Janeczek zapowiada apelację. Dziennikarzom powiedział, że jest zawiedziony i rozczarowany wyrokiem, ale wierzy w sprawiedliwość.

W 2004 r. firma Janeczka podpisała z Rafinerią Trzebinia duży kontrakt na dostawę oleju rzepakowego do produkcji biopaliw. Janeczek miał dostarczać co miesiąc prawie 600 ton oleju. Kłopoty biznesmena rozpoczęły się, gdy zwrócił się do Urzędu Skarbowego w Częstochowie o interpretację prawa podatkowego. Chodziło o stawkę VAT na surowy jadalny olej rzepakowy z przeznaczeniem na cele inne niż spożywcze.

Według interpretacji częstochowskiego urzędu, VAT w takim przypadku wynosi 22 proc., a nie 7 proc. - i taka też stawka przez pewien okres była odprowadzana. Później Izba Skarbowa w Katowicach podała, że informacja częstochowskiego urzędu była błędna. W połowie 2015 r. Janeczek dostał co prawda zwrot z tytułu nadwyżki wpłaconego podatku, ale - jak mówił - zaczęły się też jego kłopoty.

Miał wiele kontroli skarbowych, zablokowano mu konta bankowe, stracił wiarygodność u kontrahentów, dostał też zarzuty karno-skarbowe, a komornik zlicytował jego linie technologiczne do wytwarzania oleju. Z powodu braku możliwości kredytowych już w 2006 r. zaczął mieć zaległości wobec dostawców surowców i nie był w stanie zrealizować umowy z Rafinerią Trzebinia. Obecnie nie prowadzi już działalności gospodarczej.

Reklama

"Jestem zawiedziony, tyle mogę powiedzieć. Żadne nasze argumenty nie były na procesie dopuszczone - ani dokumenty, ani świadkowie, były tylko trzy rozprawy" – powiedział dziennikarzom po ogłoszeniu wyroku były przedsiębiorca.

"Ja się nie zgadzam z tym, jestem rozczarowany, po prostu będę składał apelację. Będę walczył, bo mam dwoje małych dzieci, chciałbym je wykształcić i doprowadzić, żeby oni tu żyli i koniec, nie będzie ktoś moim życiem szachował do końca. Wierzę w sprawiedliwość i wcześniej czy później doprowadzę to do końca" – dodał.

Sędzia Agata Stankiewicz-Rataj w ustnym uzasadnieniu wyroku wskazała, że "brak adekwatnego związku przyczynowego" między wskazywaną przez powoda szkodą a działaniem organów skarbowych, co czyni jego roszczenie nieusprawiedliwionym. Przypomniała, że przedsiębiorca miał zobowiązania przekraczające 0,5 mln zł, toczyły się też wobec niego postępowania egzekucyjne w sporach z innymi firmami, co oznaczało, że jego zdolność prowadzenia działalności gospodarczej "nie była już taka oczywista". Sąd obciążył też Janeczka kosztami procesu.

W grudniu 2015 r. Robert Janeczek skierował do sądu pozew, domagając się 42 mln zł odszkodowania za utracone korzyści w związku z niezrealizowaniem kontraktu, który miał trwać do listopada 2010 r. Prokuratoria Generalna domagała się oddalenia powództwa ze względu na przedawnienie.

Janeczek podkreślał, że kilkakrotnie wzywał Skarb Państwa do zawarcia ugody, zawsze jednak spotykał się z odmową. Zwlekanie z pozwem tłumaczył m.in. poszukiwaniem prawników i koniecznością wiarygodnego i profesjonalnego wyliczenia doznanej szkody.

We wrześniu 2016 r. katowicki sąd okręgowy oddalił powództwo Janeczka, uznając, że zgłaszane przez niego roszczenia się przedawniły. Biznesmen się odwołał. W czerwcu 2017 r. Sąd Apelacyjny w Katowicach uchylił wyrok pierwszej instancji.