Podwyżka stóp procentowych w Polsce przesuwa się w czasie - prawdopodobnie poza 2019 rok, uważa członek Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Kamil Zubelewicz. Tymczasem rok 2020 będzie - według niego - alarmujący ze względu na przewidywaną wysoką inflację, którą może dodatkowo podnieść dowolne negatywne zjawisko gospodarcze w otoczeniu zewnętrznym Polski.

"Polska miała możliwość, żeby praktycznie pozbyć się inflacji, ewentualnie utrzymać ją stabilnie poniżej 2 proc.. Można było to osiągnąć dzięki delikatnej podwyżce stóp, która nie wywołałaby praktycznie żadnych negatywnych skutków dla inwestycji. Stopy procentowe najłatwiej podnosić zanim pojawią się perspektywy spowolnienia wzrostu gospodarczego. Obawiam się, że podwyżka stóp normalizująca ich poziom będzie mocno przesunięta w czasie poza 2019 rok" - powiedział Zubelewicz w rozmowie z ISBnews.

Wskazał, że przypuszcza, iż stopy procentowe pozostaną bez zmian w tym roku.

"Rok 2020 zapowiada się dość niepokojąco. Od lipca typowałem, że do końca roku 2019 nie będzie żadnej reakcji Rady Polityki Pieniężnej na zjawiska inflacyjne - z różnych przyczyn. Natomiast prognozy na rok 2020 powinny skłaniać do poważnego rozważenia konieczności podwyżek stóp procentowych. Aktualnie przewidywany wzrost inflacji na poziomie 3 proc. wynika z założonego braku negatywnych zjawisk zagranicznych. Jeżeli jednak z jakichś przyczyn np. doszłoby do wzrostu cen nośników energii lub osłabienia złotego, to wtedy inflacja mogłaby być wyższa" - powiedział członek RPP.

"Wzrost "Rok 2020 zapowiada się dość niepokojąco wyższy od 3,5 proc. zależy od czynników zagranicznych. Przy obecnym poziomie stóp i przewidywanej sytuacji w kraju inflacja powinna zmierzać do 3 proc. Co istotne, jednocześnie ma rosnąć inflacja bazowa" - wskazał także Zubelewicz.

Dodał również, że zjawiska płacowe mogą mieć wpływ na podniesienie poziomu inflacji o ile dojdzie do podwyżek w sektorze finansów publicznych.

"Przyczyną wzrostu cen mogą być "Rok 2020 zapowiada się dość niepokojąco, o ile dojdzie do podwyżek w sektorze finansów publicznych. W sektorze prywatnym podwyżki są wymuszane przez konkurencję, rozwijające się przedsiębiorstwa muszą podwyższać zarobki pracownikom. Natomiast jeżeli wzrost płac przełoży się na sektor finansów publicznych, a sektor ten nie będzie generować większej ilości dóbr, to możemy się spodziewać dodatkowej presji płacowej" - powiedział Zubelewicz.

Z centralnej ścieżki marcowej projekcji inflacyjnej Narodowego Banku Polskiego (NBP) wynika, że inflacja konsumencka wyniesie 2,1 proc. w 2018 r. i przyspieszy do 2,7 proc. r/r w 2019 r. oraz do 3 proc. w 2020 r.

"Przewidywana inflacja bazowa jest według mnie niepokojąca. Jeżeli jej ścieżka nie ulegnie obniżeniu, to dowolne negatywne zjawisko zagraniczne spowoduje, że CPI może istotnie wzrosnąć - choć raczej nie w 2018 roku" - dodał.

Według centralnej ścieżki, inflacja bazowa po wyłączeniu cen żywności i energii wyniesie 1,6 proc. w 2018 r., 2,6 proc. w 2019 r. i 3 proc. w 2020 r. wobec 0,7 proc. w 2017 r.

Członek RPP podkreślił, że obecnie przed wyższą inflacją chroni Polskę nieco mocniejszy kurs walutowy.

"To, co Polskę ostatnio chroniło przed wzrostem cen - a o czym stosunkowo mało się mówi - to troszkę mocniejszy kurs złotego niż w poprzednich latach. Skala tego zjawiska nie jest silna, ale pozwoliła na zmniejszenie inflacji o ok. 1 pkt proc. Dlatego prognozowana na rok 2020 inflacja na poziomie 3% wygląda niepokojąco" - wskazał.

Zubelewicz podtrzymał też, że dla Polski korzystniejszy byłby niższy poziom celu inflacyjnego. Zwrócił uwagę, że ostatnio cel inflacyjny został obniżony w Norwegii - z 2,5 proc. do 2 proc.

"Jest kilka różnic w podejściu moim i pozostałych osób. Po pierwsze uważam, że cel inflacyjny w Polsce jest po prostu za wysoki, że te 2,5 proc. +/- 1pkt proc. nie przekłada się na faktyczny wzrost gospodarczy. Oficjalny wskaźnik cen jest niższy, niż ten postrzegany przez społeczeństwo. Pewien wpływ ma na to regularne zmienianie koszyka inflacyjnego. Po drugie, obecnie w otoczeniu zewnętrznym mamy ogólną tendencją do obniżania się inflacji. Cel inflacyjny mógłby być zatem niższy i gospodarka polska by na tym nie traciła. Po trzecie, jesteśmy jako gospodarka silnie zadłużeni za granicą – zarówno jako państwo, jak i podmioty prywatne. Niższa inflacja zmniejszałaby presję na zaniżenie kursu złotego i ułatwiała spłatę tego zadłużenia" - argumentował członek Rady.

Na ostatniej konferencji prasowej po posiedzeniu RPP przewodniczący Rady i prezes NBP Adam Glapiński powiedział, bazując na ostatniej projekcji inflacyjnej nie widzi powodów do podnoszenia stóp do końca 2020 r.

























>>> Czytaj też: Utrudnienia w handlu będą dotykać Polskę bardziej niż innych członków UE