Ministerstwo Skarbu Państwa kończy prace nad regulacjami mającymi utrudnić im wydawanie publicznych pieniędzy na działalność pojedynczych klubów. Resorty sportu, gospodarki i Skarbu Państwa chcą uniknąć sytuacji, gdy o mistrzostwo Polski biją się drużyny utrzymywane na garnuszku molochów takich, jak KGHM (Zagłębie Lubin), PGE (GKS Bełchatów) czy PGNiG (siatkarki Nafty Piła). Przykładów jest więcej. Ministrowie uważają, że sponsoring i reklama firm np. energetycznych, które mają monopol na rynku, niczemu nie służy. Minister sportu w rozmowie z GP przyznał nawet, że obecnie z tego powodu w polskim sporcie dochodzi do nadużyć.
Rozporządzenie Ministerstwa Skarbu na dniach ma zostać opublikowane. Resort na razie nie chce rozmawiać o szczegółach regulacji.
- Nic nie jest jeszcze przesądzone, a to bardzo delikatna sprawa. Poczekajmy na efekty prac, które toczą się już od kilku tygodni - ucina Maciej Wewiór z resortu skarbu.
Niewykluczone, że w zarządzeniu znajdzie się zapis dający spółkom kilkuletni czas na pozbycie się udziałów w klubach, a być może i wycofanie ze sponsorowania.
Reklama
Spółki podchodzą do nowych regulacji na chłodno.
- Przez 20 lat nie zbudowaliśmy systemu finansowania sportu zawodowego nie tylko przez państwowe spółki, ale i prywatny kapitał. Nie dopracowaliśmy się czytelnych i uczciwych zasad, na jakich ten sport powinien funkcjonować. W tej sytuacji każda regulacja jest lepsza niż jej brak - komentuje propozycje ministerstw Michał Szubski, prezes zarządu PGNiG.
Prezes Zagłębia Lubin Paweł Jeż przestrzega, że zbyt ostra regulacja może spowodować upadek wielu klubów. - To będą nieodwracalne procesy - mówi Paweł Jeż.
Obecnie jest jednak tak, że zaangażowanie finansowe w kluby sportowe spółek należących do Skarbu Państwa prowadzi do upolitycznienia sportu. Taka sytuacja ma miejsce chociażby w przypadku klubu z Lubina. Gdy na początku 2006 r. z funkcji prezesa zarządu KGHM, właściciela Zagłębia, odwołano Krzysztofa Skórę, kilka tygodni później - w środku sezonu - stanowisko szefa klubu stracił Robert Pietryszyn. Zmiana zasad funkcjonowania klubów pozwoliłaby takich sytuacji uniknąć.
Jacek Masiota, prezes rady nadzorczej spółki Ekstraklasa, zarządzającej piłkarskimi rozgrywkami, zwraca uwagę, że w polskich warunkach pieniądze od sponsorów, obok praw telewizyjnych, to najważniejsze źródło finansowania klubów, i ostrzega, żeby nie wylać dziecka z kąpielą.
- Pieniądze od sponsorów, w tym spółek Skarbu Państwa, są szczególnie ważne zwłaszcza w sytuacji, gdy polskie kluby nie otrzymują chociażby części dochodów, np. z zakładów bukmacherskich. Kluby z Anglii inkasują z tego tytułu 5 proc. przychodów całej branży szacowanych na 13 mld funtów - argumentuje Jacek Masiota.
Polskie kluby domagają się wprowadzenia przywilejów podatkowych, np. zwolnienia z daniny dla państwa odprowadzanej od kwot transferowych albo płac zawodników. W ten sposób tureckie kluby sportowe w latach 90. zbudowały swoją potęgę i teraz regularnie ogrywają Polaków w europejskich pucharach.
Zamiast podatkowych ulg w rozporządzeniu mają się znaleźć zapisy zachęcające państwowe spółki do finansowania zawodowych lig.
- Wówczas pieniądze z państwowych spółek trafiałyby do wszystkich klubów, a nie tylko do garstki - wyjaśnia Adam Giersz.
Ministerstwo Sportu w nowej ustawie o sporcie kwalifikowanym chce zrekompensować klubom ewentualną utratę przychodów i umożliwić jednostkom samorządu terytorialnego finansowanie zawodowych klubów.
- Rozumiemy, że Gdańsk ma aspiracje, by rywalizować z Poznaniem, i chcemy takie możliwości stworzyć. Powrót do instytucji sportowej spółki akcyjnej pozwoli samorządom obejmować w nich udziały - tłumaczy Giersz.
ikona lupy />
Wydatki wybranych państwowych spółek na kluby / DGP