coraz gorsze dane makroekonomiczne napływające z gospodarek rozwijających się, potwierdzające obawy, iż również one nie unikną negatywnych skutków globalnego spowolnienia. W obliczu tego nawet ewentualna techniczna korekta i odreagowanie notowań złotego, spowodowane dużym wykupieniem rynku euro oraz dolara, będą raczej krótkotrwałe i mogą poprzedzać jeszcze bardziej dynamiczną deprecjację polskiej waluty” – dodają analitycy DM TMS Brokers.

Tak Polska jak Azja zależą od amerykańskich spółek

Tych, którzy z przerażeniem patrzą na słabnącego złotego „pocieszyć” może myśl, że nie tylko u nas jest tak źle. W Azji silnie tracą waluty takich krajów jak Korea Południowa, Indonezja czy Singapur. Jak pisze w komentarzu Przemysław Kwiecień z X-Trade Brokers Dom Maklerski, według nieoficjalnych doniesień, wczoraj we wszystkich tych trzech przypadkach banki centralne podjęły próby interwencji, mające ustabilizować notowania.

Także Przemysław Kwiecień nie widzi podstaw do odreagowania sytuacji przez waluty emerging markets. Umacniający się dolar i taniejące akcje raczej są paliwem dla dalszej przeceny. W nocy notowania EURUSD obniżyły się już do poziomu 1,2845, choć nad ranem wzrosły ponownie powyżej 1,29. „Paradoksalnie dla azjatyckich walut, jak i dla naszego regionu niebagatelne znaczenie będą miały wyniki amerykańskich spółek za czwarty kwartał. Sezon publikacji właśnie się zaczął i prawdopodobnie będzie miał kluczowy wpływ na nastroje rynkowe” – dodaje Przemysław Kwiecień.

Cytowany przez ISB ekonomista banku BZ WBK, Piotr Bujak zwraca uwagę, że jeszcze pod koniec wtorkowej sesji doszło do lekkiego odreagowania, a od środowych godzin porannych polska waluta nadal się lekko umacnia i możliwe jest kontynuowanie tego trendu przez cały dzień. Jego zdaniem jest na to spora szansa, mimo wzrostu awersji do ryzyka na globalnych rynkach w wyniku spadków indeksów w USA oraz w Azji. Nastrojów nie poprawiła też inauguracja Baracka Obamy, którego pierwsze wystąpienie okazało się dość konserwatywne.

"W środę wobec braku ważnych danych makro w Polsce oraz w świecie z dużą uwagą powinniśmy śledzić wyniki spółek w USA. Każda pozytywna lub negatywna informacja zza oceanu może znacząco zmienić nastroje na rynkach i zawirować kursami" - uważa Bujak.

Słabnie też funt

Kolejna waluta, która interesuje wielu Polaków też nie ma się najlepiej wobec euro i dolara. Na rynkach światowych kontynuowana jest wyprzedaż brytyjskiego funta. „Sentyment wobec brytyjskiej waluty dodatkowo pogorszyła ostatnia wypowiedź szefa Banku Anglii. Stwierdził on, iż pogorszenie stanu tamtejszej gospodarki będzie na tyle silne, że cięcia stóp nie wystarczą, by ożywić popyt” – czytamy w komentarzu.

Kurs GBP/USD dotarł dzisiaj do minimów z pierwszej połowy 2001 r. (okolice 1,3700). Wsparcie to jest bardzo istotne z punktu widzenia analizy technicznej. Powinno ono na dłużej zahamować deprecjację funta względem dolara. Poniżej tej wartości kurs GBP/USD ostatni raz przebywał w 1985 r.