"Mamy w UE najbardziej zaawansowane systemy oparte na społecznej gospodarce rynkowej. Robimy w tej dziedzinie więcej niż ktokolwiek inny na świecie" - powiedział szef KE w przeddzień szczytu UE, którego głównym tematem będzie kryzys gospodarczy.

Tłumaczył, że nie sposób dokładnie wyliczyć wydatków poszczególnych państw na różnego rodzaju zasiłki, opiekę zdrowotną albo socjalną, które są bezpośrednio wynikiem kryzysu. "To będzie zależało od długości i głębokości kryzysu - powiedział. - Wydatki społeczne będą rosły w tym roku i prawdopodobnie kolejnym".

Od wielu dni Unia Europejska broni się przed zarzutami, że wydaje zbyt mało na pobudzenie gospodarcze i odrzuca apele USA o wydatkowanie większej sumy.

Wartość połączonych narodowych planów KE szacuje na 400 mld euro, co odpowiada 3,3 proc. unijnego PKB. Ale niektórzy eksperci uważają, że to zafałszowane dane, bowiem w tym mieszczą się rosnące wydatki np. na zasiłki dla bezrobotnych, które jako takie gospodarki nie pobudzają, zaś obciążają narodowe budżety. Oczekuje się, że w trosce o niezwiększanie zadłużenia, szefowie państw i rządów "27" na czwartkowo-piątkowym szczycie w Brukseli sprzeciwią się dalszemu wzrostowi wydatków na pobudzenie gospodarki.

Reklama

Zgodnie z projektem wniosków końcowych szczytu, mają zaapelować o szybkie wdrożenie tych programów, które już zostały przygotowane. Niektórzy eksperci szacują na ich podstawie, że wartość pobudzenia gospodarczego w UE sięgnie zaledwie 1,2-1,5 proc. unijnego PKB.

Dla porównania, Stany Zjednoczone zaczęły w lutym wdrażać swój plan pobudzenia gospodarczego wartości 787 mld dolarów co stanowi 5,5 proc. amerykańskiego PKB.

Mówiąc o unijnej odpowiedzi na kryzys, Barroso przestrzegł przed ograniczaniem się do reformy nadzoru w sektorze finansowym albo wydatków na pobudzenie gospodarki.

"Potrzebujemy uwzględnienia wymiaru społecznego. Nasza opinia publiczna nie zaakceptowałaby tego, co rzeczywiście by było nie do zaakceptowania: że na najwyższym poziomie kraje członkowskie się zbierają i dyskutują o problemach banków, a nie problemach społecznych, nie o zatrudnieniu" - powiedział Barroso.