Pytany podczas piątkowej konferencji prasowej w Sejmie, czy się nie boi, że piątkowa manifestacja pracowników sektora przemysłu obronnego w obronie miejsc pracy to początek protestów na szeroką skalę, Tusk odparł: "nie mogę się bać, bo gdybym się bał, to powinienem poszukać sobie innego zajęcia".

Zapewnił, że rozumie obawy i niepokoje ludzi, w tym pracowników zbrojeniówki. Podkreślił też, że jest przekonany, iż demonstracje pracowników firm zbrojeniowych będą miały charakter pokojowy, chociaż - mówił - "z reguły należą do najgłośniejszych".

Premier zapewnił, że przedstawiciele rządu są w kontakcie ze związkami zawodowymi, z liderami załóg z zakładów zbrojeniowych.

"My już pracujemy z reprezentacjami tych przedsiębiorstw nad tym, jak znaleźć rozwiązania, które będą możliwie bezpieczne dla pracowników zbrojeniówki i nie tylko zbrojeniówki" - powiedział szef rządu.

Reklama

Jak dodał, może uspokoić wszystkich, że rząd "nie zasypia gruszek w popiele". "W tej kwestii podjęliśmy działania jeszcze zanim demonstranci wyszli na ulicę" - podkreślił.

Premier zaznaczył też, że byłoby za wcześnie mówić, że ludzi dotknęły cięcia budżetowe, ponieważ "te cięcia to są ewentualne, planowane zmiany w budżecie w drugiej połowie roku".

"Z całą pewnością żadna decyzja rządu jeszcze w tej chwili nie miała bezpośredniego wpływu na miejsca pracy w zakładach zbrojeniowych" - powiedział szef rządu.