Wczorajsza sesja okazała się niezwykle słaba. Tylko na początku WIG20 utrzymywał się ponad barierą 1500 punktów. Już samo zbliżenie się do tego poziomu oznaczało problemy, ale nie musiało zakończyć się dużą przeceną. Popyt w rejonie ubiegłorocznych minimów bessy powinien zaatakować szybko i zdecydowanie, żeby wyraźnie podkreślić twarde dno. Nic takiego nie miało miejsca. Wystarczył niewielki impuls podażowy ze strony zachodnich parkietów, żeby sytuacja wymknęła się spod kontroli, a spadki przybrały na sile.

Osobną historią był wczorajszy spadek TVN. Spółka została przeceniona o 15 procent na skutek plotki o możliwej sprzedaży części akcji przez grupę ITI, jaka miałaby posłużyć do spłaty kredytu. Jednak to sektor finansowy najsilniej tracił i najmocniej spychał indeks na południe. Nawet miedź drożejąca o 6 proc. nie wpływała na zniżkujący kurs KGHM.

Uspokojenie sytuacji pojawiło się dopiero kiedy WIG20 dotknął październikowych minimów przy 1470 punktach. Warszawski rynek notował już 4 procentowy spadek i był najgorszym parkietem w Europie i na świecie. Martwiło szczególnie to, że nawet odrobinę nie pomagała poprawiająca się sytuacja na Zachodzie. Kiedy niemieckie i amerykańskie giełdy rosły krajowe byki stać było tylko na nie pogłębianie spadków.

Końcówka notowań to już klasyczna reakcja paniki sprzedaży po przełamaniu wsparć. Dzień zakończył się spadkiem WIG20 o 4,8 proc. i jest on już na poziomie z listopada 2003 roku. Podobnie zakończył się wczorajszy handel na złotym. Krajowa waluta straciła na wartości i osiągnęła rekordowo wysoki poziom. Do historycznych rekordów 5 zł za euro i 4 za dolara brakuje już naprawdę niewiele, a co gorsze nic nie wskazuje nawet na najmniejszą szansę uspokojenia tego walutowego szaleństwa.

Prognozowanie sytuacji na dziś jest niesamowitą zagadką. Z jednej strony przełamanie wparć oznacza, że ubiegłoroczne dno było tylko przystankiem i dalsza przecena jest nieunikniona. Z drugiej wczorajsza sesja w USA i dzisiejsza w Azji to dwu procentowe wzrosty i ogólna poprawa atmosfery przy ciągle spadkowym sektorze finansowym. Który kierunek zostanie wybrany zależy w dużej mierze od obrotu. Im większy - tym większe szanse byków na wzrosty. Kolejny spadkowy dzień potwierdzi, że przełamanie nie było przypadkowe i dno jest co najmniej 20 procent niżej.

Reklama