Wśród inwestorów rozeszła się wieść, że rząd Obamy może zrezygnować z planu powołania specjalnego banku dla tzw. złych kredytów, ponieważ koszty tego przedsięwzięcia mogą być ogromne i sięgnąć nawet 4 bln dolarów czyli jednej trzeciej rocznego PKB w USA.

Najlepszy dowód, że gdy tylko sieć telewizyjna CNBC podała tę wiadomość, ważny wskaźnik S&P 500 obsunął się natychmiast o 2 proc.

- Nasz system bankowy jest nadal w stanie kryzysu – mówi Dean Barber, prezes firmy inwestycyjnej Barber Financial Group w Kansas City.

– Próby naprawy, które widzieliśmy w świecie finansów na początku mijającego tygodnia, były więcej niż symboliczne niż faktyczne. Nie było w nich niczego nowego, czego nie uczyniono by dotychczas. Nie ma wyraźnej jasności, kto otrzyma pieniądze i jak wiele władze zamierzają ich wydać – podkreśla.

Reklama

W efekcie kluczowy wskaźnik Dow Jones Industrial Average spadł o 1,82 proc. do 8000,86 pkt. Zaś Standard & Poor's 500 Index obsunął się o 2,28 proc. do 825,88 pkt, a Nasdaq Composite Index stracił 2,08 proc. do 1476,42 pkt.

Cena akcji banku Citigroup spadła o 5,6 proc. do 3,68 dolara za sztukę, akcje Bank of America skurczyły się o 2,8 proc. do 6,59 dolara. W efekcie S&P Financial Index spadł o 1,5 proc.

Wcześniej, przed informacją stacji CNBC, inwestorów dobiła wiadomość, że w IV kwartale gospodarka amerykańska skurczyła się najbardziej w ostatnich 27 latach, o 3,8 proc. Te wszystkie dane nakazują każdemu Amerykaninowi martwić się o przyszłość świata biznesu i konsumpcji.